Brand24 ze wzrostem wpływów o 49 proc. i 700 tys. zł straty. Sadowski: mamy dwa razy więcej programistów
W ub.r. zajmująca się monitoringiem internetu firma Brand24 zanotowała wzrost przychodów ze sprzedaży o 49 proc. do 7,48 mln zł oraz straty netto z 403 do 700 tys. zł. - W tej chwili reinwestujemy zyski, bo wierzymy mocno, że Brand24 może być czymś wielkim. W oparciu o dodatkowe środki powiększamy dwukrotnie nasz dział programistyczny. W ten sposób, będziemy wprowadzać nowe funkcje narzędzia szybciej niż kiedykolwiek - zapowiada prezes spółki Michał Sadowski.
Zysk brutto Brand24 ze sprzedaży zwiększył się w skali roku z 2,67 do 3,39 mln zł, a koszty sprzedaży - z 1,5 do 2,26 mln zł. Natomiast strata EBITDA wzrosła ze 188 do 256 tys. zł.
- To był dla nas przełomowy rok. Udowodniliśmy, że możemy szybko i w skalowalny sposób rosnąć nie tylko w Polsce, ale przede wszystkim za granicą. Z każdej wydanej na pozyskanie klienta złotówki generujemy 5 zł - stwierdza Michał Sadowski, prezes Brand24, w liście do akcjonariuszy i klientów.
Na początku listopada ub.r. Brand24 w ramach oferty prywatnej sprzedał 110 tys. swoich nowych akcji po 31,76 zł za sztukę, dzięki czemu pozyskał 3,49 mln zł. Spółka została wyceniona na ponad 60 mln zł. Ponadto zbyła część swoich obecnych akcji - 79,9 tys. sztuk za łączną kwotę 6,03 mln zł. Na początku br. Brand24 zadebiutował na bocznym rynku giełdowym NewConnect. Głównym akcjonariuszem firmy jest Larq.
W styczniu Brand24 podał, że na koniec ub.r. miał 2 196 aktywnych klientów (z 87 krajów), o 15 proc. więcej niż kwartał wcześniej i o 55 proc. więcej niż rok wcześniej. - Motorem spółki staje się wersja zagraniczna, której miesięczne powtarzalne przychody (MRR) wzrosły 138 proc. rok do roku - zaznacza Michał Sadowski.
W grudniu ub.r. wskaźnik MRM wynosił ponad 700 tys. zł, podczas gdy rok wcześniej było to 480 tys. zł. Średni przychód miesięczny od klienta to w ub.r. 330 zł, wobec 324 zł w 2016 roku i 278 zł w 2015 roku. W przypadku polskich klientów ten wskaźnik wynosił w 2015 roku 273 zł, w 2016 roku - 303 zł, a w 2017 roku - 303 zł, natomiast w przypadku tych zagranicznych - odpowiednio 97, 100 i 101 dolarów.
Z kolei wskaźnik rezygnacji z usług (churn) przez polskich klientów zmalał z 7,5 proc. w 2015 roku do 5,8 proc. w ub.r., a przez zagranicznych klientów - z 12,1 do 7,4 proc.
- Bez wychodzenia z naszych polskich biur zdobywamy klientów w USA, Japonii, Meksyku, Argentynie, Gwatemali, Arabii Saudyjskiej, Tajlandii, Indonezji, Indiach, Wielkiej Brytanii, Kanadzie, Nowej Zelandii i wielu innych miejscach na świecie - podkreśla Michał Sadowski. - W oparciu o powyższe wyniki, w listopadzie 2017 roku zrealizowaliśmy rundę finansowania, w ramach której pozyskaliśmy 3.5 mln zł. W oparciu o dodatkowe środki powiększamy dwukrotnie nasz dział programistyczny. W ten sposób, będziemy wprowadzać nowe funkcje narzędzia szybciej niż kiedykolwiek. Pozwoli to na wypracowanie jeszcze lepszej konwersji z kont testowych na płatnych klientów, a tym samym pomoże w uzyskaniu jeszcze korzystniejszego kosztu akwizycji klienta i marż - przekonuje.
