RASP chce od Cezarego Gmyza przeprosin i 200 tys. zł za tweety z „niemieckim wydawcą” i sugestiami, że Dekan i Prior rządzą w „Fakcie”
Ringier Axel Springer Polska w pozwie przeciw korespondentowi TVP w Niemczech Cezaremu Gmyzowi domaga się przeprosin i zapłaty 200 tys. zł na cel społeczny. Powodem są wpisy twitterowe, w których Gmyz określił firmę jako „nazistowskiego wydawcę” oraz sugerował, że nadzór nad redakcją „Faktu” sprawują Mark Dekan i Peter Prior.
Na początku września ub.r. Cezary Gmyz skomentował wpis twitterowy „Faktu” odsyłający do tekstu, w którym opisano, że niektórzy dziennikarze są oburzeni instrukcją przekazaną pracownikom redakcji informacyjnych Telewizji Polskiej przez Klaudiusza Pobudzina, ówczesnego dyrektora TAI. Pobudzin polecił, żeby w relacjach z rocznicy wybuchu II wojny światowej nie mówili „hitlerowcy” czy „naziści”, tylko „Niemcy”.
- Jest coś w tym wysoce niestosownego, że to Fakt się oburza. Nie sądzisz, że powinniście milczeć, Robert Feluś, mając nazistowskiego wydawcę? - zapytał Gmyz ówczesnego redaktora naczelnego „Faktu” (Feluś zrezygnował w tej funkcji na początku września br., po mocno krytykowanym tytule tekstu o śmierci syna Leszka Millera).
Wydający „Fakt” Ringier Axel Springer Polska zapowiedział szybkie działania prawne wobec Cezarego Gmyza. Według naszych ustaleń firma skierowała do dziennikarza wezwanie przedsądowe, w którym domagała się przeprosin i usunięcia wpisu określającego firmę jako „nazistowskiego wydawcę”. Gmyz się do tego nie zastosował, tweet nadal jest dostępny.
RASP pozwał Gmyza za kilka wpisów twitterowych
W ostatnim czasie Cezary Gmyz parokrotnie wspominał, że Ringier Axel Springer Polska do domaga się od niego dużej kwoty. - Czy ja robię zagadnienie z tego, że globalny koncern jakim jest Springer chce mnie skroić na niewyobrażalną dla mnie sumę 200 tys. za jeden wpis na tt? Owszem robię. I będę robił bo to wyprawia ten koncern w Polsce przechodzi ludzkie pojęcie - napisał w poniedziałek na Twiiterze.
Dziennikarz przekazał portalowi Wirtualnemedia.pl, że w połowie września Ringier Axel Springer Polska pozwał go do Sądu Okręgowego w Warszawie o ochronę dóbr osobistych. Firma domaga się, żeby zamieścił przeprosiny na swoim profilu twitterowym oraz zapłacił 200 tys. zł na rzecz Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę.
Czy ja robię zagadnienie z tego, że globalny koncern jakim jest Springer chce mnie skroić na niewyobrażalną dla mnie sumę 200 tys za jeden wpis na tt? Owszem robię. I będę robił bo to wyprawia ten koncern w Polsce przechodzi ludzkie pojęcie
— Cezary „Trotyl” Gmyz (@cezarygmyz) 10 grudnia 2018
Pozew dotyczy nie tylko tweeta o „nazistowskim wydawcy”, lecz także kilku wpisów Cezarego Gmyza z czerwca br. W jednym dziennikarz odniósł się do pomyłki „Faktu” na Twitterze: przy wpisie o naradzie w siedzibie PiS-u dodano link i grafikę z tekstu zatytułowanego: „Zrobili z nastolatki seksniewolnicę. Jeden z oprawców to jeszcze chłopiec”. Tweet usunięto, a redakcja „Faktu” przeprosiła za pomyłkę.
