Porównywarki cenowe przeciwko Google. Chcą interwencji Komisji Europejskiej. „Nie stosuje się do zaleceń”
41 internetowych porównywarek cen wystosowało list otwarty do europejskiej komisarz Margrethe Vestager. Sygnatariusze apelują o skuteczniejszą niż dotąd walkę unijnych instytucji z monopolistycznym praktykami stosowanymi przez Google w ramach jej platformy Google Shopping. - Mechanizmy, które wprowadziliśmy do usługi Zakupy Google w odpowiedzi na uwagi Komisji Europejskiej uwzględniają obecnie 600 porównywarek cenowych i dają pozytywne efekty - broni się Google w komunikacie przesłanym do Wirtualnemedia.pl.
Sprawa sporu pomiędzy lokalnymi operatorami porównywarek cen a Google sięga kilku lat wstecz, gdy po przeprowadzonym dochodzeniu w 2017 r. Komisja Europejska nałożyła na Google karę w wysokości 2,42 mld euro za nadużywanie pozycji dominującej poprzez bezprawne faworyzowanie własnej porównywarki cenowej. Była to wówczas rekordowa grzywna w historii Unii Europejskiej.
W uzasadnieniu swojej decyzji Komisja zaznaczyła, że od 2008 r. Google zaczął wprowadzać na rynkach europejskich zasadniczą zmianę w strategii polegającą na promowaniu swojej porównywarki cenowej. Strategia ta opierała się na dominującej pozycji spółki Google w obszarze ogólnego wyszukiwania internetowego, a nie na konkurowaniu w oparciu o zalety na rynkach zakupów przez porównanie.
Według KE Google systematycznie umieszczał na czołowym miejscu własną porównywarkę cenową. Kiedy klient wprowadza zapytanie do wyszukiwarki, w stosunku do którego porównywarka cenowa Google chce pokazać rezultaty, są one wyświetlane na początku lub w pobliżu górnej części wyników wyszukiwania.
Ponadto w wynikach wyszukiwania Google obniżał pozycję wyników wyszukiwarki cenowej konkurentów, kolejność miejsc wyszukiwarek cenowych konkurentów w wynikach wyszukiwania Google była ustalana za pomocą ogólnych algorytmów wyszukiwania Google.
Potrzebna skuteczna egzekucja
Teraz okazuje się, że część lokalnych operatorów porównywarek cen nie jest zadowolona ze sposobu w jaki Google realizuje zalecenia Komisji Europejskiej. Swoją dezaprobatę wyrazili w liście otwartym skierowanym do europejskiej komisarz ds. konkurencji Margrethe Vestager. W dokumencie 41 jego sygnotariuszy domaga się skutecznej egzekucji decyzji Komisji Europejskiej z 2017 r. zakazującej Google stosowania nieuczciwych praktyk w ramach usługi Google Shopping.
Jak przypominają autorzy apelu w 2017 r. komisarz Vestager podjęła przełomową decyzję o nałożeniu na Google kary finansowej w wysokości 2,4 mld euro. Powodem tej decyzji było nieuczciwe wykorzystywanie przez koncern jego dominującej pozycji w zakresie wyszukiwania w internecie. Umieszczając własne usługi zakupowe - Google Shopping Service Unit - na szczycie wyników wyszukiwania Google zyskuje nieuczciwą przewagę konkurencyjną w sektorze usług porównywania cen i ofert.
- Google pozbywa się w ten sposób konkurencji, a sklepy internetowe, aby w ogóle przetrwać, muszą reklamować się w Google - tłumaczy w komunikacie towarzyszącym listowi Johannes Kotte, dyrektor zarządzający portalu LadenZeile, w Polsce występującego pod nazwą Shopalike.pl.
Sygnatariusze listu podkreślają swoje rosnące niezadowolenie z faktu, że Google nadal nadużywa swojej uprzywilejowanej pozycji. - Od rozpoczęcia postępowania w tej sprawie minęło dziesięć lat, od decyzji Komisji - ponad dwa lata. W tym czasie Google nie podjął żadnych skutecznych działań, aby zaprzestać nadużywania swojej pozycji - zauważa Kotte.
Wielu spośród sygnatariuszy po raz pierwszy publicznie wyraziło swoje niezadowolenie z postępowania koncernu. - Z coraz większym niepokojem obserwujemy, że Google nie tylko nie zmienił swojej polityki, ale wręcz podejmuje coraz bardziej agresywne działania na naszym rynku - przyznaje Tomas Braverman, dyrektor generalny czeskiej porównywarki cen Heureka. - Pod pozorami uczciwej konkurencji Google doprowadził do tego, że sytuacja jest dziś jeszcze gorsza niż dwa lata temu.
Autorzy listu zwracają się do unijnej komisarz o podjęcie zdecydowanych działań w celu skutecznego wdrożenia jej własnej decyzji względem Google i zmuszenia koncernu do zmiany postępowania. Komisarz Vestager zasygnalizowała ostatnio, że również dostrzega problem i uważa działania naprawcze Google za niewystarczające.
