SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Rahim Blak chce ruszyć z giełdą personalnych tokenów. Swój pomysł opiera na marce osobistej

Współwłaściciel trzech firm: click community, click apps oraz edrone. O sobie mówi: „seryjny start-upowiec” i „kreatywny rebeliant”. Rahim Blak prowadzi stabilny biznes, zatrudnia ok. setki pracowników, a jego firmy generują rocznie ok. 15 milionów złotych przychodu. Mimo to, chce zaryzykować i ruszyć wkrótce z giełdą personalnych tokenów. Niedawno wyemitował własną kryptowalutę - RahimCoin. Kim jest Rahim Blak, specjalista w zakresie kreowania marki osobistej w social media?

Rahim Blak Rahim Blak

Szef click community - agencji social media, współzałożyciel eCRM dla e-commerce – systemu edrone, szkoleniowiec, specjalista w zakresie marketingu marki osobistej. Choć ma stabilne biznesy, które generują przychody na stałym, bezpiecznym poziomie, dla Blaka to za mało. Niedawno ogłosił bowiem projekt personalnego tokena - RahimCoina, opartego o jego markę osobistą. Tylko po jego prezentacji na konferencji Infoshare udziały w jego biznesach w postaci RahimCoina kupiło 8 osób. Połowa sali tylko się uśmiechała, druga miała patrzeć z niedowierzaniem.

Personalny token, który wyemitował w oparciu o technologię blockchain to nie wszystko: wkrótce chce ruszyć z własną giełdą kryptowalut, tworzoną na podstawie marki osobistej. Ma zamiar przekonać do swojego pomysłu Komisję Nadzoru Finansowego. Na razie można się tylko domyślać, co nadzór finansowy o tym sądzi.

Z Rahimem Blakiem spotykam się w jednej z warszawskich restauracji, urządzonych w staropolskim stylu. W bluzie znanej marki nie wygląda na przedsiębiorcę, którego zespół – jak sam mówi – generuje rocznie ok. 15 milionów złotych przychodu. O sobie mówi: „kreatywny rebeliant”. Za swój pomysł gotów jest pójść do więzienia. Twierdzi, że regulacje ograniczają innowacyjność i to innowatorzy nadają ton prawu.


O tym, jak postrzega markę osobistą, pomyśle personalnego tokena o seryjnym rozwijaniu start-upów, rozmawiam z Rahimem Blakiem.


Nikola Bochyńska, Wirtualnemedia.pl: Ukończenie Akademii Sztuk Pięknych pomaga Ci w prowadzeniu biznesu?
Rahim Blak: Wierzę, że biznes jest sztuką. Większość rzeczy, które robimy w biznesie, ma związek ze sztuką. Artyści to przeważnie ludzie bardziej otwarci, kreatywni, nieszablonowi, oryginalni. Rewolucjonizują rynki, są nonkonformistami. Wszystkie te cechy artysty wprowadzam do biznesu. Aby być rewolucjonistą, aby łamać pewne schematy myślowe, które sprawiają, że jesteśmy mniej innowacyjni. Gdyby popatrzeć na dzieje historii sztuki większość dzieł powstała na zlecenie komercyjne. Dzisiaj to może być reklama, mogą być start-upy. To, czy ktoś przejdzie do historii zależy od tego, czy wywiera duży wpływ na rozwój cywilizacji i kultury. Z przekonaniami - że biznes to coś więcej niż zysk - to jest misja, filantropia, a innowacyjność powoduje, że to jest sztuka – z tymi właśnie przekonaniami artysty tworzę nowe zasady w biznesie.

Znalazłam bardzo ciekawą opinię o Tobie z 2008 roku. Pozwolę sobie zacytować: „W jednym z projektów swoje dzieła, wycenione na kilka tysięcy złotych, zebrał w ulotce reklamowej i rozesłał do stu najbogatszych Polaków z listy tygodnika Wprost. Jakby bezczelnie i na przekór uduchowionej, romantycznej wizji artysty chciał pokazać, że za wszystkim stoją pieniądze. Rahim jawi się jako natrętny akwizytor, który drażni, irytuje, ale jednocześnie nie pozwala o sobie zapomnieć. Przypomina, puka do drzwi, pokazuje asortyment. Nawet jeśli tego nie chcecie, i tak musicie się na niego natknąć. Kraków jest przecież mały”. Jak Ty reagujesz na tego typu komentarze?
To był tekst kuratora wystawy, która miała miejsce w galerii ABC w Poznaniu. To było 10 lat temu. To jest konwencja, którą przyjmuje artysta. To była wystawa pt. „Big Deal”, o sztuce nowej ekonomii, o sztuce, która próbuje się odnaleźć w świecie kapitalizmu. Pokazałem, że tak funkcjonuje dzisiejszy świat: jest produktem. Dzieła sztuki również. W świecie sztuki byłem bardzo biznesowy, teraz w biznesie jestem bardzo artystyczny. Moja działalność to połączenie tych dwóch światów.

