SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Axel Springer planuje zrezygnować z papieru. „Najdłużej przeżyją tabloidy"

Niemiecki Axel Springer ogłosił, że firma chce w całości przejść do internetu - za kilka lat zniknąć mają papierowe wydania dzienników „Bild” i „Die Welt”. Zdaniem ekspertów to naturalny proces. - Najdłużej przeżyją tabloidy. Choćby z powodu wyników sprzedaży. Tak zwane poważne dzienniki pierwsze poszłyby „pod nóż” w wersjach papierowych - ocenia Robert Feluś.

Władze koncernu Axel Springer ogłosiły, że firma zaczyna trzecią fazę swojej transformacji w kierunku cyfrowym. W pierwszej rozwijano ofertę internetową, a w drugiej wprowadzono subskrypcje cyfrowe.

Teraz wydawca chce przygotować się etapu, w którym jego dzienniki „Bild” i „Die Welt” będą funkcjonały wyłącznie w internecie. „Druk dzisiaj jest nadal opłacalny i nie do zastąpienia dla czytelników i reklamodawców. Dlatego całkowite przejście do świata cyfrowego zajmie kilka lat. Ale musimy się na to przygotować, zacząć transformację” - stwierdził w opublikowanym we wtorek komunikacie Mathias Döpfner, prezes i jeden z głównych akcjonariuszy firmy.

Kura, która już nie znosi złotych jaj

Czy to kolejny akt odchodzenia gazet papierowych? - One będą „wymierać” razem z odchodzącym czytelnikiem. Odchodzącym z przyczyn naturalnych albo finansowych – podkreśla Robert Feluś, były redaktor naczelny m.in. „Faktu”, „Wprost” i serwisu WP SportoweFakty, obecnie wykładowca Uniwersytetu SWPS. - Jeśli bieda się pogłębia, na początku rezygnuje się z rzeczy, bez których można żyć. Gazeta jest taką rzeczą. Zwłaszcza w sytuacji, w której coraz więcej seniorów coraz śmielej sobie poczyna w internecie. To już nie jest grupa całkowicie e-wykluczona, która nie ma najprostszego laptopa czy nie umie korzystać ze smartfona – zaznacza.

- Najdłużej przeżyją tabloidy. Choćby z powodu wyników sprzedaży - „Fakt” sprzedaje dwa razy więcej niż kolejne tytuły razem wzięte. Nie zarzyna się kury, która może już nie znosi złotych jaj, ale ciągle jest nad wodą. Nie sądzę, żeby wydawca dokładał do wydawania gazety i robił to z pobudek heroicznych czy z sympatii. To ciągle są biznesy, które przynoszą pieniądze - przekonuje Feluś.

Średnia sprzedaż wydania razem wszystkich - monitorowanych przez PBC - codziennych gazet w 2022 roku wyniosła 384 882 egz. (łącznie z e-wydaniami). Lider sprzedaży, czyli "Fakt" rozchodził się w druku w liczbie 137 919 egz. Tymczasem np. w 2011 roku "Fakt" sprzedawał o 10 tys. egz. więcej niż wszystkie dzienniki ogólnopolskie w zeszłym roku.

- Tak zwane poważne dzienniki pierwsze poszłyby „pod nóż” w wersjach papierowych, one mają nieco innego czytelnika. Lepiej sytuowanego, który prędzej zainteresuje się wersją elektroniczną. Za nią trzeba zapłacić, choć z reguły mniej niż za papier, to też jest zachętą do odchodzenia od druku – podkreśla Feluś.

Zdaniem byłego naczelnego „Faktu”, wygrają te redakcje, które będą potrafiły najmocniej przestawić się na pełną pracę dla online'u. - I będą umiały zorganizować model, który nie będzie polegał na tym, że tu jest zagroda printowa, a tu online'owa i one się wzajemnie nie widzą albo nawet nie znoszą. To dość częsta sytuacja – dodaje.