- Nadal nie widzimy, aby Google dopuszczał większy ruch dla swoich istotnych konkurentów z sektora porównywania cen i ofert – zauważyła niedawno Vestager.
Zagrożone miejsca pracy w Europie
Według autorów listu nadszedł czas na działanie. - Nie tylko dlatego, że na pozytywną zmianę w kwestii Google Shopping czekamy już zbyt długo, ale także dlatego, że bezczynność w tej sprawie grozi konsekwencjami wykraczającymi daleko poza ograniczone możliwości porównywania ofert zakupowych - podkreśla treść apelu. - Widząc działania Google w tej kwestii możemy się spodziewać podobnych praktyk także w innych obszarach, w których już dziś jest aktywny, takich jak poszukiwanie pracy, hoteli lub lotów.
- Jest to zagrożenie dla całej europejskiej gospodarki cyfrowej, w tym dla dziesiątek tysięcy wykwalifikowanych pracowników zatrudnionych w wielu małych i średnich europejskich przedsiębiorstwach, które uczciwie płacą podatki - przekonuje Kotte. - Dlatego też KE musi zdecydowanie wyegzekwować od koncernu Google skuteczne działania prowadzące do uczciwego i równego traktowania wszystkich podmiotów z sektora usług porównywania cen i ofert, także Google Shopping Unit.
Google: Wprowadziliśmy wymagane zmiany
Wśród sygnotariuszy listu jest m.in. polska porównywarka Ceneo. Marcin Łachajczyk, general manager tej platformy wyjaśnia motywy wysłania apelu do władz unijnych.
- Nasz list zawiera skargę na Google. Z naszych obserwacji na polskim rynku jasno wynika, że Google pomimo nałożonej kary nie stosuje się do zaleceń nałożonych przez Komisję Europejską i nadal stosuje praktyki monopolistyczne wobec porównywarek internetowych - tłumaczy Marcin Łachajczyk. - Po dwóch latach od ukarania amerykańskiej firmy przez KE jesteśmy zgodni jako branża, że Google nie wywiązuje się z nałożonych zaleceń, a jedynie pozoruje ich realizację. W liście, który podpisało po raz pierwszy łącznie 41 porównywarek cen z Europy wskazaliśmy jednoznacznie na czym te praktyki polegają. Naszym celem nie jest walka z samym Google, jednak oczekujemy, że firma będzie respektować zalecenia Komisji Europejskiej i zaprzestanie nadużywania swojej monopolistycznej pozycji - zaznacza Łachajczyk.
Z kolei Google poproszony przez Wirtualnemedia.pl o komentarz w tej sprawie nie ma sobie nic do zarzucenia i wyjaśnia dlaczego.
- Mechanizmy, które wprowadziliśmy do usługi Zakupy Google w odpowiedzi na uwagi Komisji Europejskiej uwzględniają obecnie 600 porównywarek cenowych i dają pozytywne efekty – ocenia Adam Malczak z biura prasowego Google. - Aktualnie ponad 28 tysięcy sprzedawców w całej Europie wykorzystuje reklamy w usłudze Zakupy za pośrednictwem tych niezależnych porównywarek, co zwiększa możliwości wyboru tak dla klientów, jak i sprzedawców.
W III kwartale 2019 roku holding Alphabet zanotował 20-proc. wzrost przychodu, ale jego zysk netto zmalał o ponad 2 miliardy dolarów. Większość przychodu wygenerował należący do Alphabet koncern Google, który w ciągu kwartału osiągnął 33,9 miliarda dolarów wpływów z reklam.
Dołącz do dyskusji: Porównywarki cenowe przeciwko Google. Chcą interwencji Komisji Europejskiej. „Nie stosuje się do zaleceń”
Skutecznie pomagamy Google rozbijać ich własny monopol i dostosować się do wymagań Komisji Europejskiej. Ponad 20 agencji SEM z Polski korzysta już z naszego rozwiązania Sembot White Label CSS (w tym pewnie połowa z top20) i oferuje usługi porównywania cen, dzięki czemu ich Klienci mają tańsze kliknięcia w reklamy produktowe w Google Ads.
Przedstawicielom "starych" porównywarek tak naprawdę nie podoba się, że każdy może mieć własną porównywarkę cen i z nimi konkurować, a że jakość którą dostarczają jest marna, to przeciętna agencja poświęcająca odrobinę czasu na swoich Klientów wyrzuca ich z wyników.
PS. Walczyliście o wolny rynek z nutką socjalizmu, to macie. Idziemy po Was :)
PS2. Oczywiście długoterminowo, jak każdy będzie miał rabat to rabatu nie będzie, i rzeczywiście stare porównywarki mają pewną rację, ze w takim układzie nie będą miały preferencji, ale to oznacza również, że ich przeciwnikiem będzie rozproszone podmioty indywidualne, a nie "monopolista" Google. Google pięknie wygrało to rozdanie, a mi stworzyło miejsce na produkt. Dziękuję!