„Bawiłem się w markę osobistą w sztuce, kiedy nawet nie wiedziałem jeszcze, czym jest marka osobista”

Działalność na artystycznym rynku, który nie jest łatwy hartuje i ułatwia później prowadzenie biznesu?
Świat sztuki jest trudnym rynkiem, bo jest rynkiem małym. Jeśli popatrzymy na rynek sztuki jako przemysłu kreatywnego, innowacyjnych wyzwań, to jest wtedy duży rynek, i te dziedziny wymagają kreatywnego podejścia. Zależy jak na to spojrzymy. Czy ja byłem marką osobistą? Tak, dlatego, że Rahim Blak to sklejka Michała Blaka – mojego wspólnika i Rahima. Razem zrobiliśmy wystawę, potem zmieniłem nazwisko. Można powiedzieć, że bawiłem się w markę osobistą w sztuce, kiedy nawet nie wiedziałem jeszcze, czym jest marka osobista. Czy w sztuce uczą biznesu? Mój profesor powiedział kiedyś, że na uczelni studenci dzielą się na nieuków i samouków. To nastawiło mnie do życia z podejściem, że wszystko zależy ode mnie, naszej własnej inicjatywy, tego czy mamy receptę na sztukę, albo na biznes. Mam wrażenie, że uczelnie artystyczne, które nie uczą podejścia do biznesu i nowej ekonomii w sztuce, zajmują się tradycyjną sztuką w sensie zachowania pamiątki po niej. Moim zdaniem sztuka, czyli ludzka kreatywność, przeniosła się w zupełnie inne rejony. Dzisiaj Elon Musk, Steve Jobs inspirują mnie tak bardzo, jak Pablo Picasso na początku XX wieku. Współcześnie Andy Warhol, Picasso używaliby nowych mediów, bo byli multidyscyplinarni. Dzisiaj kreatorzy, inspiratorzy przenieśli swoją moc na rzeczy, które mają większy wpływ na świat, niż malowanie obrazów.

Mówisz o sobie, że jesteś „seryjnym start-uperem”.  Jesteś właścicielem click community, clic apps, edrone. Biznes zakładasz po to, żeby go sprzedawać?
- Nie jestem w ogóle zainteresowany inwestorami, co brzmi nieco dziwnie w kontekście tego, że sprzedaję akcje w swojej osobie. W klasycznym podejściu, jeśli poszukujesz inwestora, to nie jest innowacyjne. Chcę sprzedawać akcje marki osobistej nie dlatego, że potrzebuję kapitału, ale dlatego, że w ten sposób buduję nowy produkt. Było wielu inwestorów zainteresowanych kupnem którejś z moich firm. Mnie na tym nie zależy, dlatego, że my -  artyści czujemy, że coś tworzymy, kiedy tworzymy coś od zera. Nie kiedy „przepalamy” pieniądze. Dla nas budowanie naszych firm bez inwestora jest największym wyzwaniem, jesteśmy z tego dumni. Po drugie: uważamy, że naszymi inwestorami są klienci, którzy mają więcej pieniędzy niż inwestorzy. Po trzecie: pozyskiwanie inwestorów jest bardzo zbiurokratyzowane i czasochłonne. Inwestor nie zrozumie, kiedy powiem mu, że nie prowadzę biznesu dla zysku, że wartości ludzkie, takie jak dobre traktowanie pracowników lub rozdanie moich zysków potrzebującym są ważniejsze, niż sam zysk. Ja i mój wspólnik, wywodzimy się z ASP i brzydzimy się klasycznym pojęciem zysku. Nie robimy biznesu dla zysku, bo mamy już zaspokojone podstawowe potrzeby. W tej piramidzie potrzeb, samorealizacja, wartości i spełnienie są ważniejsze, niż zyski.

Każdy przedsiębiorca powie, że nie robi biznesu dla zysków, tylko „dla wyższych wartości”.
Właśnie nie, poda definicję biznesu jako takiego, który ma przynosić zyski. Uważam, że więcej zysku nie równa się więcej szczęścia. Nie wiem, jak mówią inni - ja mówię za siebie. Skoro zarabiam na tyle, że mogę teraz kupić dwie-trzy herbaty, to nie muszę zarabiać tyle, aby wypić ich sto. Nie potrzebuję zatem więcej pieniędzy. Szczęście daje coś innego: miłość, relacje z ludźmi, dzieci. Nie trzeba być bogatym, tylko trzeba mieć zaspokojone potrzeby - samorealizacja i spełnienie są najistotniejsze. My robimy to dla spełnienia i dla innych.

