Były pracownik TVP w Parlamencie Europejskim oskarża nadawcę o mobbing i manipulację. "Chora machina"
Były dziennikarz Telewizji Polskiej Piotr Owczarski w wystąpieniu w Parlamencie Europejskim przedstawił swoją opinię o obecnej sytuacji, jaka - według niego - ma mieć miejsce w Telewizji Polskiej. - Dla mnie ma to charakter obozu pracy w Korei Północnej. Chora machina od samego początku, do samego końca - ocenia w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.
W Parlamencie Europejskim we wtorek przemawiał były pracownik Telewizji Polskiej (był zatrudniony m.in. w TVP Info jako podwydawca, był producentem, autorem programów i prezenterem w TVP 3 Olsztyn, TVP Polonia oraz dziennikarzem śledczym TVP), który w kilku minutowym wystąpieniu zreferował europosłom własną ocenę mediów publicznych w Polsce.
Sam został zwolniony z Telewizji Polskiej w marcu 2017 roku, kierownictwo miało nie podać mu powodów wypowiedzenia umowy. Po tym fakcie zdecydował się oskarżyć spółkę o mobbing. Dodatkowo list w tej sprawie wysłał do prezydenta Andrzeja Dudy, ówczesnej premier Beaty Szydło, prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, przewodniczącego Rady Mediów Narodowych Krzysztofa Czabańskiego czy do Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara. Na list miała odpowiedzieć mu tylko Beata Szydło, tłumacząc, że nadzór nad spółką Telewizja Polska nie należy do zakresu jej kompetencji.
W liście tym miał się zwracać z prośbą o interwencję w sprawie bezpodstawnego zwolnienia oraz stosowania mobbingu w Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. Adresaci listu nie mogli jednak ingerować w wewnętrzne sprawy spółki, a Telewizja Polska – jak podaje „Gazeta Wyborcza” – miała stwierdzić, że „podjęto czynności wyjaśniające, które nie potwierdziły żadnych nagannych zdarzeń w jednostkach wskazanych przez pana Owczarskiego”.
Ostatecznie Piotr Owczarski wysłał w swojej sprawie petycję do Parlamentu Europejskiego (na podstawie art. 227 traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej), która przyjęła ją 13 maja 2017 roku i zobowiązała się zbadać sprawę.
„Dyskryminacja, wyrzucanie dziennikarzy o innych poglądach”
We wtorek w kilkuminutowym wystąpieniu przedstawił komisji PE własną recenzję sytuacji w mediach publicznych.
– TVP została brutalnie przejęta przez partię rządzącą w Polsce, a wolność słowa i niezależność dziennikarska została zdeptana z taką siłą, jak nigdy wcześniej. Nie ma w TVP pluralizmu i niezależności oraz wymiany poglądów, jest za to brutalny atak na opozycję, język nienawiści i szczucie społeczeństwa, podsycanie negatywnych emocji. TVP pastwi się nad każdym, kto myśli inaczej niż PiS. Wykorzystuje do tego swoje programy – powiedział między innymi w swoim kilkuminutowym przemówieniu.
Według niego „pracownicy Telewizji Polskiej mają sprawdzane konta na Facebooku, osoby homoseksualne są wyrzucane z pracy, tak jak doświadczone, samodzielnie myślące”.
- Powszechna jest dyskryminacja, wyrzucanie dziennikarzy o innych poglądach. Kontrola serwisów informacyjnych. Paski są dyktowane przez władzę. W kanałach regionalnych krytykuje się władze miast z opozycyjnych władz politycznych, trwa nagonka na obecnego prezydenta stolicy, choć jest nim dopiero od 2 miesięcy. Do TVP są zapraszani tylko eksperci, którzy zgadzają się z obecną władzą, istnieje zakaz zapraszania gości o innych poglądach. W każdym materiale, nawet tym, na którym się nie znają muszą wypowiadać się politycy PiS – tłumaczył w Parlamencie Europejskim Piotr Owczarski.
