'Nie będzie odpowiedzialności za zniesławienie'
Nie będzie odpowiedzialności za zniesławienie, jeśli zarzutdotyczący osoby publicznej jest prawdziwy i wiąże się zdziałalnością tej osoby - uznał Trybunał Konstytucyjny wskazując,że nie będzie już w takich sytuacjach wymogu wykazywania, że zarzutstawia się w "obronie społecznie uzasadnionego interesu".
W poniedziałek okazało się, że resort sprawiedliwości chceuchylić osobny przepis sankcjonujący zniesławienie w mediach.Według ministerialnego projektu, który jest obecnie na etapieuzgodnień międzyresortowych, z Kodeksu karnego ma zniknąć kara zazniesławienie w mediach - ma pozostać jedynie osobny przepisprzewidujący do roku więzienia za zniesławienie - i publiczne iprywatne.
Wyrok ma tzw. charakter zakresowy. Oznacza to, że z chwiląogłoszenia go w Dzienniku ustaw podnoszenie lub rozgłaszanie zapomocą środków masowego komunikowania prawdziwych zarzutówdotyczących takiego postępowania osób pełniących funkcje publiczne,które mogą poniżyć je w opinii publicznej lub narazić na utratęzaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzajudziałalności, nie będzie przestępstwem.
W komunikacie po rozprawie Trybunał podkreślił zarazem, że zwyroku wynika, iż gdy sprawca zniesławienia udowodni, że dochowałstaranności i rzetelności przy zbieraniu informacji oraz ustalaniuich prawdziwości, to nie poniesie odpowiedzialności karnej nawetwtedy, gdy podnoszone lub rozgłaszane zarzuty okażą sięnieprawdziwe. Mówi o tym art. 29 Kodeksu karnego: "Nie popełniaprzestępstwa, kto dopuszcza się czynu zabronionego wusprawiedliwionym błędnym przekonaniu, że zachodzi okolicznośćwyłączająca bezprawność albo winę".
TK orzekał w poniedziałek w sprawie skargi konstytucyjnejdziennikarza Mariana Maciejewskiego, popieranej przez HelsińskąFundację Praw Człowieka. Został on prawomocnie skazany zazniesławienie pracowników sądu i prokuratora, co "mogło poniżyć ichw opinii publicznej i narazić na utratę zaufania potrzebnego dowykonywania zawodu sędziego i podejmowania czynności w ramachwymiaru sprawiedliwości".
Zaskarżył on do Trybunału przepis art. 212 Kodeksu karnego,który przewiduje karę do 2 lat więzienia za zniesławienie wmediach. Zaskarżony został jednocześnie przepis art. 213 Kk, któryprzewiduje m.in., że nie ma zniesławienia, jeśli publicznie podnosisię lub rozgłasza "prawdziwy zarzut służący obronie społecznieuzasadnionego interesu".
Reprezentujący dziennikarza prawnicy - w tym prof. ZbigniewHołda - uznali, że nałożenie na oskarżonego obowiązku wykazywaniaprawdziwości zarzutów w połączeniu z działaniem "w obroniespołecznie uzasadnionego interesu", narusza konstytucyjną zasadęproporcjonalności, bo nadmiernie ingeruje w wolność słowa.
TK badając w poniedziałek sprawę w pięcioosobowym składziepodkreślił, że już w październiku 2006 r. w pełnym składzie badałkonstytucyjność art. 212 Kk i uznał go wtedy za zgodny z ustawązasadniczą, co także obecnie podtrzymuje. Sędzia MirosławWyrzykowski w ustnym uzasadnieniu wyroku zauważył, że choć wolnośćprasy to zasada, możliwe jest jej ograniczanie np. gdy chodzi oochronę czci, godności czy dobrego imienia innych osób - o tym wprzypadku zniesławienia decydują sądy w poszczególnychsprawach.
Sędziowie uznali, że zanadto ingeruje w wolność słowakonieczność udowadniania przez oskarżonego o zniesławienie osobypełniącej funkcję publiczną nie tylko tego, że zarzuty sąprawdziwe, ale jednocześnie tego, że działa w obronie społecznieuzasadnionego interesu.
"W demokratycznym państwie nie potrzeba dodatkowych kryteriówoceny rozpowszechnienia prawdziwych informacji o osobie pełniącejfunkcje publiczne, związanych z pełnieniem tych funkcji" - mówiłsędzia Wyrzykowski. Podkreślił zarazem, że wymóg ten zachowany jestwobec sprawców zniesławienia osoby niepełniącej funkcji publicznych- wówczas należy wykazać taką motywację, by uniknąć skazania zaprzestępstwo.
Po wyroku redaktor Maciejewski powiedział, że otwiera mu siędroga do wniosku o wznowienie postępowania. Chce on, by sąd wponownym procesie zbadał prawdziwość opisanych przez niego zarzutówm.in. wobec komornika sądowego, którego sprawę opisywał. "Dotądsąd, który mnie skazał, w ogóle tego nie badał" - podkreślił.
Dołącz do dyskusji: 'Nie będzie odpowiedzialności za zniesławienie'