Czy możliwy jest scenariusz, który miał miejsce w przypadku „Przeglądu Sportowego”? Od tego roku w tygodniu ukazują się tylko dwa wydania tego do niedawna dziennika. - „Wyborcza” od dawna nie sili się na bycie gazetą newsową. Wiadomo, że oczekiwanie na newsy w gazecie codziennej dotyczy tylko tych, którzy nie mają innych źródeł informacji: internetu, telewizji informacyjnych czy radia – uważa Feluś. - Być może wyjściem jest model, w który poszedł „Przegląd Sportowy”, bardziej magazynowy. Dzienniki ukazujące się w weekend są drukowane kilka dni wcześniej, sobotni „Fakt” w sklepach dostępny jest w piątek. Być może „Fakt” zamiast bawić się w udawanie robienia newsowej gazety sobotniej powinien przećwiczyć wprowadzenie fajnego wydania magazynowego. Dłuższe rzeczy, weekendowe czytadła – zastanawia się były jego naczelny.

Jak pisaliśmy jesienią, sobotnie wydania „Faktu”, ale i „Gazety Wyborczej” zamykane są na kilka dni przed sobotą – nawet wcześniej niż wydania piątkowe.

- Kolejny gwóźdź do trumny to koszty kolportażu i kurcząca się sieć punktów sprzedaży. Do piachu poszło rok do roku 20 procent punktów samego Ruchu. Kolporter nie zawiezie gazety na koniec świata, bo mu się nie opłaca – dodaje Feluś. I konkluduje: To nie są dobre czasy dla prasy drukowanej, biorąc pod uwagę wojnę i kosmiczne ceny papieru. Może to być jeden z głównych powodów, że w końcu przestanie się opłacać wydawcom drukowanie gazet. Gdyby urealnić cenę egzemplarzową, nikt nie pozwoliłby sobie, żeby za wydanie tabloidu żądać 5 czy 7 złotych. Może jak się uspokoi sytuacja wojenna, inflacyjna, kryzysowa, cena papieru wróci do niższych poziomów i dla printu będzie łatwiej. Ale cudów się nie spodziewam – zaznacza.

Ewolucja definicji prasy

- Postrzegam prasę jako druk plus cyfrowe wydania. Dla mnie to naturalny proces - mówi Renata Krzewska, prezeska Polskich Badań Czytelnictwa, w przeszłości kierująca Związkiem Kontroli Dystrybucji Prasy i spółką ZPR Media SA. - Porównywałam nasze badania z niektórymi krajami na świecie. To, co w Polsce jest widoczne, to duża liczba tytułów ukazujących się tylko w papierze, które się nie cyfryzują. W innych krajach cyfryzacja idzie szybciej, może więc okazać się, że Niemcy zamkną druk szybciej niż Polska - dodaje Krzewska.

Jakiego rodzaju tytuły czeka szybsze przejście na wyłącznie cyfrowe wydania? - Cyfryzują się konkretne segmenty: to rynek dzienników, tygodników opinii i niektórych magazynów. Tam cyfryzacja będzie szła szybciej. Ciekawe jest to, że nawet niektóre scyfryzowane segmenty dalej chcą nazywać się prasą, na przykład dzienniki lokalne, które prowadzą już tylko działalność w internecie. Definicja prasy będzie ulegała ewolucji – zapowiada prezeska PBC.

Co natomiast najdłużej może utrzymać swoje drukowane wydania? - Na pewno tytuły kobiece, lifestyle'owe oraz te związane z kulturą i sztuką. Czytanie w papierze będzie ekskluzywne. W tych segmentach druk będzie istniał znacząco dłużej – mówi Krzewska. - Silna w Polsce jest prasa dla dzieci, jest wiele tytułów, choć to segment niezauważany i nieomawiany. Silne będą też pisma telewizyjne, mimo że mają już mniejsze nakłady. Ale część ludzi woli sprawdzić program w papierze niż na urządzeniach cyfrowych, w gazecie można coś zaznaczyć – dodaje.

