OFE odcinają się od bluzgu Braciaka na ZUS i Tuska. Eksperci: wulgarność jest siłą (wideo)
ING OFE i Lewiatan deklarują, że nie mają nic wspólnego z filmikiem, w którym Jacek Braciak ostro krytykuje przeforsowane przez rząd przeniesienia składek emerytalnych z OFE do ZUS-u. To wizerunkowe samobójstwo aktora, ale wulgarność virala jest jego siłą - komentują dla Wirtualnemedia.pl kreatywni i stratedzy reklamowi.
Wideo „Braciak na ostro” zostało zamieszczone na YouTubie tydzień temu. W klipie aktor w rozmowie z nagrywającym to swoim kolegą Witoldem Wielińskim w mocnych, wulgarnych słowach krytykuje rządową reformę systemu emerytalnego, w ramach której w lutym br. otwarte fundusze emerytalne przekazały ZUS-owi 51,5 proc. środków zgromadzonych ze składek, czyli ok. 150 mld zł (więcej na ten temat). Według Braciaka sytuacja jest prosta: ZUS i rząd Donalda Tuska okradli odkładających na emeryturę Polaków.
Od początku kwietnia do końca lipca można decydować, czy ok. 15 proc. składki emerytalnej ma nadal trafiać do OFE, czy zostać przekazane do ZUS-u, a w przypadku braku deklaracji nastąpi to drugie (więcej na ten temat). W filmiku Jacek Braciak mocno zachęca, żeby złożyć deklarację o pozostawieniu część swojej składki w OFE.
Otwarte fundusze już od połowy stycznia nie mogą się promować. Wcześniej przez kilka miesięcy Konfederacja Lewiatan i Polskie Towarzystwo Emerytalne prowadziły kampanię „Zostaję z OFE”, którą zakończyły pod hasłem „OFE tak jak ryby głosu nie mają” (zobacz szczegóły). W swojej tyradzie Braciak też o tym wspomina.
Czy zatem za spotem stoi podmiot z sektora ubezpieczeń emerytalnych, np. ING, którego usługi bankowe kilka razy reklamował już Jacek Braciak, ostatnio na początku br. wspólnie z Agatą Kuleszą (zobacz szczegóły)?
- Ten materiał nie jest naszą produkcją i nie mamy z nim nic wspólnego. Reguluje nas całkowity zakaz reklamy i nie możemy sobie pozwolić na żadne materiały promujące Otwarty Fundusz Emerytalny - informuje portal Wirtualnemedia.pl Marta Pokutycka-Mądrala, dyrektor ds. public relations i komunikacji korporacyjnej w ING Życie i ING OFE. Dodaje, że te firmy działają zupełnie odrębnie od ING Banku Śląskiego, który reklamował Braciak.
Od klipu odcina się też Konfederacja Lewiatan. - Nie mamy nic wspólnego z tym filmem viralowym. Po wprowadzeniu zakazu reklamy zaprzestaliśmy wszelkich działań reklamowych dotyczących OFE - stwierdza Joanna Zaręba, dyrektor departamentu komunikacji w Lewiatanie.
Filmikiem w ostatnich dniach zainteresowało się wiele mediów, w efekcie czego mocno zyskał na popularności. W czwartek przekroczył 500 tys. obejrzeń, a w piątek po południu miał ich już ponad 800 tys. Pod klipem zamieszczono już prawie tysiąc komentarzy.
Jacek Braciak w rozmowie z NaTemat.pl zadeklarował, że to jego prywatne wideo, które wyciekło do sieci wbrew jego woli i nie jest to materiał promujący OFE. Klip został umieszczony na kanale użytkownika witek wielinski, a w opisie czytamy: „Jacek Braciak o spoconych gaciach Tuska, ZUS i kurach liliputach. Polskie kino drogi (na Ostrołękę), czyli pierwsza zabawa z GoPro”.
Pytani przez Wirtualnemedia.pl kreatywni i stratedzy reklamowi nie mają jednak wątpliwości, że tyrada Braciaka nie była spontaniczną sytuacją, tylko została wcześniej zaplanowana. - Jak na spontaniczną wypowiedź, jest zbyt płynna i przemyślana, a całe wideo sprawia wrażenie wyreżyserowanego - stwierdza Bartek Cymer z Peppermint. - Za dużo w tym sztucznego epatowania przekleństwami, kręcenia się wokół jednego tematu. Wydaje mi się, że tacy aktorzy jak Jacek Braciak nie szukają taniego poklasku - dodaje Paweł Jakubowski z LemonSkyJWT.
Nasi rozmówcy są zgodni, że jeśli za klipem stoi podmiot z branży OFE, nie przyzna się do tego, bo gdyby tak zrobił, potwierdziłby, że złamał prawo i naraził się na wielomilionowe grzywny.
- Dlaczego tak znana postać lub jej znajomy mieliby zamieszczać tak dramatycznie wulgarny materiał? Nie widzę powodu, by ktokolwiek sam chciałby to sobie zrobić - więc z tej perspektywy rodzi się podejrzenie, że materiał rzeczywiście jest inspirowany przez OFE, do czego oczywiście nikt się nigdy nie przyzna - komentuje Michał Siejak z NuOrder Group. - Pamiętajmy, jakie pieniądze leżą w tej rozgrywce na stole. Przy takich kwotach możliwe są absolutnie wszystkie scenariusze, zwłaszcza te, przy których padły słowa: „Róbcie, ale ja nie chcę o tym wiedzieć...” - zaznacza.
- Jeżeli filmik z Braciakiem to wytrych OFE na zakaz milczenia, to udany (brawo). Świadczy o tym ilość jego obejrzeń i dyskusja, której ustawodawca już zamknąć nie może - zgadza się Luiza Jaworska-Nogal, strategy director The Digitals
Za to Mariusz Pitura z LemonSkyJWT uważa, że wideo jest sprytnie wymyślonym viralem promującym kamery GoPro, na co wskazuje wymienienie tej marki w opisie filmiku oraz to, że Braciak na chwilę przejmuje od Wieleńskiego kamerę i zwraca mu uwagę, żeby jej nie zepsuł.
Zdaniem naszych rozmówców mocno dosadny, wulgarny język pozwolił klipowi zyskać zainteresowanie internautów i mediów, na co nie miałby szans bardziej standardowy przekaz. - Prawdopodobnie za cel obrano sobie „wstrząśnięcie” widzem, coś jakby wytrącenie go z błogiego poczucia równowagi. W końcu nikt nie lubi być „dymanym”. A w tym wypadku starano się przemówić do rozsądku prawdopodobnie ludziom młodym, którzy o emeryturze nie lubią i nie chcą (jeszcze) myśleć - mówi Paweł Jakubowski. - Udział w tym filmie to dla wizerunku Jacka Braciaka najpewniej reklamowe samobójstwo - kto po czymś takim będzie chciał go zaprosić do współpracy? Teraz może być postrzegany jako osoba zdolna do wykręcenia kolejnego takiego numeru - ocenia Michał Siejak.
Viral z Jackiem Braciakiem na temat OFE i ZUS-u dla Wirtualnemedia.pl komentują Bartek Cymer, Mariusz Pitura, Luiza Jaworska-Nogal, Paweł Jakubowski i Michał Siejak. Pełne wypowiedzi na kolejnej podstronie
Dołącz do dyskusji: OFE odcinają się od bluzgu Braciaka na ZUS i Tuska. Eksperci: wulgarność jest siłą (wideo)