SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

VoD i wideo w polskim internecie: jaki był 2013 rok, co w 2014?

2013 rok w branży wideo w internecie (w tym VoD) dla Wirtualnemedia.pl podsumowują przedstawiciele czołowych wydawców z tego segmentu, m.in. Grupy Onet, Wirtualnej Polski, Cyfrowego Polsatu i Telewizji Polskiej.

W kolejnej odsłonie podsumowania 2013 roku w polskich mediach i marketingu zajmujemy się branżą wideo/VoD w internecie. O minionych 12 miesiącach w tym segmencie i prognozach na przyszły rok opowiadają reprezentanci najważniejszych wydawców.

>>> Polska reklama: jaka była w 2013, jaka będzie w 2014? (agencje)
>>> Rok 2013 w polskiej e-reklamie, prognozy na 2014 (sieci, wydawcy, agencje)
>>> Polska branża interaktywna: jaki był 2013 rok, co w 2014?
>>> Social media w Polsce: podsumowanie 2013, prognozy na 2014
>>> Internet i marketing mobilny: podsumowanie 2013 roku, prognozy na 2014
>>> Rok 2013 w e-commerce, prognozy na 2014
>>> 2013 rok pod lupą branży PR, prognozy na 2014
>>> Branża SEO/SEM: jaki był 2013 rok, co w 2014
>>> Polski internet w 2013 roku, prognozy na 2014 (portale)
>>> Rok 2013 pod lupą branży telewizyjnej, prognozy na 2014
>>> Reklama kinowa i outdoorowa: jaka była w 2013roku, co w2014?
>>> Rok 2013 pod lupą producentów telewizyjnych, prognozy na 2014
 


Sabina Lipska , head of video & VoD w Grupie Onet

Wydarzenie roku
Niewątpliwym wydarzeniem jest dla mnie rozwinięcie VoD w internecie jako kanału dostępu do treści wideo, głównie w ujęciu graczy globalnych i ich oferty. To zdecydowany krok w stronę odbiorców, którzy chcą obejrzeć filmy i seriale zaraz po ich premierze, nie czekając na odpowiednie okno licencyjne.

Obok tego na pewno wejście w produkcję treści wideo przez podmioty stricte internetowe i to z ogromnymi sukcesami - vide przede wszystkim Netflix, Amazon czy dojrzałe portale informacyjne jak Yahoo.

Sukces roku
Pierwsze autorskie seriale Netflixa - zarówno pod względem jakości, jak też sposobu dystrybucji, czyli udostępnienie wszystkich odcinków w jednym momencie i pozostawienie odbiorcom decyzji o tempie oglądania. Skalą sukcesu niech będą aktorskie cytaty w naszych krajowych reklamach tych produkcji.

Porażka roku
Rosnąca skala piractwa, która skutecznie blokuje rozwój usług premium wideo w Polsce. Uczucie porażki wzmaga fakt regularnego płacenia przez użytkowników za usługi nielegalne, skala tego zjawiska i bierność ustawodawców, jak i bezsilność organów ścigania.

Człowiek roku
Niezmiennie nasi odbiorcy. To widzowie podjęli decyzję o przeniesieniu/dzieleniu swojego czasu z tradycyjnych kanałów na rzecz dostępu online i to im należy się moje uznanie. Oni też skutecznie motywują nas do coraz to nowych rozwiązań zarówno po stronie technologii, jak też przede wszystkim oferty.

Jednak osobowo, spore wrażenie zrobiło na mnie dołączenie do Yahoo Kate Couric z ABC. Zmiany i przetasowania na tak dojrzałym rynku, do tego w takim segmencie, jest znamienne, zwłaszcza z punktu widzenia, z jakiego patrzę na rozwój Onetu. Niezależnie od personalnej oceny wartości tego transferu sam fakt jest dla całego rynku istotny.

Trend roku
Internet przestał być miejscem do oglądania krótkiego wideo, dostarcza materiały jakościowe, tworzy nowe ujęcia dla klasycznych formatów, swobodnie radzi sobie z tym technologicznie i jest bliżej odbiorcy niż tradycyjne media. Udowadnia też, że treści premium nie są już zarezerwowane dla telewizji i wielkich wytwórni. I to szersze wejście w produkcję jakościowych formatów określam jako trend roku.

