SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Radio 357 z pierwszą stratą. Więcej z reklam i od patronów

Spółka zarządzająca internetowym Radiem 357 w 2023 roku zwiększyła przychody z wpłat od patronów, reklam i sprzedaży gadżetów. Natomiast przy wzroście kosztów operacyjnych o 14 proc. jej rentowność netto pogorszyła się o prawie 500 tys. zł.

Dołącz do dyskusji: Radio 357 z pierwszą stratą. Więcej z reklam i od patronów

66 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Radyjko
Ok, kilka słów od stałego (jeszcze) słuchacza. Niestety, ale coraz częściej przełączam się na RNŚ i Trójkę (zwłaszcza w czasie audycji Boro). Z prostej przyczyny - jak tylko skończy się "Kieruj", w sądzie zaczyna się robić nudno i nijako. Popołudniówki również stały się przewidywalne (może za wyjątkiem piątku, kiedy to radio żyje przez te kilka godzin i trzyma tempo). Pomysł z "Mam grać" i tym zlepkiem muzycznym w samym środku dnia to jakieś nieporozumienie. Nie będę winił za to wyłącznie prowadzących, ale prawdą jest, że to oni odpowiadają za muzyczne wybory i czasami nie wiem, czy w danym momencie słucham jeszcze 357 czy już Eski... Nie mogę nie wspomnieć o "Placu na rozdrożu", który w nowej odsłonie nie powala. Ta przypadkowość w doborze tematów i prowadzących nie zachęca. Słuchacze lubią rutynę. Ja np. w środowe wieczory słucham Mikołajewskiego w RNŚ, a w czwartek przełączam się na Kwapisa - wiem, co usłyszę i zawsze, mimo tego, są w stanie mnie zaskoczyć. Tu niestety często nie ma energii i przekonania do tego, co robią twórcy (takie odnoszę wrażenie). Zmieńcie środek dnia proszę, bo idzie to w złą stronę...
Podzielam te uwagi. Niestety koncepcja radia przedstawiona na początku była zupełnie inna (pomijam zapowiedzi o prawdziwym radiu, a nie internetowym). Mam wrażenie, że zabrakło Tomka Michniewicza i jego wizji. Współwłaściciele radia, zaangażowani w inne projekty, chyba nie mają pomysłu co dalej. Odnośnie publicystyki - bezsprzecznie widać zjazd. Brakuje wyrazistych postaci, a nawet korespondentów. Muzycznie w radiu jest coraz więcej komercyjnej papki i polskiego popu. Lista od początku nie spełnia oczekiwań - wąska grupa głosujących wciąż oddaje głosy na te same polskie utwory. Muzycznie poza audycją Pana Piotra Kaczkowskiego, który w istocie jest obok radia, audycjami Marka Niedźwieckiego i Wiernością w stereo, może jeszcze propozycjami Marty Kuli i audycją metalową niewiele jest więcej. Irytująca Pani Redaktor Maja Piskadło (przy całym szacunku) być może jest dobrym tłumaczem wywiadów, ale nigdy nie powinna trafić na antenę, trochę zatrzymał się Antek Grudniewski, wybory Pani Budki też mnie nie przekonują. Królują zastępstwa, a często zastępujący odtwarzają cokolwiek, a nie utwory kojarzone z daną audycją (powinni brać przykład z Pana Niedźwieckiego). Jedna z niewielu prawdziwie autorskich audycji - czyli Prognozy, chyba uwierała pierwszego kibica Arsenalu i wyleciała - ma wrócić w grudniu po protestach słuchaczy. Do tego radio obrzydziło mi kompletnie Męskie Granie, bezkrytycznie chwalone i wręcz nachalnie promowane niemal w każdej audycji jednego ze współwłaścicieli. Pomijam niejasne powiązania pomiędzy tym co dzieje się na antenie (radio miał być bez reklam) i innymi aktywnościami niektórych prowadzących. Zrezygnowałem po niemal trzech latach z patronowania, zastanawiam się nad jego wznowieniem, ale coraz rzadziej słucham (niestety) 357 - projekt ewidentnie przestał się rozwijać, zamiast skupiać się na tworzeniu dobrego radia osoby z nim związane skupiają się na innych projektach (festiwal), i innych aktywnościach - zapominając o głównym celu radia. Trochę też irytują ciągłe bliższe i dalsze wyjazdy , rzekomo w celu relacji (pomijam znakomite materiały Pana Gorazdowskiego), czy w celu kupna płyt (naprawdę w obecnej dobie wszystkie nowości można kupić w sieci i nie trzeba czasami co tydzień ruszać do Londynu). Nadal kibicuję radiu, ale chyba wszyscy przegrywamy ten mecz w karnych. Sądzę, żę jedyną szansą radia jest znalezienie partnera, który wsparłby ten projekt finansowo i powalczenie o FM. Inaczej to jednak będzie nie prawdziwe radio a internetowe radyjko.




