Prof. Piotr Rutkowski: mniej palaczy w Polsce dawałoby szansę na 20 procent mniej nowotworów
Już samo zminimalizowanie efektu palenia tytoniu daje nam możliwość zniwelowania liczby nowotworów o 20 procent – powiedział w rozmowie z PAP prof. Piotr Rutkowski z Narodowego Instytutu Onkologii w Warszawie. Dodał, że podczas Europejskiego Kongresu Pacjentów Onkologicznych w Rydze będzie mówił m.in. o potrzebie lepszej diagnostyki pacjentów, aby w większym stopniu wykorzystywać nowoczesne terapie.
Za kilka dni weźmie Pan profesor, jako reprezentujący Polskę, udział w Europejskim Kongresie Pacjentów Onkologicznych w Rydze. Czy wpływ pandemii koronawirusa SARS-CoV-2 na leczenie pacjentów onkologicznych będzie punktem wyjścia do dyskusji w stolicy Łotwy?
Prof. Piotr Rutkowski: Jest wiele rzeczy. Unia Europejska w końcu zatwierdziła jeden wspólny plan, strategię opieki nad chorymi na nowotwory. To jest rzecz przełomowa i to jest najważniejsze. Mamy też rzeczy bieżące. Oprócz pandemii będzie to także opieka transgraniczna — w obecnej sytuacji wojny i takiej liczby uchodźców. Tego nikt nie przewidział planując tę konferencję. Punktem wyjścia jest jednak realizacja założeń przyjętych przez UE, bo głównym tematem obrad będzie wyrównywanie nierówności w opiece onkologicznej pomiędzy krajami wspólnoty.
Rozumiem, że z perspektywy polskiego pacjenta ma to wyglądać tak, iż będzie mógł liczyć na taki sam poziom opieki onkologicznej jak w Niemczech, Włoszech, Hiszpanii, czy innych krajach UE.
To jest jedno, żeby to leczenie było wystandaryzowane. Po drugie, chodzi o to, aby dostępność do takiego leczenia była podobna. Pamiętajmy o jeszcze jednym, że dużo łatwiej leczyć się w Warszawie niż w Hajnówce. Taka jest prawda. To przekłada się na wiele aspektów, więc chodzi też o niwelowanie różnic pomiędzy regionami w ramach jednego państwa. Jest też wiele różnic w zakresie podejścia do profilaktyki pomiędzy krajami.
W Polsce dużo więcej osób pali papierosy, niż w krajach Europy Zachodniej. To też bezpośrednie przekłada się na statystyki onkologiczne?
Oczywiście. Liczba palaczy w Polsce zmniejszyła się prawie dwukrotnie, ale dobrze nie jest. Te liczby spadły wśród mężczyzn, ale nie spadają wśród kobiet. Wskaźnik raka płuc u mężczyzn — co jest konsekwencją — spada, a u kobiet nadal rośnie. Element specyfiki danego kraju, podejścia do profilaktyki przeciwnowotworowej — to niezwykle ważne punkty dyskusji o leczeniu pacjentów onkologicznych.
Jest jakiś obszar tematyczny, który będzie Pan chciał szczególnie wyeksponować w Rydze?
Tak, to technika diagnostyki onkologicznej, również na poziomie onkologii precyzyjnej. My mamy coraz lepszy dostęp do terapii, ale w Polsce sporo tych terapii jest niewykorzystanych do końca w niektórych wskazaniach, bo chory nie ma odpowiednio przeprowadzonej diagnostyki. To jest to, na co powinniśmy naciskać. Polska jest całkiem niezła, jeżeli chodzi o leczenie onkologiczne i dostęp do nowych terapii wśród krajów nas otaczających. Mamy lepsze wyniki w tym leczeniu, niż Węgry czy kraje nadbałtyckie. W tych drugich jest fatalny dostęp do innowacyjnych terapii w stosunku do Polski. To nie jest tak, że my we wszystkim jesteśmy na końcu. Fatalne są dwie kwestie — bardzo zły stosunek liczby onkologów i pielęgniarek do liczby pacjentów, a także korzystanie z profilaktyki w Polsce.
W tym mogę pomóc organizacje pacjenckie? Trzeba działać w myśl znanej zasady: edukacja, edukacja i jeszcze raz edukacja?
Dokładnie tak. Te organizacje mogą w tym wymiernie pomóc. One powinny na poziomie UE przygotowywać wspólnie kampanie edukacyjne i informacyjne, bo jest to tańsze. Powinniśmy robić wszystko, aby prowadzić właściwą politykę antytytoniową. Już samo zminimalizowanie efektu palenia tytoniu daje nam możliwość zniwelowania liczby nowotworów o 20 procent. To niby normalne rzeczy, ale problem palenia papierosów rozmywa się w naszym społeczeństwie. Nie mówię już o alkoholu, którego spożycia się zwiększa.
Dotknął pan tematu migracji spowodowanej wojną wywołaną przez Rosję na Ukrainie. Rozumiem, że profil pacjentów z Ukrainy też jest nieco inny. I to także niesie ze sobą kolejne wyzwania dla służby zdrowia w UE, a szczególnie w Polsce.
Na razie staramy się ten problem ogarnąć w ramach systemu ochrony zdrowia. Może szacować pięcio-, a może i 10-procentowy wzrost liczby nowych pacjentów onkologicznych w wyniku migracji. Minister Kraska mówił o 200 mln zł miesięcznie wydawanych na opiekę pacjentów z Ukrainy. To bardzo optymistyczne założenie. Ja sądzę, że będzie to ok. 300 milionów. Jeżeli zapewniamy tę samą opiekę zdrowotną, to także w zakresie najnowocześniejszych terapii. Te często w ogóle nie były refundowane na Ukrainie. Trzeba sobie z tego zdawać sprawę.
Część tych ludzi jest niezdiagnozowana. Znamy skalę problemów onkologicznych wśród uchodźców?
Nie do końca. Wiemy na pewno, że część nowotworów będzie bardziej zaawansowana. W tej chwili przybywają głównie młode osoby — kobiety i dzieci. Nie jesteśmy w stanie wszystkiego przewidzieć. Staramy się to koordynować na terenie Polski. Trzeba też jasno powiedzieć, że chory z Ukrainy nie jest priorytetowo traktowany przed polskim pacjentem. On jest traktowany tak samo.
Dołącz do dyskusji: Prof. Piotr Rutkowski: mniej palaczy w Polsce dawałoby szansę na 20 procent mniej nowotworów