Prognoza na 2014
Na poziomie globalnym - będziemy przyglądać się dalszym zmianom w starych i nowych mediach. Z drugiej strony, niemniej ważne będzie pojawienie się sprzętowych rozwiązań, które zyskają wreszcie faktyczny udział w rynku - mam tutaj na myśli m.in. Google TV, które w nowej odsłonie ma pojawić się na początku 2014 i celuje wprost w Apple TV. Podobnie systematycznie wzmacnianie pozycji Kindle w tym segmencie przez Amazon. To już nie tylko platforma czytników, ale przenośnych ekranów do treści wideo - sprzętowo celująca w iPady, ale w tle to kompleksowa oferta z rzeszą lojalnych klientów.

Lokalnie, czeka nas zapewne konsolidacja na rynku graczy oferujących treści wideo. Zostaną - nawet jeśli nie dosłownie, to w świadomości widzów i reklamodawców - najwięksi ze spójną, atrakcyjną ofertą.

 


Łukasz Skalik, doradca ds. kreacji multimedialnych w Wirtualnej Polsce

Wydarzenie roku
„Podejmijcie wreszcie ryzyko!” - tak zaczyna się słynny „apel” Kevina Spacey skierowany do przedstawicieli branży tradycyjnej telewizji podczas sierpniowego Festiwalu Telewizyjnego w Edynburgu. Pół roku wcześniej autor tych słów wcielił się w główną rolę w serialu „House of Cards”, wyprodukowanym przez platformę Netflix, która - ku zaskoczeniu wszystkich - udostępniła od razu cały sezon w sieci i odniosła wielki sukces. Wydarzenie to kompletne zmieniło status quo na rynku. Internet - już nie w trampkach i krótkich spodenkach, ale w smokingu i zupełnie na serio - wchodzi na salony. Powstaje druga seria „House of Cards”. Jakby tego było mało, w tym modelu realizowane są kolejne produkcje, m.in. „Sense8”, nad którym pracuje właśnie rodzeństwo Wachowskich (to ci od „Matrixa”).

W Polsce za wydarzenie roku można uznać pojawienie się na YouTube, legalnie i za darmo, ponad 50 polskich filmów zrealizowanych przez studia filmowe Kadr i Tor. Wywołało to gorącą dyskusję. TVP podobno obraziła się za „dewaluację kultowych produkcji” i nawet zagroziła, że więcej nie odkupi praw do transmisji tych filmów. Sieć patrzyła na to z niedowierzaniem, bo na wykonanie tak śmiałego kroku do tej pory nie zdecydowali się nawet zagraniczni producenci. Polska będzie też jedynym europejskim krajem, w którym zostaną udostępnione produkcje z Myszką Miki, Kaczorem Donaldem, Kubusiem Puchatkiem i spółką. Łącznie ma to być ok. 60 godzin materiałów, które opublikowane zostaną na oficjalnym kanale Disneya na YouTube.

Sukces roku
Pierwsza w historii nagroda Emmy dla serialu internetowego. „House of Cards” walczył dzielnie z produkcjami wielkich stacji telewizyjnych i moim skromnym zdaniem wygrał tę rywalizację. Nie było to może spektakularne zwycięstwo, ale przyćmiło ono inne wyróżnienia i pozwoliło uciszyć oponentów eksperymentu Netflixa.

Warty zauważenia jest również powrót Yahoo w połowie tego roku, po dwóch latach przerwy, na szczyt najpopularniejszych witryn w USA i tym samym pokonanie Google’a. Pomiary comScore udowadniają, że era portali internetowych jeszcze się nie skończyła. Podobnie zresztą jak era telewizji czy radia. Ludzie w dalszym ciągu chcą mieć wszystko pod ręką, szybko i w jednym miejscu. Co za tym idzie - również serwisy wideo skupione wokół witryn tego typu powinny ze spokojem planować dalszy rozwój.

