SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

„Washington Post” zawiesił na krótko dziennikarkę, bo przypomniała, że Kobe Bryanta oskarżono o gwałt. List protestacyjny w redakcji

Dziennikarka „The Washington Post” Felicia Sonmez została w niedzielę zawieszona przez wydawcę, po tym jak kilka godzin po tragicznej śmierci koszykarza Kobe Bryanta przypomniała na Twitterze, że kilkanaście lat temu został oskarżony o gwałt. Przeciw zawieszeniu Sonmez zaprotestowało ponad 200 dziennikarzy „Washington Post”. We wtorek wieczorem reporterkę przywrócono do pracy

Kobe Bryant zginął razem ze swoją nastoletnią córką i kilkoma innymi osobami w niedzielę w godzinach południowych w katastrofie helikoptera w Kalifornii. Felicia Sonmez niedługo po informacji na ten temat zamieściła na swoim profilu twitterowym link do tekstu z Daily Beast opisującego zarzut gwałtu, który postawiono Bryantowi w 2003 roku. Koszykarz został o to oskarżony przez pracownicę hotelu, dwa lata później wycofano zarzut, a zawodnik zawarł z kobietą ugodę pozasądową.

Dziennikarka szybko dostała maila od redaktora naczelnego „The Washington Post” Martina Barona. - Felicia, to prawdziwy brak osądu, żeby zamieści ten tweet. Proszę przestań. Robiąc to, szkodzisz firmie - stwierdził.

Sonmez została też mocno skrytykowana przez wielu użytkowników Twittera. - Cóż, to otworzyło mi oczy. Do 10 tys. osób (dosłownie), które skomentowały i wysłały mi maile z obelgami i groźbami śmierci - poświęćcie chwilę i przeczytajcie tę historię (z Daily Beast o zarzucie wobec Bryanta - przyp.), która została napisana (ponad trzy lata temu) nie przeze mnie - napisała dziennikarka. Dodała też zrzut ekranu z obrażającym go mailem, pokazując imię i nazwisko nadawcy.

Dziennikarka zdecydowała się skasować te trzy tweety na polecenie Tracy Grant, redaktor zarządzającej „Washington Post”. Grant podziękowała jej za to mailowo. - Może chcesz rozważyć hotel lub wizytę u przyjaciela na ten wieczór - dodała.

Jednocześnie kierownictwo „Washington Post” zawiesiło Felicię Sonmez. - Została wysłana na płatny urlop, a „The Post” analizuje, czy jej tweety o śmierci Kobe Bryanta naruszyły zasady w redakcji dotyczące aktywności w social media. Jej wpisy pokazały słaby osąd sytuacji, co podważa pracę jej kolegów - stwierdziła Tracy Grant w oświadczeniu.

Dziennikarze „Washington Post” krytykują zawieszenie Sonmez

Decyzję o zawieszeniu Felicii Sonmez skrytykował na swoim blogu Erik Wemple, dziennikarz „The Washington Post” zajmujący się branżą mediów. Natomiast działający w redakcji związek zawodowy NewsGuild przygotował list otwarty do Tracy Grant i Martina Barona, który podpisało ponad 200 osób, w tym najbardziej znani dziennikarze.

- Felicia zaraz po zamieszczeniu tweeta dotycząceco Kobe Bryanta została zalana agresywnymi wiadomościami, także groźbami z podaniem jej adresu domowego. Zamiast wspierać i chronić swojego dziennikarza w obliczu takich nadużyć, „The Post” wysłał ją na urlop, a szefowie redakcji oceniają, czy naruszyła zasady dotyczące social mediów - stwierdzono w liście.

- Wierzymy, że naszym obowiązkiem jako dziennika informacyjnego jest mówić opinii publicznej całą prawdę, jaką znamy o osobach i firmach zarówno popularnych, jak i niepopularnych, w porę i nie w porę - dodano.

Natomiast Felicia Sonmez zwróciła uwagę, że zamieściła tylko link do tekstu opisującego zarzut gwałtu postawiony Kobe Bryantowi, nie dodając własnego komentarza. - Spodziewałam się pewnej krytyki. Jestem w stanie zrozumieć, że ludziom może być trudno czytać to, że wyobrażam sobie, że trudno jest też ocalałym w całym kraju widzieć, jak te oskarżenia zostały w zasadzie wymazane. I tak się czułam przez te kilka dni w redakcji - powiedziała „New York Timesowi”.

Sonmez kilka lat temu razem z inną kobietą oskarżyła Jonathana Kaimana, szefa biura „The Los Angeles Times” w Pekinie, o nadużycia seksualne wobec nich (obie też pracowały w Pekinie). Po wewnętrznym postępowaniu Kaiman złożył rezygnację.

Felicia Sonmez przywrócona do pracy. „Tweety w nieodpowiednim czasie”

We wtorek wieczorem Tracy Grant w oświadczeniu poinformowała, że Felicia Sonmez została przywrócona do pracy. Zaznaczyła, że jej wpisy twitterowe zostały zamieszczone w nieodpowiednim czasie, ale nie naruszają wyraźnie zasad obowiązujących pracowników „Washington Post” w social media.

- Nieustannie apelujemy o powściągliwość, co jest szczególnie ważne w przypadku kogoś tragicznie zmarłego - zaznaczyła Grant, podkreślając, że w mediach społecznościowych wszyscy dziennikarze gazety są uważani za jej przedstawicieli.

Natomiast Felicia Sonmez w swoim oświadczeniu zwróciła uwagę, że misją „Washington Post” jest przedstawianie całej prawdy. - Zawieszenie mnie i mail Barona z 26 stycznia ostrzegający mnie, że moje tweety dotyczące sprawy publicznej były „krzywdzące dla redakcji”, niestety zasiały wątpliwość co do poziomu zaangażowania kierownictwa w realizację tego celu - oceniła.

Zaznaczyła, że czytelnicy i pracownicy dziennika, także ona sama, powinni otrzymać w tej sprawie stanowisko Martina Barona.

Dołącz do dyskusji: „Washington Post” zawiesił na krótko dziennikarkę, bo przypomniała, że Kobe Bryanta oskarżono o gwałt. List protestacyjny w redakcji

4 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
kasia
I to jest porządne dziennikarstwo, naprawdę nie wiem, co o tym wszystkim myśleć
0 0
odpowiedź
User
Kamil
Przecież już ją odwiesili i przeprosili - zróbcie aktualizację artykułu.
0 0
odpowiedź
User
felek
Durnowate powiedzonko, że o zmarłych albo dobrze albo nic, to smród dulszczyzny. Na tej zasadzie same aniołki umierają.
0 0
odpowiedź