Niedawno kolejne tytuły prasowe zniknęły z rynku. To m.in. istniejące przez prawie 30 lat „Naj”, „Claudia” czy„Auto Świat”. Po tym ostatnim został jedynie serwis internetowy. - „Auto Świat” to fantastyczny przykład – mówi jednak Krzewska. - Został zamknięty tytuł, który sprzedawał się w prawie 30 tysiącach egzemplarzy, a jednocześnie wydawca zbudował serwis internetowy, który ma 5 milionów użytkowników miesięcznie. To raczej przykład fantastycznej wizji i skutecznego działania. W momencie zamykania druku segment internetowy jest u tego samego wydawcy niezwykle rozwinięty. RASP stawia na sprzedaż zamkniętych treści w internecie. Jest to mniej oparte na markach prasowych, bardziej jako treści premium w Onecie, gdzie wiele marek jest sprzedawanych jako pakiet – zaznacza.

Ringier Axel Springer Polska nie ujawnia liczby korzystających z Onet Premium. Na rynku subskrypcji prasowych wyróżnia się "Gazeta Wyborcza", która swoją usługę uruchomiła już dziewięć lat temu. I jest liderem na tym rynku - na koniec ub.r. liczba subskrybentów „Gazety Wyborczej" przekroczyła próg 300 tys. W papierze "GW" sprzedawała w ub.r. już tylko 46 764 egz.

Jednak o ograniczeniu papierowego wydania na razie nie ma mowy. - Tak, to jest teoria z sufitu - tak o możliwości przekształcenia "GW" w tygodnik mówił nam Wojciech Bartkowiak z zarządu Agory w zeszłym roku.

Sztuczna inteligencja wyzwaniem dla zawodu

- Jestem przekonany, że całkiem niebawem gazety będą dobrem kultowo-wyjątkowym, jak dorożki na krakowskim Rynku Głównym – uważa prof. Jan Kreft, medioznawca z Politechniki Gdańskiej. - Prasa prawdopodobnie nigdy nie umrze w tradycyjnym rozumieniu. Natomiast większym wyzwaniem nie jest to, czy ktoś będzie czytał w autobusie wiadomości via ekran czy asystent głosowy zamiast sięgać po gazetę, ale zmiana tożsamości, roli i ideologii dziennikarskiej. Z tym będzie musiał zmierzyć się każdy zarządzający, który podejmuje decyzję o przejściu w świat cyfrowy – podkreśla Kreft.

Zdaniem medioznawcy, drukowana prasa w Niemczech na razie nie ma powodu do obaw. - Oni pod tym względem są dosyć zapóźnieni w stosunku do innych części Europy. Największymi problemami pozostają jednak opór kulturowy ze strony dziennikarzy, a po drugie ich rola. Coraz częściej będą łapać się na tym, że za kilka lat nie będą szkolili młodych adeptów, tylko sztuczną inteligencję, która będzie ich zastępowała – przewiduje Kreft.

Ekspert przypomina, że niedawno słyszeliśmy o młodych ludziach, którzy za marne pieniądze szkolili sztuczną inteligencję w wyłapywaniu fakenewsów na Facebooku czy Twitterze. - Całkiem niebawem dziennikarze będą szkolić sztuczną inteligencję, która za nich będzie pisała artykuły. Do pełnego zastąpienia jeszcze daleko, ale już mediaworkerzy, których praca w dużej mierze polega na kopiuj-wklej, będą niepotrzebni. Zostanie „arystokracja” dziennikarska, która będzie żywym pomnikiem, dowodem na to, że człowiek nie jest do końca zastępowalny. Jednocześnie będzie postępować dalsza prekaryzacja zawodu – uważa Kreft.