Porażka roku
Niekończące się eksperymenty ze streamingiem „na żywo” dużych wydarzeń sportowych, które kończą się oburzeniem użytkowników i żądaniami zwrotu pieniędzy. Wydawcy są świadomi istnienia tzw. „technologicznego cluttera” polskiej sieci internetowej, ale go bagatelizują. Rodzina infrastruktura, przy pełnym wsparciu dostawcy łącza, ma jednak możliwość utrzymania na raz maksymalnie 190-250 tys. połączeń do strumienia. W konsekwencji, po przekroczeniu tej liczby obraz przycina się lub zrywa, wystawiając cierpliwość użytkowników na ciężką próbę. Niestety, wpływa też negatywnie na postrzeganie reszty internetowych projektów wideo online. To jest jeden z tych obszarów, w których na pewno jeszcze przez jakiś czas internet nie pokona telewizji linearnej.

Po roku śledzenia kanału SzymonMajewskiSam na YouTube mam dość ambiwalentne uczucia. Osobiście bardzo lubię i cenię dokonania tego twórcy, ale w sieci mimo olbrzymiego wsparcia promocyjnego ze strony YouTube’a - delikatnie mówiąc - nie radzi sobie. Okazuje się, że romans internetu i telewizji jest znacznie trudniejszy niż mogłoby się wydawać.

Warto też wspomnieć o tzw. „aferze z parówkami Sokołów”, która youtuberom pokazała granicę bezkarności w internetowej krytyce, a reklamodawcom skutki niewłaściwych działań PR-owych w social media. Samych internautów naraziła natomiast na udział w dość żenującym momentami spektaklu w wykonaniu obydwu stron.

Porażką było też dość nachalne wdrożenie funkcji Google+ na YouTube. Po raz któryś już poczułem, że jako zwykły użytkownik niewiele znaczę dla dużego koncernu i siłą można mnie zmusić do korzystania z jakieś usługi. Dodam, że do tej pory jej nie polubiłem.

Człowiek roku
Ted Sarandos. Facet odpowiedzialny za content w Netflixie. Trzeba mieć „jaja ze stali”, żeby zdecydować się na realizację tak szalonego projektu. Sarandos namówił zarząd, aby zagrał va banque i to właśnie dzięki niemu serwis zyskał miliony subskrybentów. Docenił go również magazyn „Time”, umieszczając na liście 100 najbardziej wpływowych ludzi na świecie w 2013.

Z kolei w Polsce na uwagę zasłużyli ludzie niezwiązani z żadną korporacją. Mowa o kanałach youtube’owych Abstrachuje TV oraz SA Wardega. Każdy z nich, w pojedynkę, notuje większą oglądalność w sieci niż czołowe polskie stacje telewizyjne w prime timie. Pomiary vidstatsx.com wskazują, że ci pierwsi w ostatnim kwartale tego roku osiągali średnio 10 mln wyświetleń miesięcznie. Zakładając, że publikują jeden klip tygodniowo, liczba robi wrażenie. W tym samym okresie SA Wardega zanotował nowych 300 tysięcy subskrypcji (tylko w pierwszym tygodniu grudnia przybyło ich ponad 100 tysięcy) i pod koniec grudnia stał się pierwszym youtuberem z Polski, który przekroczy barierę miliona „subów”. Osobiście szkoda mi trochę obu ekip. Szczyt ich popularności przypada w momencie, kiedy działalność na YouTube przynosi nawet 10-krotnie mniejsze (sic!) zyski niż z kanałów z podobnym ruchem na Zachodzie.

Trend roku
Wiadomo, że numerem jeden była popularyzacja wideo na urządzeniach mobilnych. Trzy ekrany to standard. Projektując serwisy lub kontent, myślimy od razu, jak będą one prezentować się na komórkach-telewizorach-laptopach.

Poza tym rosną w siłę syndykaty zrzeszające najpopularniejszych internetowych twórców. Mamy już Agorę Internet Artist, Machinimę, Iricom czy Younited.co. Niedawno udany debiut zaliczył też LifeTube, a swoich planów ekspansji na polskim rynku nie kryją zagraniczne podmioty, w tym MediaKraft, czyli jeden z największych graczy za Odrą.