Swoje przemówienie podsumował słowami: - Programy informacyjne stały się tubą propagandową, porażki są przedstawiane jako sukces. Nie mówi się o strajkach, problemach społecznych, a jeśli już to w kontekście inspirowania ich przez opozycję – ocenił.
Według niego w mediach publicznych „od 3 lat mamy do czynienia z głęboką patologią, nie reaguje Rada Mediów, premier, minister kultury, prezydent”.
Były dziennikarz TVP oskarżył także byłego pracodawcę o organizację kampanii nagonki i nienawiści na prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, który został zamordowany.
- Przez kilka miesięcy TVP pastwiła się publicznie nad tym człowiekiem (...) dziennikarze byli zmuszani do tego, żeby pokazywać go tylko w negatywnym świetle - powiedział Owczarski.
Kłótnia między europosłami PiS a PO
W posiedzeniu Komisji ds. Petycji uczestniczył także Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar, który m.in. powołał się na dane przedstawione jakiś czas temu przez Towarzystwo Dziennikarskie, które podało w swoim raporcie, że od czasów tzw. dobrej zmiany z Telewizji Polskiej zwolniono ok. 200 dziennikarzy (nie licząc tych, którzy sami zdecydowali się odejść).
Dodał, że do tej pory nie wykonano wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 13 grudnia 2016 roku, który dotyczy kompetencji KRRiT, a więc tego, jakie działania może podejmować Rada Mediów Narodowych, działająca od tego czasu. W dyskusji wywiązała się burzliwa wymiana zdań między europosłami PiS, a PO, którzy zarzucali sobie wzajemnie upolitycznienie telewizji publicznej.
Komisja Petycji Parlamentu Europejskiego ostatecznie podjęła decyzję o pozostawieniu petycji otwartej – mimo protestów europosłów PiS. Komisja Europejska została zobowiązana do monitorowania sytuacji w mediach publicznych, a sprawą ma zająć się także Komisji Kultury, która przedstawi swoje stanowisko. Parlament Europejski wystosuje pisma do instytucji nadzorujących media publiczne w Polsce oraz do władz krajowych.
Piotr Owczarski w rozmowie z nami stwierdził, że jego wtorkowe wystąpienie jest oceniane jako sukces Polski.
- Petycja jest otwarta i nie udało się jej odrzucić, czyli nie udało się europosłom z PiS, by Parlament Europejski więcej nie zajmował się to sprawą. Jestem szczęśliwy, że zwykłemu dziennikarzowi z Polski udało się zajść że swoją sprawą tak daleko. Dyskusja na sali obrad, która zebrała około 60 osób z krajów Unii Europejskiej, w tym byli europosłowie, kilku przedstawicieli Komisji Europejskiej i rzecznicy praw obywatelskich była bardzo burzliwa, zakładano na nią pół godziny, a trwała ponad godzinę – powiedział w rozmowie z nami.
Dodał, że w jego ocenie podczas debaty został zaatakowany przez europosłów PiS, którzy twierdzili, że „tworzy negatywny obraz Polski, że kłami i są zszokowani, jak można tak kłamać na telewizję publicznej, że z punktu widzenia medycyny trudno to określić”.
- Swoje wystąpienie według nich napisałem w 2014 roku i była to prezentacja, która opisywała, co PO robiła w mediach publicznych. Dzisiaj tylko zmieniłem nazwę partii. Zdaniem posłów PiS powinienem się wstydzić, że w Europie oczerniam Polskę, że to mój prywatny konflikt z TVP i powinien być rozstrzygany w sądzie, a nie w Parlamencie Europejskim, że to prywatna sprawa Polski i interwencja zewnętrzna jest nie tylko zbędna, ale i nie ma mechanizmów prawnych. Unia nie ma kompetencji, by tak głęboko i ingerować w sprawy Polski. Odczułem, że jestem „zakałą”, że jestem niegodny, by nosić polskie obywatelstwo. Dlaczego? Bo głoszę nieprawdziwe tezy, że Polska jest homofobiczna, antysemicka, a to nieprawda, bo Polacy są bardzo otwartym narodem. Zaprzeczyłem, bo nie chodziło mi o naród polski, a o wizerunek, jaki propaguje Telewizja Polska – podkreślił był pracownik TVP.