Żeby stać Cię było na te dwie herbaty najpierw jednak robisz biznes, żeby zarobić.
Tak, ale to nie może być konformizm. Obecnie nie boję się ryzykować, nie boję się projektów, po których nawet trafię do aresztu. To jest wyzwanie. Cały czas musisz być rebeliantem, rewolucjonistą.

Personalne tokeny to coś innowacyjnego. Za swój nowy projekt też jesteś gotów pójść za kratki?
Powiedziałaś, że jestem seryjnym start-upowcem. Faktycznie mam kilka firm, chcę otworzyć kolejnych kilka. Mam pomysły i chcę je realizować, tak jak artysta maluje obraz i zaczyna kolejny. Ufam ludziom, wierzę w nich, szukam kolejnych do pracy, bo firma jest procesem otwartym - nigdy się nie kończy. Kiedy zastanawiam się nad tym, co te wszystkie firmy łączy, to są to ludzie, mój wspólnika i ja. Największym biznesem jest człowiek. Miałem taką wizję, że kiedy stworzę kilka firm opartych na ludziach, a będę mniej kreatywny, to zostanę inwestorem. Obserwując inwestorów, zauważyłem, że inwestują w start-upy. Zadałem sobie pytanie: czy lepiej inwestować w start-up, których 99 proc. upada, czy lepiej w człowieka, który na przestrzeni swojego życia będzie miał ich 30 i któryś z nich się w końcu uda.

„Wystawię siebie na sprzedaż, a potem w ten sam sposób będę inwestować w ludzi”

Równie dobrze może nie udać się żaden z nich.
Wiele razy trzeba próbować. Jedna z moich spółek pozyskała inwestora: mówiłem im, żeby zainwestowali w człowieka - nie chcieli. Zainwestowali w moją najsłabszą spółkę, a gdyby zdecydowali się na inwestycję we mnie, dzisiaj byliby współudziałowcami moich firm, które się świetnie rozwijają, a ponadto postawiliby na projekty, o których dzisiaj nawet nie wiem. Ja chcę inwestować w ludzi. Nawet jak odchodzą, zostawiają jakiś majątek, firma może ich przeżyć. Zrozumiałem, czym jest blockchain, personalny token. Wszedłem na giełdę blockchainową i wprowadziłem siebie w 25 minut. Następnego dnia lecę na InfoShare, opowiadam o tym podczas prezentacji, a tego samego dnia 8 osób kupuje moje akcje. Gdybym zrobił to na GPW, to po pierwsze: nie mógłbym tego zrobić ze sobą, a po drugie: wprowadzenie firmy zajęłoby mi mnóstwo czasu. Giełda blockchain jest szybka i innowacyjna. Stwierdziłem: to jest przyszłość. Wystawię siebie na sprzedaż, a potem w ten sam sposób będę inwestować w ludzi.

Zapowiedziałeś, że chcesz ruszyć z giełdą personalnych tokenów.
Już nad tym pracuję. Nad giełdą ludzi, którzy będą wystawiać swoje akcje na sprzedaż. Ci ludzie to będą marki osobiste, które będą musiały zaproponować jakąś wartość. Nie na zasadzie: „zainwestuj we mnie, bo jestem ładny”, czy „zainwestuj we mnie, bo jestem znany”. Nie robię tego dla celebrytów, influencerów. Najlepiej, gdyby była to osoba znana, która ma własny majątek i wie, jak go pomnażać.

Są prezesi, których nikt nie zna, a mimo to na koncie mają miliony. Weźmy twórcę sieci sklepów Dino, nikt nawet nie wie, jak wygląda.
To, czy jest znany zależy od modelu osobowości twórcy. Kreowanie marki osobistej ma swoje plusy i minusy. Osobiście nie budowałbym marki osobistej, gdyby nie miało mnie to prowadzić do większego, skalowalnego biznesu, jakim w tym wypadku jest giełda marek osobistych. Prezesi są różni, i każdy ma swoją inną mocną stronę, warto prowadzić biznes w zgodzie z sobą, jeżeli jesteś np. narcyzem, to wykorzystaj to, budując na tym przewagę. Takim narcyzem był Steve Jobs.

