„Gęsia skórka” powraca jako reboot Disney+. Czy serial wystraszy nowe pokolenie nastolatków?
„Gęsia skórka” to nowy serial grozy dla młodych widzów, który oparty jest na cyklu książkowym amerykańskiego powieściopisarza R.L. Stine’a. W 1995 roku powstała pierwsza antologia dla nastoletnich fanów horroru, a obecnie Disney+ udostępnił reboot dla kolejnego pokolenia wielbicieli mrocznych tajemnic sprzed lat.
„Gęsia skórka” z 1995 roku była antologią, tym razem dziesięcioodcinkowy serial (z czego pięć odcinków już teraz dostępnych jest na platformie Disney+) to spójna historia łącząca wątki kilku bohaterów. Akcja reboota toczy się w Port Lawrence, gdzie do lokalnego liceum uczęszcza piątka licealistów. Isaiah (w tej roli Zack Morris) jest obiecującą gwiazdą futbolu i to jemu jako pierwszemu przypadnie w udziale zmaganie się z mrocznym sekretem miasteczka. Isaiah, podobnie jak jego znajomi i przyjaciele wiedzą, że trzydzieści lat temu na obrzeżach miasta doszło do tragicznych wydarzeń. Nastolatek spłonął w swoim domu. Od tego czasu lokalne dzieciaki zakradają się tam by organizować w nim imprezy. Nie inaczej jest w tym roku.
Podróż do lat 90.
Isaiah wraz z Jamesem (w tej roli Miles McKenna) i Allison (Rhinnan Payne) organizują imprezę halloweenową w dawnej posiadłości Biddle'ów, gdzie Harold Biddle zmarł w cierpieniach. Nikt nigdy nie zaglądał do jego dawnego pokoju w piwnicy, co oczywiście zmieni się w najbliższych dniach. Wydarzenia z 1993 roku wracają nie tylko do nastolatków, którzy nie znali nigdy Harolda, ale i pokolenia ich rodziców pamiętających tamtą tragedię. To rozwiązanie fabularne, gdzie grzechy rodziców rozliczają dzieci, przypomina produkcję „Słodkie kłamstewka: Grzech pierworodny”.
Tam lata 90. stanowiły punkt wyjścia do bieżących wydarzeń, „Gęsia skórka” wykorzystuje ten sam patent. Dzięki temu twórcy zyskują zainteresowanie dwóch rodzajów widowni – młodszej, oglądającej swoich rówieśników oraz starszej, pamiętającej lata 90. z perspektywy nastolatka. Poza tym dwie osie czasu zawsze uatrakcyjniają fabułę, zwłaszcza gdy jest niezbyt skomplikowana jak w przypadku „Gęsiej skórki”, która ma przede wszystkim straszyć, ale w niezbyt wyrafinowany sposób.
Serial wpisuje się w sezon halloweenowy, ale inaczej niż „Zagłada domu Usherów”, która kilka dni temu pojawiła się na Netfliksie (naszą recenzję znajdziecie tutaj). Serial Mike’a Flanagana opowiada o grzechu przekazywanym z pokolenia na pokolenie i chciwości jako autodestrukcyjnej sile niszczącej takie uczucia jak miłość, przyjaźń, lojalność. Roderick Usher zostaje sam i mierzy się z demonami przeszłości. W przypadku „Gęsiej skórki” otrzymujemy mniej skomplikowaną historię o tym, jak dzieci cierpią na skutek niefrasobliwości rodziców.
Zestaw horrorowy
W serialu Roba Lettermana i Nicholasa Stollera widzimy bardzo proste „chwyty” horrowe, czyli jump scare’y, odbicia duchów, widm w lustrze, słyszymy szepty w pustych pokojach i otrzymujemy atrybuty charakterystyczne dla filmów grozy, jak maska oraz aparat fotograficzny mający swoją, dość „wybiórczą” pamięć.
„Gęsia skórka” to propozycja idealna na weekendowe seanse, skupiająca się na opowiadaniu prostych historii o życiu w małym miasteczku, które ma własne tajemnice. Scenariusz nie rozwija postaci, nie daje nam o nich zbyt dużej wiedzy, ulepieni są ze stereotypów (sportowiec, outsiderka, przyjaciółka podkochująca się w koledze), a dorośli obecni są na drugim planie tak, aby za bardzo nie przeszkadzać.
Spooky season
Jeśli by porównać „Gęsią skórkę” ze „Słodkimi kłamstewkami: Grzechem pierworodnym” i „Yellowjackets” (obydwie produkcje dzieją się współcześnie i nawiązują do lat 90.), to serial Disney+ wypadnie na tym tle najsłabiej. Nie znaczy to jednak, że nie znajdzie swojej widowni. Zwłaszcza teraz, gdy „spooky season” dopiero się zaczyna.
Serial „Gęsia skórka” dostępny jest na platformie Disney+.
Dołącz do dyskusji: „Gęsia skórka” powraca jako reboot Disney+. Czy serial wystraszy nowe pokolenie nastolatków?
W tej chwili niestety żadna platforma nie oferuje dostępu do tego serialu. Pozdrawiam