Historia polskiego Internetu - część III
Poniższy tekst jest trzecią częścią 6 odcinkowej całości, w której przedstawiam przeobrażenia Internetu od czasu jego powstania, aż po dającą przewidzieć się przyszłość. Skupiam się na wydarzeniach społecznych i technologicznych, które ukształtowały Internet w takiej formie, jaką znamy obecnie.
Oczywiście nie ma żadnej wyraźnej cezury, kiedy skończyła się epoka Web 1.0 i zaczęła Web 2.0. Jest to indywidualna sprawa każdego użytkownika korzystającego z Internetu. Są użytkownicy, którzy pomimo narzędzi stworzonych w ramach idei Web 2.0 nadal wykorzystują Internet, jako narzędzie do pasywnego pobierania informacji. Rozwój trendu Web 2.0 wiązał się z coraz większą świadomością internautów, co do możliwości wpływania na to, co dzieje się w Internecie. Świadomość internautów kształtowała się ewolucyjnie - poprzez fora dyskusyjne, czaty i wyrażanie swoich opinii, np. pod artykułami na portalach.
Tanio, taniej, cyfrowo
Taniejące aparaty fotograficzne, kamery i inne urządzenia cyfrowe sprawiły, że tworzenie zdjęć, filmów, czy muzyki stało się praktycznie bezpłatne. Nie potrzeba żadnych drogich fizycznych elementów, jak klisze, kasety – wszystko jest dostępne w postaci cyfrowej. I to w formie stworzonej do dzielenia się z innymi osobami. Nie ma znaczenia, czy aparatem zrobimy jedno, czy sto zdjęć – koszt ich wytworzenia i przechowywania jest taki sam. Doszło do tego, że obecnie ciężko jest kupić telefon komórkowy bez funkcji robienia zdjęć, czy kręcenia filmów. Większość z nich ma możliwość podłączenia się do Internetu i publikacji materiałów, co jest równie proste w obsłudze, jak funkcja dzwonienia. Zaowocowało to gwałtownym wzrostem danych przesyłanych przez Internet. Na poniższym rysunku widzimy ilość danych przesyłanych w poszczególnych latach. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie podwaliny w postaci światłowodów położonych w epoce Web 1.0. Bez tej infrastruktury, swobodne korzystanie z Internetu byłoby niemożliwe.
Rysunek 1.: Ilość danych przesyłanych przez Internet z podziałem na obszary geograficzne.
Źródło: Cisco, Aggregate of operations’ Network data and analysts forecast. 2008.
Zrób to sam!
Oczywiście nie tylko wzrost świadomości internautów był decydujący, znaczenie miał również rozwój narzędzi w Internecie. Nastąpił znaczny postęp w technologii programistycznej, która została wykorzystana do stworzenia rozwiązań do zarządzania treścią w serwisach www. Pojawili się pierwsi wykształceni w czasach Internetu programiści, odkrywający jego nowe możliwości. Zwiastunami nowych czasów były systemy CMS (ang. Content Management System) do zarządzania treścią w serwisach www. Do tej pory stworzenie serwisu www wymagało, co najmniej znajomości języka HTML, który zrewolucjonizował Web 1.0. CMS dawał ludziom możliwość umieszczania treści, jej formatowania, dodawania zdjęć i linków bez żadnej wiedzy informatycznej. Każdy mógł edytować swoją stronę www!
Pojawiły się serwisy, gdzie użytkownik mógł podzielić się z całym światem swoim dorobkiem. Coraz więcej ludzi dostrzegało potencjał Internetu nie tylko od strony informacyjnej, ale również funkcjonalnej. Okazało się, że stworzyć serwis internetowy małymi nakładami sił i środków może praktycznie każdy student informatyki. Jak grzyby po deszczu powstawały nowe serwisy oferujące funkcjonalności nieznane do tej pory. To czas, kiedy rodziły się takie internetowe marki, jak: YouTube, FaceBook, NaszaKlasa, Goldenline.
Rysunek 2.:
Wzrost popularności serwisu Youtube zobrazowany wzrostem ilości wyszukiwań w wyszukiwarce Google.
Za pomocą nowych serwisów, takich, jak Youtube, możemy wgrywać swoje filmy, Flicker umożliwia wgrywanie i zarządzanie zdjęciami, powstają setki serwisów gromadzących dane czy to w postaci filmów, zdjęć, tekstu, czy muzyki. Każdy z nich próbuje zaistnieć w świadomości Internautów. Dodane do tych serwisów materiały mogą być komentowane i oceniane przez innych użytkowników. Niemal od razu, gdy w Internecie chwyci jakaś idea, w Polsce pojawia się jej odpowiednik. I tak polski serwis z filmami to wrzuta.pl, czy smog.pl.