Jak przekonasz ludzi, że inwestycja w Ciebie się opłaci?
Inwestowanie we mnie? Zatrudniam około setki pracowników, którzy rocznie generują około 15 milionów przychodu. Czy wierzysz w to, że jeżeli na przestrzeni kolejnych lat do mojego portfela trafią kolejne spółki, firmy będą cały czas się rozwijać - nawet organicznie - wartość moich akcji wzrośnie? Jeżeli popatrzymy na ostatnie 10 lat, kiedy zaczynałem od mniej niż zera i gdzie doszedłem dzisiaj, to prawdopodobnie przez kolejnych 10 lat będę szedł do przodu. Inwestując we mnie, inwestujesz w wartość, która w założeniu ma rosnąć. Dodatkowo zapłacę Ci dywidendę od swoich zysków. Jeżeli wierzysz w to, że jestem seryjnym start-upowcem, jeśli dasz mi dzisiaj pieniądze, to zainwestuję je w kolejne projekty, które będą zarabiać. Pierwszym projektem, który powstanie z pozyskanych środków RahimCoin będzie giełda blockchain marek osobistych.

Budowanie biznesu w oparciu o markę osobistą nie jest zgubne? Jak będzie wyglądała firma bez Rahima Blaka, który każdy swój projekt firmuje swoją twarzą?
Mnie zabraknie, ale nie zniknie majątek, który współtworzę. Przedsiębiorca jest wybitnym twórcą wtedy, kiedy firma go przeżyje. Wielu wybitnych przedsiębiorców odeszło, ale ich firmy się nadal rozwijają.

Mam raczej na myśli to, że ludzie kupując Twoje szkolenia kupują Ciebie, wrażenie, które im dajesz, doświadczenie, wizerunek, jaki tworzysz w social mediach.
Ale szkolenia nie są moim najważniejszym biznesem, inwestując we mnie skupmy się na firmach. Na świecie jest wiele biznesów opartych na marce osobistej. Znamy twórcę Ubera. Znamy Elona Muska bardziej niż jego rakiety i samochody, Steve’a Jobesa, który odszedł. Znamy twórcę silnika Diesla, samochodów Porsche. To jest piękne, że biznesy mają swoich twórców i to też czyni je sztuką. To naturalne, że ludzie odchodzą, ale coś po sobie zostawiają. Jeśli powiążemy majątek, spuściznę po artyście, którą zostawia, kiedy odchodzi, po śmierci wartość majątku artysty będzie rosła. Dlaczego? Bo już nie namaluje żadnego obrazu. Jeżeli traktujemy przedsiębiorców jak kreatorów, ta logika się sprawdzi. Wierzę w to, że biznes może przeżyć jego twórcę.

„Jeżeli nie jesteś gotów iść siedzieć za swoje idee, to znaczy, że nie są rewolucyjne”

Pomysł połączenia technologii blockchain z marką osobistą za pomocą personalnych tokenów jest, co tu dużo mówić: bardzo kontrowersyjny. Nie lepiej poczekać, aż otoczenie prawne, regulacyjne będzie dla rynku kryptowalut jasne?
Gdyby innowatorzy ograniczali się do tego, co można zrobić według panującego prawa, które powstało 30-40 lat wcześniej, to nie byliby innowatorami. Prawo powstaje dla ludzi, a innowatorzy stymulują zmiany. Cofnijmy się dekadę wcześniej: gość wymyśla, że taksówka nie musi być żółta, nie musi mieć licencji - tworzy Ubera. Czy wiesz, że gość, który stworzył mp3, był pierwszym inwestorem Facebooka i jest udziałowcem Spotify’a, a wcześniej siedział? Za wieloma wielkimi biznesami stoi areszt. Ja też jestem gotowy, aby trafić do aresztu. Jeżeli nie jesteś gotów iść siedzieć za swoje idee, to znaczy, że nie są rewolucyjne. Jeżeli każdemu się podobają, to znaczy, że niczego nie zmienią. Artyści są nonkonformistami. Nie rozmawiajmy o ograniczeniach. Po co się ograniczać? A regulacje? Trzeba być kreatywnym. Dzięki temu, że ogłosiłem swój projekt RahimCoina, mnóstwo kreatywnych osób napisało do mnie, żeby mi pomóc. Kwestię KNF mogę rozwiązać tak, że idę do Innovation Hub i proszę o przyspieszony tryb postępowania. Jest jedno prawo: prawo popytu. Być może to kwestia 10-15 lat, przełomowych biznesów nie tworzy się w rok.