- Odkąd Grzegorz Jankowski po rozmowie Grasia z Kulczykiem przestał być naczelnym a gazetę zaczęli redagować Peter Prior z Markiem Dekanem ta gazeta pod figurantem Robertem Felusiem z takimi tuzami jak Mikołaj Wójcik jest jedną wielką pomyłką - skomentował to Gmyz.
Parę dni później żartował z szybkiego odpadnięcia niemieckiej reprezentacji z piłkarskich mistrzostw świata. - Hej Robert Feluś dajecie jutro na okładkę „Faktu” klęskę Niemców? Np tytuł „Aż się rozpadnie w proch i w pył Krzyżacka zawierucha” czy też Dekan z Priorem nie puszczą? - zapytał. - Mission: Impossible. Znajdź informację o klęsce Niemców na Mundialu. Dekan nie śpi - skomentował następnego dnia pierwszą stronę „Faktu”.
Ringier Axel Springer Polska chce, żeby Gmyz w oświadczeniu przeprosił za „bezprawne i zawinione” naruszenie dobrego imienia firmy „poprzez posłużenie się w stosunku do wydawnictwa określeniem nawiązującym do ideologii III Rzeszy i NSDAP oraz rozpowszechnieniu nieprawdziwych informacji o tym, że Grzegorz Jankowski przestał być redaktorem naczelnym na skutek interwencji Pawła Grasia i Jana Kulczyka, nieprawdziwych informacji o tym, że dziennik „Fakt Gazeta Codzienna” jest redagowany przez Petera Priora i Marka Dekana oraz nieprawdziwych informacji o tym, że Robert Feluś i Mikołaj Wójcik są jedynie figurantami”.
Skąd sugestie o Grasiu, Kulczyku, Dekanie i Priorze?
W kwietniu 2016 roku Cezary Gmyz ujawnił w „Do Rzeczy” fragment podsłuchanej wiosną 2014 roku rozmowy ówczesnego rzecznika prasowego rządu Pawła Grasia i biznesmena Jana Kulczyka. Graś narzekał, że „Fakt” mocno krytykuje rząd i rodzinę Donalda Tuska, i ocenił, że ówczesny szef gazety Grzegorz Jankowski jest „mentalnym pisiorem”. Kulczyk obiecał, że porozmawia o tym z Friede Springer, wdową po Axlu Springerze, obecnie współwłaścicielką Axel Springer SE i wiceprzewodniczącą rady nadzorczej firmy. Z końcem maja 2014 roku Jankowski rozstał się z „Faktem”.
Zaraz po ujawnieniu nagrania Ringier Axel Springer Polska zapewnił, że teoria o związku rozmowy Pawła Grasia i Jana Kulczyka z 2014 roku ze zmianami w kierownictwie „Faktu” jest całkowicie absurdalna. - Twierdzenie, że były naciski polityków w sprawach dotyczących członków czy szefów redakcji, jest nieprawdą. Te fantazje nie dotyczą „Faktu” ani żadnej innej redakcji w naszej Grupie - stwierdziła ówczesna dyrektor komunikacji korporacyjnej w firmie.
Z kolei wiosną ub.r. szeroko komentowano mail, który Mark Dekan, CEO Ringier Axel Springer Polska AG, wysłał do pracowników polskiego oddziału firmy. Stwierdził m.in., że większość czytelników gazet należących do tego koncernu popiera członkostwo Polski w UE. - Podpowiedzmy im co zrobić, żeby pozostać na pasie szybkiego ruchu i nie skończyć na parkingu. Stawką w tej grze jest wolność i pomyślność przyszłych pokoleń - zasugerował.
W kolejnym mailu Dekan zapewniał, że jego poprzedni list nie był w żadnym stopniu instrukcją dla dziennikarzy, tylko przypomnieniem wartości fundamentalnych dla firmy. - Stoimy w obronie wolności, praworządności, demokracji oraz idei zjednoczonej Europy. Tym samym odrzucamy jakąkolwiek formę religijnych i politycznych skrajności - podkreślił.