Za pomocą platform blogowych każdy mógł wyrazić swoją opinię na dowolny temat. Co więcej, mógł tworzyć swój blog praktycznie tak, jak pisałby, używając do tego zwykłego edytora tekstu. Użytkownicy blogów nauczyli się wyrażać swoje opinie, a ich czytelnicy nauczyli się komentować i prowadzić dyskusje. Stąd już niedaleka droga do kolejnego ewolucyjnego przełomu w postawie internautów – ze zwykłego konsumenta stają się prosumetnem, czyli człowiekiem, który aktywnie angażuje się w promowanie marki lub jej zwalczanie za pomocą wyrażanych opinii i uczestnictwa w społecznościach poświęconych marce.
Rysunek 3.: Wzrost ilości blogów.
Źródło: http://www.sifry.com/alerts/archives/000419.html
E-celebryci
Web 2.0 to czas tworzenia się globalnych i lokalnych celebrytów. To ludzie, a czasami i zwierzęta, jak np. świstak o strasznym spojrzeniu :), którzy dzięki swojemu talentowi i bardzo często niezbyt udanemu występowi przed kamerą zyskują rozgłos. Afro Ninja, Chocolate Man, nasz rodzimy Gracjan Roztocki, czy kandydat na prezydenta Białegostoku Kononowicz – w ciągu jednego dnia stają się gwiazdami Internetu.
Ich występy przyciągają miliony użytkowników z całego świata.
Tworzę (dane) więc jestem
Obecnie na serwis YouTube w ciągu minuty wgrywane jest 24 godzin filmowego materiału. We wrześniu 2009 roku, według badania zorganizowanego przez firmę Opinion Matters, połowa polskich internautów opublikowała w sieci swoje zdjęcia. 892179868480350000000 to liczba bitów nowych danych cyfrowych, które utworzono w 2008 r. Odpowiada to 486522 mld gigabajtów – wynika z badań IDC. Dla uzmysłowienia sobie skali - przeciętny komputer biurowy ma możliwość zapisu 40 gigabajtów na swoim dysku twardym.
Rysunek 4.: Liczba komputerów podłączonych do internetu 1992-2007,
Źródło: http://www.isc.org
Oczywiście podnoszą się głosy, że użytkownicy zaśmiecają w ten sposób Internet – ponieważ w przeważającej większości tworzona przez nich informacja jest bezwartościowa. Dla grona przyjaciół czy rodziny – zdjęcia z wesela są ważniejsze, niż informacje o sporach politycznych umieszczone na portalu. Ta „bezwartościowa” informacja i zaangażowanie użytkowników stały się podstawą do kolejnego kroku w rozwoju Internetu – bazującego na powiązaniach ludzi miedzy sobą – social media. Jednak musi zajść jeszcze kilka procesów, bez których ich wykształcenie się byłoby niemożliwe.
Ważnym aspektem Web 2.0 było dostrzeżenie wartości intelektualnej. Co prawda nadal istnieje duża ilość nielegalnie pobieranych treści, ale ludzie, którzy zaczęli tworzyć materiał na potrzebę Internetu zaczęli rozumieć, że wykorzystanie zdjęcia, czy tekstu bez zgody autora nie podoba im się; tak samo artyści czy wydawnictwa mają pretensje o to, że treści udostępniane są nielegalnie za darmo.
Internet jak telewizja
Domy mediowe włączyły do media-mix Internet, ale zaczęły go sprzedawać tak, jak telewizję. Na liczbę emisji, zasięg – czyli im więcej, tym lepiej. Agencje reklamowe tworzyły kreacje do Internetu przy okazji kampanii telewizyjnych – bez zrozumienia istoty i odmienności tego medium. Najostrzej objawiało się to umieszczaniem reklam telewizyjnych na portalach. Dla reklamodawców liczyła się liczba kliknięć w banner, nieważne było to, co działo się później z użytkownikiem. Czy może kliknął w banner, bo po prostu chciał go zamknąć, czy może faktycznie był zainteresowany danym produktem. Zaowocowało to „obklejeniem” portali i serwisów niezliczoną liczbą reklam, w natłoku której zginęła informacja. Świadomi użytkownicy zaczynają blokować wyświetlanie reklam – za pomocą ogólnodostępnych narzędzi.
Rysunek 5.: Przykład natłoku reklamowego w serwisie www.wyborcza.pl.
Źródło: http://e-marka.pl/blog/obserwacje/clutter-%E2%80%93-czyli-slow-kilka-o-nadmiarze-bannerow/
Ci mniej świadomi nadal patrzą na bannery, ale doświadczają zjawiska zwanego ślepotą bannerową, czyli nauczyli się ignorować wszystko, co przypomina klasyczne formy reklamowe. Potwierdzają to już badania przeprowadzone w latach 90 XX wieku, ale teraz za pomocą techniki eyetrackingu możemy dokładnie śledzić, gdzie podąża i na czym koncentruje się wzrok użytkownika strony.
Bo liczy się kontekst
Przełomem w podejściu do reklamy internetowej było pojawienie się reklamy kontekstowej. Wzrastająca rola wyszukiwarki została przez ich twórców wykorzystana do stworzenia systemu, który inteligentnie wiązał naturalne wyniki wyszukiwania z płatnymi, najbardziej zbliżonymi do tego, czego szuka użytkownik.