Swoje pierwsze sprawozdanie finansowe przedstawiłeś 19 czerwca. Ostatnio w social mediach pokazywałeś nawet swoje zdjęcie z wizyty u dietetyczki, która ma dbać o twoje zdrowie, bo jak napisałeś: zdrowie, to część kapitału, w który inwestują Twoi udziałowcy. Co na to Twoja żona, na dzielenie się waszym życiem w social mediach?
Moja żona też kończyła ASP. Jesteśmy ekshibicjonistami, akurat ona jest introwertyczką, ale my artyści jesteśmy ekstrawertykami. Sztuka powoduje, że ludzie wychodzą nago na ulicę, puszki z gównem artysty powstały z 70 lat temu. Wrzuciłem post, w którym poinformowałem, że będę raportował o swoim stanie zdrowia, żeby wszyscy wiedzieli, czy mam na tyle energii, aby dalej tworzyć biznes. Będę w swoje zdrowie inwestował. Moja żona wie, że jestem artystą. Natomiast są rzeczy o których nie mówię: na przykład to, co prywatnie robię nie jest przedmiotem mojego majątku. Jestem transparentny, nie mam problemu z mówieniem o sobie w social mediach.

Jak przyjmujesz hejt w internecie?
Hejt jest dla mnie bardzo ważnym feedbackiem, jednak wszystko zależy od tego, kto krytykuje. Jeżeli krytykuje ktoś, kto nie rozumie - jego problem. Jeżeli ktoś, kto jest mądrzejszy ode mnie, powiedzmy: prawnik - dzwonię do niego i mówię: „spotkajmy się, naucz mnie czegoś”. Jeżeli krytykują mnie ludzie z branży – przyjmuję krytykę i myślę, co mogę zmienić. Projekty tworzę „metodą weryfikowanego uczenia się”, dlatego świadomie popełniam błędy, z których mogę wyciągać wnioski.

„Na początku zostań ekspertem w jednej branży, nie możesz być „od wszystkiego”

Jakie masz kolejne cele biznesowe?
Moim celem nie są na pewno zyski. Moim celem jest bycie innowatorem i prekursorem. Zacząłem od klasycznego biznesu - od agencji, bo muszę mieć kapitał. Badania pokazują, że największy innowator tym różni się od hazardzisty, że w połowie ryzykuje, a w połowie mocno stąpa po ziemi. Mam agencję, która jest bezpieczna pod względem przychodu, mam firmę technologiczną, która jest skalowalna globalnie, a dzięki mojemu wspólnikowi Michałowi Blakowi, jej globalny rozwój jest nie do zatrzymania. Chcę być prekursorem, bo tylko oryginalne rzeczy wyznaczają to, czy ktoś jest artystą.

Jak ty byś zdefiniował markę osobistą?
Zapalnikiem do budowy marki osobistej stały się social media. Dzisiaj markę osobistą może budować każdy: pracownik, specjalista, pracodawca, przedsiębiorca. Na pytanie, czy warto budować markę osobistą trzeba sobie zadać nie pytanie: „czy warto?”, ale „czy chcę, czy to pasuje do mojego modelu osobowości”. Ludzie są różni. Jeżeli nie czujemy się dobrze z ekshibicjonizmem, nie jesteśmy przebojowi - poszukajmy szczęścia gdzie indziej.

Kto jest dla Ciebie wzorem marki osobistej?
Elon Musk. Niewiele jest firm, których szefa znamy. Połączenie celebryty z dużym biznesem jest rzadkie. Bardzo podoba  mi się, jak w Polsce inwestuje Robert Lewandowski. Nie dość, że jest dobrym piłkarzem, to potrafi jeszcze tworzyć biznesy. Uważam, że będzie jednym z najbogatszych Polaków, bo znalazł pomysł na siebie, jako przedsiębiorcę. To nie piłka uczyni go najbogatszym, ale biznes.

Jaką miałbyś radę dla osób, które dopiero zaczynają budować własny wizerunek w social mediach?
Na początku zostań ekspertem w jednej branży, nie możesz być „od wszystkiego”. Dopiero wtedy, kiedy wszyscy w twojej branży cię znają i nikomu nie musisz się przedstawiać, możesz iść dalej.

Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do dyskusji: Rahim Blak chce ruszyć z giełdą personalnych tokenów. Swój pomysł opiera na marce osobistej

24 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Erni
trzymajcie sie od tego goscia z daleka. serio.
0 0
odpowiedź
User
Erni
trzymajcie sie od tego goscia z daleka. serio.
0 0
odpowiedź
User
Nienawidzęwaswszystkich
Po przeczytaniu opisu musiałem się przejść żeby nie zwrócić obiadu, czemu promujecie takich kretynów?
0 0
odpowiedź