Axel Springer zapowiada, że w ciągu najbliższych trzech lat chce zwiększyć zysk o ok. 100 mln euro, zarówno poprzez wzrost przychodów, jak i ograniczenie kosztów – w tym zmniejszenie zatrudnienia. Redukcje mają dotyczyć głównie stanowisk administracyjnych w centrali koncernu (mniejsze mają być działy finansów, kontroli, prawny czy HR) oraz stanowisk w redakcjach, któe mogą być zastąpione rozwiązaniami technologicznymi.

W komunikacie zapewniono, że zwolnienia nie obejmą dziennikarzy, publicystów i osób na innych stanowiskach redakcyjnych. Jednocześnie zaznaczono, że „to nie jest gwarancja pracy”.

Czytaj też: Osiem drukarni zamknięto w osiem lat. „Kolejny sygnał, że branża potrzebuje wsparcia”

Ringier Axel Springer Polska już po zwolnieniach i cięciach w prasie

Ringier Axel Springer Polska, w którym Axel Springer ma 50 proc. udziałów, spore redukcje przeprowadził już w zeszłym półroczu. W listopadzie w ramach zwolnień grupowych pożegnał się z ok. 100 pracownikami, czyli 8 proc. swojego zespołu. Zrezygnowano z większości działów regionalnych „Faktu”, cięcia objęły też redakcje Onetu i „Newsweeka”.

Z końcem grudnia zamknięto tygodnik „Auto Świat”, zwolniono prawie wszystkich jego pracowników. Latem ub.r. przestał się ukazywać drukowany „Komputer Świat”. Natomiast cykl wydawniczy „Przeglądu Sportowego” zmniejszono do dwóch numerów tygodniowo, a wcześniej jego portal internetowy połączono z sekcją sportową Onetu. Jednocześnie ma na razie planów likwidacji drukowanego wydania "Faktu".

- Strategia przedstawiona przez Axel Springer SE dotyczy wyłącznie spółek zależnych Axel Springer SE. Joint venture Ringier Axel Springer Polska ma własną strategię rozwoju, w której digitalizacja jest ważnym, ale nie jedynym obszarem wzrostu - przekazała portalowi Wirtualnemedia.pl Agnieszka Skrzypek-Makowska, szefowa komunikacji zewnętrznej RASP.

Jeden z byłych pracowników koncernu ma jednak inne zdanie. - W RASP za Dekana [Mark, poprzedni prezes, który w ub.r. odszedł ze stanowiska – red.] było tak, że to, co robi „Niemiec”, centrala, u nas w Polsce musi być tak samo. Ale tam jest inny rynek. Bild.de to potężny kombinat, redakcja ma od lat dobre statystyki – dodaje nasz informator.

Dołącz do dyskusji: Axel Springer planuje zrezygnować z papieru. „Najdłużej przeżyją tabloidy"

20 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
NIE dla idiotów
Były naczelny tabloidu przewiduje, że najdłużej przetrwają tabloidy. Śmiechłem jak wtedy, gdy wręczał nagrodę sPISiałemu naczelnikowi. Nazywanie wykładowcą kogoś, kto nie ma żadnego dorobku naukowego to przesada, nawet jeśli od czasu do czasu wynajmuje go na kilka godzin w miesiącu prywatna uczelnia. Takie bzdury wciska teraz małolatom ten media expert?
0 0
odpowiedź
User
Wszystkie naczelne to małpy
Profesor mówi wprost, że szkolić będą sztuczną inteligencję zamiast studentów dziennikarstwa, a takim psedowykładowcom jak Feluś zostanie już tylko wchodzenie w d... Jarosławowi K.
0 0
odpowiedź
User
Caledonia
A propagandowe media pisowskie zalegają półki, prawdziwi Polacy nie czytają tego badziewia. Pisowskie media dostają jednak masę kasy skradzionej przez Pis Polakom i mogą sobie pozwolić na takie marnotrawienie publicznego mienia.
0 0
odpowiedź