W marcu ub.r. Wojciech Biedroń, w latach 2003-2014 dziennikarz „Faktu”, opisał w tygodniku „W Sieci” (obecnie „Sieci”), że artykuły o tematyce politycznej przed publikacją w tabloidzie oceniał Peter Prior, przedstawiciel Ringier Axel Springer Media. - Prior czytał i pouczał dziennikarzy, jeśli ci napisali artykuły krytyczne wobec rządu PO, Donalda Tuska czy Lecha Wałęsy - stwierdził Biedroń.
- Artykuł „W Sieci” to manipulacja stworzona na potrzeby walki politycznej i nieuczciwej konkurencji. Do wyborów w październiku 2015 roku „Fakt” nie przeszkadzał opozycji, bo krytykował PO-PSL i prezydenta Bronisława Komorowskiego - skomentował Robert Feluś.
Natomiast Ringier Axel Springer Polska i Mark Dekan pozwali Wojciecha Biedronia i wydawcę „W Sieci” o ochronę dóbr osobistych. Ponadto Dekan skierował wobec Biedronia prywatny akt oskarżenia z art. 212 Kodeksu karnego mówiącego o zniesławieniu.
Cezary Gmyz nie wycofuje się ze swoich wpisów
Krótko po zamieszczeniu przez Cezarego Gmyza tweetów o rzekomym bezpośrednim wpływie Marka Dekana i Petera Priora na redagowanie „Faktu” Ringeir Axel Springer Polska skierował do dziennikarza kolejne wezwanie do zaniechania naruszeń dóbr osobistych i usunięcia tych już zaistniałych. Gmyz ponownie nie zastosował się do wezwania.
Korespondent Telewizji Polskiej w rozmowie z Wirtualnemedia.pl jest pewny swoich racji. - Treść rozmowy Grasia z Kulczykiem jest dość jasna: Kulczyk podjął się interwencji u Friede Springer mającej na celu usunięcie Grzegorza Jankowskiego z funkcji redaktora naczelnego „Faktu”. To nie budzi wątpliwości. Czy taka interwencja była? Przedstawicielka Friede Springer temu zaprzeczała, co zresztą znalazło się w tekście „Do Rzeczy”. Natomiast faktem jest, że wkrótce po tej rozmowie Grzegorz Jankowski został odwołany - stwierdza.
Wszystkie wpisy, których dotyczy pozew, są nadal dostępne na profilu twitterowym Cezaregu Gmyza. Konto jest obserwowane przez 155 tys. użytkowników.
RASP pozwał też „Warszawską Gazetę” i Gadowskiego
Wiosną ub.r. o liście Marka Dekana do pracowników Ringier Axel Springer Polska napisała też „Warszawska Gazeta”, w tekście zatytułowanym „Medialna V kolumna”. Niedługo potem RASP wezwał wydawcę tygodnika do publikacji przeprosin i zapłaty 100 tys. zł na cel społeczny, podkreślając, że zarzuty związane z listem Dekana są całkowicie bezpodstawne.
Właściciel „Faktu” i Onetu niedawno pozwał Witolda Gadowskiego za stwierdzenia, że media tej firmy „działają przeciwko polskiej racji stanu” oraz że „dziś, kiedy słyszę, że m.in. w ZDF, „Fakcie”, Axel Springer zasiadali wermachtowcy, SS-mani - to rozumiem skąd ta agresja na Polskę”. Pierwsza rozprawa w procesie miała odbyć się w drugiej połowie listopada, ale została odwołana, bo w sądzie pojawiło się kilkadziesiąt osób wspierających Gadowskiego.
W listopadzie Ringier Axel Springer Polska skierował natomiast wezwanie przedsądowe do Samuela Pereiry, redaktora naczelnego portalu TVP.info. Firma za szereg krytycznych wobec niej wpisów twitterowych domaga się od Pereiry m.in. 100 tys. zł na cel społeczny.
Dołącz do dyskusji: RASP chce od Cezarego Gmyza przeprosin i 200 tys. zł za tweety z „niemieckim wydawcą” i sugestiami, że Dekan i Prior rządzą w „Fakcie”