- Polityka obecnego zarządu TVP prowadzi do groźnych podziałów społecznych i godzi w poczucie bezpieczeństwa Polaków. Ta sytuacja wymaga naszej stanowczej reakcji - uzasadniła partia.
„Mobbing, poniżanie, traktowanie pracowników jak w obozie pracy”
W rozmowie z Wirtualnemedia.pl Owczarski wspomniał także o mobbingu, jaki – według niego – miał mieć miejsce w redakcji, kiedy jeszcze w niej pracował. Z relacji jego znajomych dziennikarzy ma wynikać, że takie działania wobec pracowników są kontynuowane.
- Mobbing dotyczy w TVP wszystkich. Jestem osobą, która zdecydowała się to głośno powiedzieć dwa lata po swoim rozstaniu z TVP. Chciałem zwrócić uwagę na to, co dzieje się w Telewizji, ale bardzo delikatnie. Natomiast w momencie kiedy PE stwierdził, że temat będzie kontynuowany, stwierdziłem, że skoro powiedziałem A, muszę powiedzieć B. Moja praca nie jest uzależniona od polityków, więc mogę spać spokojnie. Wcześniej bałem się, że nie będę mógł znaleźć żadnej pracy, bo presja w środowisku dziennikarskim jest duża – zaznacza.
- Koledzy z byłej pracy po pierwszych artykułach na mój temat zaczęli gratulować i opowiadać, że obecnie jest tam makabra. Naciski, chamstwo, krzyki osiągnęły apogeum. Zdecydowałem się opowiedzieć, jak wygląda mobbing wobec pracowników telewizji, poniżanie, traktowanie ich jak niewolników w obozie pracy. Ludzie nie wiedzą do ostatniego dnia miesiąca, czy będą pracować w kolejnym – uważa.
Według byłego dziennikarza telewizji publicznej to nieludzkie traktowanie.
- Niepewność czy skoro przychodzisz do pracy 29 dni w miesiącu – czy ostatniego dnia dostaniesz grafik i będziesz w nim uwzględniony. Jeśli pracownik 31 stycznia dowiaduje się czy 1 lutego nadal będzie pracować w telewizji – dla mnie to metody stalinowskie. To pokazuje, że wszyscy mają się bać, bo „nie wiem czy cię nie wykreślę, jeśli coś mi się nie będzie podobać”. To dzieje się co miesiąc. Dziennikarze nie mają żadnej stabilności zatrudnienia, mogą stracić pracę z dnia na dzień, więc siedzą cicho, bo są zastraszani. Wykonują polecenia, bo mogą mieć nie tylko problem utraty pracy, ale w ogóle jej znalezienia – gdziekolwiek – mówi nam.
Dodaje, że „ludzie się boją, wiedzą, że jeśli jeden z nich się przeciwstawi, to cała reszta może zostać ukarana i przykładowo cała rodzina może stracić pracę”.
- Dla mnie ma to charakter obozu pracy w Korei Północnej. Jest nadzorca obozu w postaci wydawcy dnia i dyrektora, który mobbinguje ludzi i szef obozu – prezes telewizji, który bezpośrednio dzwoni i wydaje im polecenia. Chora machina od samego początku, do samego końca. Nie mówiąc, że byli wydawcy, którzy tak znęcali się nad młodymi dziewczynami, że zamieniały się ze mną dyżurami - byleby tylko nie pracować z jednym z wydawców i płakały przez niego - opowiada.
O komentarz poprosiliśmy TVP. Czekamy na odpowiedź.
TVP będzie pozywać oczerniających nadawcę
Telewizja Polska już w środę w ubiegłym tygodniu wydała oświadczenie, w którym zapowiadała działania prawne wobec jakichkolwiek sugestii, które miałyby uderzać w dobre imię nadawcy.