Brand24 szykuje nowe funkcjonalności i nie boi się konkurencji z Facebookiem czy Google
Prezes Brand24 zapowiada kontynuację rozwoju oferty. - W roku 2018 planujemy uruchomić nowe funkcje narzędzia: m.in. geolokalizację danych oraz jeszcze bardziej zaawansowana analizę treści publikowanych w kontekście wskazanej marki. To funkcje, które podnoszą użyteczność usługi monitoringu dla małych i średnich przedsiębiorstw, które stają się dominującą grupą docelową wśród naszych klientów - opisuje.
- Większość działających globalnie narzędzi monitoringu mediów oferuje usługi firmom Fortune 500. Brand24 jest monitoringiem mediów dla firm Fortune 5,000,000. To rynek wręcz stworzony dla biznesów działających w modelu subskrypcyjnym takich jak nasz. Rok 2018 upłynie także pod znakiem pracy nad wzbogaceniem danych historycznych w wersji zagranicznej Brand24. Mowa tu o danych, jakie prezentujemy firmom testującym nasz produkt. Im głębsze archiwum danych prezentowanych w ramach testu, tym większa szansa, że testujący trafi na interesujące wyniki. Więcej interesujących wyników oznacza z kolei wyższą konwersję kont testowych na płatne, a tym samym spadek kosztu akwizycji klienta i wzrost marży - dodaje Michał Sadowski.
Podkreśla, że nie boi się tego, że swoją usługę monitoringu internetu uruchomi Google lub Facebook. - Szczególnie w przypadku usług dla biznesu, wejście bardzo dużego gracza potrafi pomóc w rozwoju. Oczywiście rośnie konkurencja, ale gigantycznie rośnie też rynek. Znacznie lepiej mieć 5% rynku monitoringu wartego 10 mld dolarów (po wejściu FB, czy Google), niż 20% rynku wartego 100 mln dolarów. Ponadto zawsze będziemy w stanie oferować funkcje, z których wdrożeniem Facebook, czy Google nie będzie nadążał operując na dużej bezwładności. Także w tym przypadku tego typu wyjaśnienia mogą wyglądać na dorabianie sobie przez nas ideologii i próbę szukania pozytywów na siłę, ale nie taki jest cel - tłumaczy Sadowski. - Wystarczy spojrzeć na segment narzędzi analityki internetowej, w którym Google stał się absolutnym, niekwestionowanym liderem. Mimo to, bardzo dobrze radzą sobie tam mniejsze firmy, jak Mixpanel, Heap Analytics, Hotjar, Amplitude i masa innych, które z powodzeniem konkurują z Google Analytics i zbudowały portfolia klientów liczące dziesiątki tysięcy firm z całego świata - wylicza.
Prezes Brand24 odnosi się też do pytań, kiedy jego spółka zacznie przynosić zyski. - To bardzo dobre pytania, na które odpowiedź brzmi: w tej chwili reinwestujemy zyski, bo wierzymy mocno, że Brand24 może być czymś wielkim. Najszybszą drogą do dołączenia do elitarnego grona firm działających globalnie, w modelu subskrypcyjnym, które klientów liczą w dziesiątkach, a nawet i setkach tysięcy - jest reinwestowanie zysków. To nie czas na „przybijanie sobie piątek” tylko dlatego, że przekroczyliśmy 2 tysiące aktywnych klientów. Nie czas na odcinanie kuponów - stwierdza Sadowski.
- Wiem, że brzmi to jak wygodna wymówka, którą zapewne posługiwał się już niejeden. Dlatego warto spojrzeć na naszą historię kosztów i finansowania. Rozwijając Brand24 i doprowadzając spółkę do aktualnej formy ponieśliśmy prawie 20 mln kosztów, z czego jedynie 2 mln stanowiło finansowanie zewnętrzne - dodaje.
W środę na koniec sesji giełdowej za akcję Brand24 płacono 52 zł (wobec 31,76 zł ceny z emisji akcji). Dawało to kapitalizację spółki wynoszącą 104 mln zł.
Dołącz do dyskusji: Brand24 ze wzrostem wpływów o 49 proc. i 700 tys. zł straty. Sadowski: mamy dwa razy więcej programistów
A w której rubryce jest to zapisane?
Inwestorzy weszli na ślepo bez wystarczającego sprawdzenia interaz jest kiszka?
Dla mnie to jest jakaś podejrzana sytuacja - wyglada jak dmuchanie banki, która nigdy się nie zwroci
Na chłopski rozum to można pole siać.