Rysunek 6.: Przykłady reklamy kontekstowej w wyszukiwarce Google.
I tak, każdy za pomocą narzędzi udostępnionych on-line może założyć swoją własną kampanię. Żeby to zrobić, na powyższym ekranie wystarczyłoby kliknąć w link Zobacz swoją reklamę tutaj, zalogować się i wypełnić proste formularze. Co ważne, płaci się tylko za kliknięcie, a ceny nie są wygórowane. Taką kampanię reklamową może prowadzić każdy, zarówno osoba fizyczna, jak i wielka korporacja. Nie potrzeba, tak jak w przypadku kampanii reklamowych bannerowych, kilkudziesięciotysięcznych budżetów. Niezaprzeczalną zaletą tej formy reklamy była jej niska inwazyjność.
Ten lawinowy wzrost ilości reklam miał też odbicie w wydatkach na reklamę internetową. Z roku na rok wydatki na Internet biły wydatki na kolejne „stare media”. Doszło do tego, że w 2009 roku więcej wydaje się tylko na reklamę w telewizji. Na poniższym wykresie widać jak dynamicznie reklamy rosły z roku na rok, w ciągu 9 lat wartość wydatków wzrosła ponad 60-krotnie!
Rysunek 7.: Wydatki na reklamę internetową w Polsce (w milionach).
Źródło: Raport IAB 2008
Praktycznie wszystkie komercyjne potrzeby można załatwić w oknie przeglądarki. Dla wielu ludzi komputer może ograniczyć się do przeglądarki. Zaczynając od wyszukiwarki, za pomocą której odnajdują informacje, dokonują zakupów czy obsługują swoje konto bankowe. Przeglądarka zapewnia dostęp do rozrywki, czy to w postaci gier, czy filmów. Udostępnione usługi pozwalają na tworzenie dokumentów z tekstowych lub arkuszy kalkulacyjnych online – i zapisywanie ich na serwerze! Również sprawy urzędowe i administracyjne coraz częściej możliwe są do załatwienia przez przeglądarkę. Rządowy program e-adminsitracja zakłada, że do roku 2013 wszystkie sprawy będziemy mogli załatwić za pośrednictwem Internetu. Stąd teraz łatwiejsze może stać się zrozumienie, o co walczą firmy w tzw. wojnie przeglądarkowej. Obecnie nadal prowadzi - po zwycięstwie w pierwszej wojnie przeglądarkowej- Internet Explorer firmy Microsoft, ale konkurencja w postaci przeglądarek FireFox, Opera, Chrome czy Safari staje się z roku na rok większa.
Gwiazdkowe prezenty na Nowy Rok
Zaczęto również przełamywać bariery związane z bezpieczeństwem danych. Dynamicznie zaczął rozwijać się ecommerce - do tego stopnia, że w momencie największego zapotrzebowania na prezenty, poczta i firmy kurierskie nie dały rady obsłużyć na czas wszystkich przesyłek i cześć klientów odbierała swoje gwiazdkowe prezenty po Nowym Roku.
Rysunek 8.:
Wartość polskiego rynku e-commerce. Dane w mln PLN
Wraz z rozwojem biznesu wzrastała wiedza na temat bezpieczeństwa danych w sieci i wartości swoich danych osobowych. Zmieniło się również podejście do danych osobowych. Ludzie na portalach społecznościowych zaczęli podawać swoje dane – adres, numer telefonu – dołączali zdjęcia swoje i swoich dzieci, zdjęcia z wakacji. Zmieniło się podejście do tego, co jeszcze pięć lat temu było prywatne. Część niedoświadczonych internautów nie była świadoma skutków swoich działań, np. tego, że zdjęcie dziecka umieszczone na Naszej Klasie mógł zobaczyć cały świat. „Stare” media straszyły ludzi grasującymi w internecie pedofilami. W pewien sposób przyczyniło się to do podniesienia świadomości wśród początkujących internautów.
Prosument
Coraz większa świadomość swojej roli i możliwość wyrażania swoich opinii sprawiły, że pojawił się w Internecie prosument, czyli klient, który zaczął aktywnie oceniać i komentować poczynania marki. Opisy użycia, rozpakowywania i jakości – stały się dla działów marketingu niejednokrotnie utrapieniem lub powodem do dumy. Znany przykład poczytnego blogera Kominka i jego pełen refleksji i miejscami nie do zacytowania w towarzystwie, opis zmagań z budyniem doktora Oetker’a przeszedł do historii polskiego Internetu. Pojawia się coraz więcej komentarzy na temat produktów, stają się one wyznacznikiem decyzji zakupowych. Oczywiście pojawiają się też zakusy firm, aby wpływać na to, co internauci piszą o ich markach. Ale reguły takie działania są szybko i boleśnie dla marki wykrywane przez społeczności. Ale o tym w następnym odcinku…..
Grzegorz Krzemień
prezes agencji marketingu interaktywnego
GoldenSubmarine
Dołącz do dyskusji: Historia polskiego Internetu - część III