Mariusz Łukomski: TVP chciała kupić prawa do emisji „Generała Nila” za bezcen (opinia)
Prezes Monolith Films stwierdza, że - jego zdaniem - większość oświadczenia rzecznika TVP na temat zakupu praw do emisji filmu „Generał Nil” mija się z prawdą. - Negocjacje już nie mają miejsca, zakończyły się dwa miesiące temu, więc wywód o spisku tygodnika „Do Rzeczy” oraz Monolith Films jest wbrew logice - mówi nam Mariusz Łukomski.
Kilka dni temu informowaliśmy o publikacji tygodnika „Do Rzeczy”, który ujawnił, że Telewizja Polska - mimo że kupiła niemiecki serial wojenny „Nasze matki, nasi ojcowie” - nie chciała kupić polskich produkcji wojennych - takich, jak „Generał Nil” czy „Róża” - tłumacząc to brakiem pieniędzy. TVP poczuła się oburzona tą publikacją. Jacek Rakowiecki, rzecznik prasowy Telewizji Polskiej, stwierdził w oficjalnym oświadczeniu, że negocjacje w sprawie zakupu „Generała Nila” trwały dwa lata, a zakończyły się fiaskiem, ponieważ Monolith Films (koproducent i dystrybutor filmu) miał zaproponować ceny, które „biją wszelkie rekordy absurdu i bezczelności”. Zdaniem TVP, „Generał Nil” miał kosztować co najmniej trzykrotnie więcej niż analogiczne polskie filmy i ponad dziesięciokrotnie więcej niż jeden odcinek „Naszych matek, naszych ojców”. Rakowiecki w swoim oświadczeniu stwierdził także, że tygodnik „Do Rzeczy” poprzez swoją publikację wspiera interesy prywatnego biznesmena, jakim jest Mariusz Łukomski, szef Monolith Films, a „wspólny cel Monolithu i tygodnika jest w tym wypadku jeden: wymusić na polskiej telewizji publicznej cenę drastycznie przekraczającą granice zdrowego rozsądku” (więcej na ten temat).
Mariusz Łukomski, prezes zarządu Monolith Films tłumaczy w rozmowie z Wirtualnemedia.pl, że - jego zdaniem - „większość oświadczenia rzecznika TVP mija się z prawdą”. - Negocjacje bowiem już nie mają miejsca, zakończyły się dwa miesiące temu, więc wywód o spisku tygodnika „Do Rzeczy” oraz Monolith Films jest wbrew logice. W moim i producentów interesie jest rozwój polskiego rynku filmowego i telewizyjnego, ale dla mnie jest zrozumiałe, że nie można tego osiągnąć przez wyprzedawanie poniżej wartości praw do eksploatacji polskich filmów. PISF dofinansowuje produkcje, producenci i dystrybutorzy inwestują w promocję i dystrybucję, dając ludziom pracę, a dobrze ulokowane inwestycje pozwalają produkować następne dzieła filmowe i wreszcie płacić podatki w naszym kraju. Tym bardziej nie rozumiemy postawy nadawcy publicznego, który faworyzuje dostawców programów zagranicznych - stwierdza Mariusz Łukomski.
- Jesteśmy koproducentem i dystrybutorem filmu „Generał Nil” w reż. Ryszarda Bugajskiego i działając w interesie własnym oraz producenta, Wytwórni Filmów Fabularnych i Dokumentalnych, wspólnie nie przystaliśmy jesienią ub. roku na ofertę finansową TVP na poziomie drastycznie niższym niż średnia cena polskiego filmu w okresie ostatnich lat. Telewizja Polska proponując za polskie filmy opłaty nieporównywalnie niższe niż za zagraniczne produkcje, tłumaczy to dofinansowaniem produkcji filmu z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej (dotacje pochodzą z obowiązkowych danin m.in. dystrybutorów filmowych) czy produkcją państwowej wytwórni, która, podobnie jak Telewizja Polska działa także dzięki komercyjnym wpływom - tłumaczy Łukomski.
- W koprodukcję „Generała Nila” zainwestowaliśmy własne środki na poziomie 16,2 proc. wysokiego budżetu filmu, a na dystrybucję i promocję filmu wydaliśmy ok. 2,5 mln złotych (w tym kampania reklamowa w TVP). Nie należy zapominać, że większość (75 proc. - 80 proc.) opłaty licencyjnej trafia do państwowego producenta. Jak widać, zysk dystrybutora ze sprzedaży filmu jest niewielki w stosunku do poniesionych przez Monolith Films kosztów. Czy wobec tego można zarzucać nam próbę „wymuszenia” czegokolwiek na Telewizji Polskiej, jak mówi Pan Rakowiecki, czy to zwyczajne decyzje biznesowe obu stron, które nie porozumiały się w kwestii ceny - pyta Mariusz Łukomski.
- Naszym zdaniem, tak ważne dla polskiej historii i kinematografii filmy jak „Generał Nil”, „Róża” , „Różyczka” powinny być pokazane właśnie na antenach Telewizji Publicznej, stąd przez ok. 2 lata cierpliwie prowadziliśmy rozmowy właśnie z publicznym nadawcą, a w efekcie otrzymaliśmy ofertę na niewspółmiernie niskim poziomie finansowym - uzupełnia szef Monolith Films.
- TVP dokonywała wyboru filmów z katalogu Monolith Films (zarówno polskich tj. „Generał Nil”, „Mała Matura”, „Galerianki”, „Róża”, „Zero”, „Rezerwat”, „Enen”, „Świnki” i premierowych filmów zagranicznych) i w trakcie trwania rozmów, zgodnie z dobrą praktyką nie oferowaliśmy tych filmów innym nadawcom, dwa lata temu zaproponowaliśmy za film „Generał Nil” ok. 60 proc. ceny, jaką 2-3 lata temu TVP płaciła za tzw. megahity z wytwórni amerykańskiej, dwukrotnie potem obniżając oczekiwania finansowe, w drodze do kompromisu - wylicza Łukomski.
- Monolith Films jako pierwszy z polskich dystrybutorów otrzymał ofertę zakupu serialu „Nasze matki, nasi ojcowie”. Zrezygnowaliśmy z tego zakupu tak samo, jak podejrzewamy, zrobili to inni polscy dystrybutorzy i nadawcy telewizyjni. Przy braku zainteresowania serialem, TVP mogła nabyć go za niską cenę. Przyjmując zaprezentowaną przez rzecznika TVP metodę argumentacji, możemy stwierdzić, że oferta TVP na film „Generał Nil” wynosiła mniej niż kosztował jeden odcinek niemieckiego serialu lub dwudziesto, trzydziestokrotnie mniej niż premierowy film z wytwórni amerykańskiej pokazywany w tej stacji w sobotnie wieczory - dodaje Mariusz Łukomski.
Dołącz do dyskusji: Mariusz Łukomski: TVP chciała kupić prawa do emisji „Generała Nila” za bezcen (opinia)