- Pracownicy i współpracownicy TVP stali się ofiarami niczym nieuzasadnionej nagonki i agresji. Pod adresem niektórych z nich i ich rodzin kierowane są groźby. Zarząd TVP informuje, że wszelkie tego typu zachowania są zgłaszane do właściwych organów - napisano.
- Jednocześnie zarząd oświadcza, że pojawiające się bezprawne ataki na przedstawicieli TVP, a także próby przypisywania Telewizji Publicznej jakiejkolwiek odpowiedzialności za wydarzenia z Gdańska są kierowane na drogę sądową. Zarząd Telewizji Polskiej w pełni wspiera pracowników i współpracowników TVP w ich ciężkiej i odpowiedzialnej pracy oraz apeluje o solidarność z ofiarami każdego przypadku agresji i nienawiści - dodano.
Prezes TVP Jacek Kurski potwierdził tę informację w niedzielę na Twitterze. - Ze względu na szacunek dla majestatu Śmierci w dniu pogrzebu i Żałobę - TVP nie odpowiada dziś na fałszywe oskarżenia o JAKIKOLWIEK związek Telewizji z tą śmiercią; autorzy oszczerstw spotkają się jednak w najbliższych dniach z należną reakcją - zapowiedział.
- W przestrzeni publicznej były i są rozpowszechniane nieprawdziwe i zmanipulowane informacje. Stawiają one nadawcę publicznego nie tylko w skrajnie niekorzystnym świetle, ale czynią z niego narzędzie w trwającym sporze politycznym przypisując mu haniebną, a zarazem nieprawdziwą rolę – podkreślono.
Dodano, że „aby przeciąć falę pomówień i manipulacji TVP czuje się zmuszona do podjęcia zdecydowanych działań. Dlatego przeciwko osobom, które absurdalnie wskazywały na związek przyczynowy pomiędzy treściami publikowanymi na antenach Telewizji Polskiej a śmiercią pana Pawła Adamowicza zostanie skierowany pozew lub akt oskarżenia w trybie kodeksu karnego.”
Zapowiedziano, że pierwsze pozwy otrzymają m.in Krzysztof Skiba, Wojciech Czuchnowski, Adam Bodnar i Wojciech Sadurski. - Działania podjęte przez Telewizję Polską mają na celu ochronę jej dobrego imienia i walkę z nienawistną falą kłamstw i pomówień – podsumowano w oświadczeniu.
Piotr Owczarski, pytany przez nas czy nie boi się, że po jego wystąpieniu w PE oraz publikacjach na temat - według niego - mobbingu stosowanego wobec pracowników, publiczny nadawca zdecyduje się na wstąpienie na drogę sądową odpowiedział:
- Nie ukrywam, że boję się konsekwencji, jakie mogą mnie spotkać po tym wystąpieniu. Nie chcę zostać pobity na ulicy, a patrząc na to, co dzieje się w naszym państwie – wszystko jest możliwe. Wielu moich kolegów dziennikarzy zapytało, czy zdaję sobie sprawę, że włożyłem kij w mrowisko i czy nie boję się o swoje zdrowie i życie. Kiedy słyszę takie pytania od poważnych dziennikarzy, czuję pewne niebezpieczeństwo za to, że odważyłem się tak stanowczo i głośno opowiedzieć o sprawie mobbingu w Telewizji Polskiej. Przedstawiłem jednak swoje argumenty i użyłem takich, które mają podwaliny prawne, nie użyłem argumentów nieprawdziwych. Część dziennikarzy, jeśli spotkalibyśmy się z Telewizją Polską w sądzie - myślę, że jest w stanie to potwierdzić - stwierdza Owczarski.
Według danych Nielsen Audience Measurement w ub.r. główne wydanie „Wiadomości” oglądało przeciętnie 2,82 mln widzów, z czego 2,27 mln w TVP1, a 550,2 tys. w TVP Info.
Natomiast TVP Info miało w ub.r. 3,834 proc. udziału w rynku oglądalności.
Dołącz do dyskusji: Były pracownik TVP w Parlamencie Europejskim oskarża nadawcę o mobbing i manipulację. "Chora machina"