Na YouTube wskazałbym jeszcze wysyp wideo-prowokacji w ukrytej kamerze oraz vlogerów promujących i popularyzujących naukę. Jest też trend „oglądania gier”. Widać również wyraźną poprawę jakości treści oraz pracę nad formą.

Prognoza na 2014
Duże wytwórnie oraz właściciele praw do kontentu zaczynają pomału rozumieć, że „minimum gwarantowane”, oczekiwane do tej pory od wydawców serwisów typu VoD, nie sprawdza się. Powstaje coraz więcej ciekawych modeli rozliczeń, w których chodzi o podział przychodów, a nie czerpanie zysków przed emisją programów. To rozwiązanie będzie upowszechniało się coraz bardziej. Wierzymy, że większość dostawców kontentu doceni jego zalety. Podobnie jak trend, w którym abonenci usług telewizji kablowych będą płacić jedynie za oglądane kanały, a nie pakiety wielu niechcianych stacji.

Nadal będzie pojawiał się problem z DRM-ami na urządzeniach mobilnych, z których pochodzi co najmniej 10-15 proc. ruchu. Nierozwiązana pozostanie kwestia monetyzacji obrazu ruchomego podawanego w technologii HTML5, która póki co nie pozwala na emisję najbardziej dochodowych reklam in-stream (z wyjątkiem tych zintegrowanych z klipem lub zaprezentowanych w aplikacji).

Na YouTube należy spodziewać się dalszych eksperymentów związanych z płatnym dostępem do kanałów, kampanii wideo prowadzonych tylko w internecie, a także poprawy targetowania, aby przed klipem z „Świnką Peppą” 2-latek nie musiał oglądać zajawek horrorów albo golarek. Prawdopodobnie obniży się też rola subskrypcji jako głównej wartości szacowania potencjału kanałów, na korzyść zmiennych pokazujących zaangażowanie użytkowników lub średnią liczbę odtworzeń na subskrybenta. W ostatnim czasie użytkownicy traktują subskrypcje jak lajki na Facebooku, a czołowi vlogerzy tuż po publikacji swojego klipu mają kilkanaście tysięcy wyświetleń, przy 10-krotnie większej liczbie subskrypcji kanałów.

Należy pamiętać też, że współczesny zabiegany człowiek ma coraz mniej czasu, żeby siedzieć bezczynnie przed ekranem. Telewizja musi podążać za nim. Dlatego silniej niż do tej pory będzie rozwijała się catch-up tv w internetowej chmurze. Możemy spodziewać się popularyzacji serwisów VoD oraz urządzeń typu Boxee. Nie należy też przedwcześnie ogłaszać śmierci tradycyjnej telewizji. Mimo popularyzacji Smart TV nadal wolimy korzystać z komputera podczas oglądania telewizji, która zmienia się w „multimedialne radio” i jest konsumowana symultanicznie z internetem.

Szkoda też, że mimo dopracowania i popularyzacji badania wideo online (GemiusStream) Google nie przystąpi do niego. W konsekwencji, wyniki zawsze będą opierać się na doszacowaniu tego największego podmiotu, czyli YouTube’a.

Ciekawi mnie też, czy w ślad za popularyzacją aplikacji Shazam, umożliwiającej m.in. rozpoznanie i odtworzenie utworu ilustrującego dany spot reklamowy w telewizji, doczekamy się w końcu wyszukiwarki słów kluczowych w ścieżkach audio. To dopiero będzie rewolucja w SEO…

Na kolejnych podstronach podsumowania przedstawicieli Cyfrowego Polsatu, TVP, Gazeta.pl, Interia.tv i Gemiusa

  • 1
  • 2

Dołącz do dyskusji: VoD i wideo w polskim internecie: jaki był 2013 rok, co w 2014?

7 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
merry
dobre podsumowanie, ale gosc z tvp brzmi jakby szukał nowej pracy ;-)
odpowiedź
User
Andrew
dobre podsumowanie.
odpowiedź
User
+
gość z WP na plus za polskich tuberów! Czemu tak mało o tym piszecie w mediach? Oni naprawdę są lepsi niż profesjonaliści z TV!
odpowiedź