Blisko 30 osób przyszło w sobotni poranek 18 października na miejscówkę spotterską przy ul. Wirażowej, żeby posprzątać śmieci leżące pod ogrodzeniem Lotniska Chopina. W nieco ponad godzinę udało się zebrać kilkanaście worków odpadków i oczyścić teren wielkości boiska piłkarskiego. Po nieczynnym odcinku ul. Wirażowej nie jeżdżą już samochody, ale korzystają z niej spotterzy do obserwowania samolotów kołujących na start tuż za płotem. Nie ukrywają, że fotografowanie nie jest przyjemne, kiedy stoi się na śmietniku. - Miejsce jest ogólnodostępne i korzystają z niego różni ludzie. Niektórzy zupełnie nie dbają o czystość. Przy okazji oglądania samolotów robią sobie piknik i zostawiają górę śmieci. Stąd ten bałagan - opowiadają spotterzy. Najbardziej zaangażowani pasjonaci dwa razy do roku skrzykują się na Facebooku na wspólne sprzątanie. Sami kupują worki na śmieci i rękawiczki i w sobotnie przedpołudnia w czynie społecznym oczyszczają teren. Lotnisko zawsze podstawia kontener i odbiera zebrane odpady. – To jest syzyfowa praca. Mimo, że sprzątamy to miejsce dwa razy do roku wciąż zbieramy po kilkadziesiąt worków odpadów – mówi Grzegorz Różycki, jeden z inicjatorów akcji sprzątania. – Jesteśmy pewni, że prawdziwi spotterzy nie śmiecą, ale przyjeżdżają tu różni ludzie, także ci dla których czystość nie ma żadnego znaczenia – dodaje. Najczęściej do worków trafiają butelki po wódce i piwie i puszki po napojach energetycznych. Ciągle sporo znajduje się plastikowych pojemników po płynach eksploatacyjnych do samochodów i zwykłe odpadki komunalne: reklamówki z resztkami jedzenia, gazety, opakowania po kosmetykach. Trafiają się także odpady budowlane: gruz, stare deski, ubrania robocze… - To przykre, że ludzie nie potrafią powstrzymać się przed wyrzucaniem na ziemię swoich śmieci. Sprzątamy regularnie i ciągle jest co robić. Na szczęście mamy wsparcie grupy fajnych zaangażowanych osób, którym chce się z tym walczyć. Należy im się za to ogromne podziękowanie – mówi Przemysław Przybylski, rzecznik Lotniska Chopina.