Koncesja, nadajniki i pozostałe rzeczy związane z nadawaniem na FM to gigantyczne pieniądze. Żaden partner na dłuższą metę nie zdecyduje się na pomoc w ponoszeniu kosztów, bo to byłaby słaba reklama za wielkie kwoty. Żeby nadawać tradycyjnie, radio musiałoby zbierać więcej kasy, albo ekipa właścicielska ze znajomymi zarabiać mniej. No i to chyba chyba wszystko wyjaśnia.
odpowiedź
User
OOO
Ok, kilka słów od stałego (jeszcze) słuchacza. Niestety, ale coraz częściej przełączam się na RNŚ i Trójkę (zwłaszcza w czasie audycji Boro). Z prostej przyczyny - jak tylko skończy się "Kieruj", w sądzie zaczyna się robić nudno i nijako. Popołudniówki również stały się przewidywalne (może za wyjątkiem piątku, kiedy to radio żyje przez te kilka godzin i trzyma tempo). Pomysł z "Mam grać" i tym zlepkiem muzycznym w samym środku dnia to jakieś nieporozumienie. Nie będę winił za to wyłącznie prowadzących, ale prawdą jest, że to oni odpowiadają za muzyczne wybory i czasami nie wiem, czy w danym momencie słucham jeszcze 357 czy już Eski... Nie mogę nie wspomnieć o "Placu na rozdrożu", który w nowej odsłonie nie powala. Ta przypadkowość w doborze tematów i prowadzących nie zachęca. Słuchacze lubią rutynę. Ja np. w środowe wieczory słucham Mikołajewskiego w RNŚ, a w czwartek przełączam się na Kwapisa - wiem, co usłyszę i zawsze, mimo tego, są w stanie mnie zaskoczyć. Tu niestety często nie ma energii i przekonania do tego, co robią twórcy (takie odnoszę wrażenie). Zmieńcie środek dnia proszę, bo idzie to w złą stronę...
Podzielam te uwagi. Niestety koncepcja radia przedstawiona na początku była zupełnie inna (pomijam zapowiedzi o prawdziwym radiu, a nie internetowym). Mam wrażenie, że zabrakło Tomka Michniewicza i jego wizji. Współwłaściciele radia, zaangażowani w inne projekty, chyba nie mają pomysłu co dalej. Odnośnie publicystyki - bezsprzecznie widać zjazd. Brakuje wyrazistych postaci, a nawet korespondentów. Muzycznie w radiu jest coraz więcej komercyjnej papki i polskiego popu. Lista od początku nie spełnia oczekiwań - wąska grupa głosujących wciąż oddaje głosy na te same polskie utwory. Muzycznie poza audycją Pana Piotra Kaczkowskiego, który w istocie jest obok radia, audycjami Marka Niedźwieckiego i Wiernością w stereo, może jeszcze propozycjami Marty Kuli i audycją metalową niewiele jest więcej. Irytująca Pani Redaktor Maja Piskadło (przy całym szacunku) być może jest dobrym tłumaczem wywiadów, ale nigdy nie powinna trafić na antenę, trochę zatrzymał się Antek Grudniewski, wybory Pani Budki też mnie nie przekonują. Królują zastępstwa, a często zastępujący odtwarzają cokolwiek, a nie utwory kojarzone z daną audycją (powinni brać przykład z Pana Niedźwieckiego). Jedna z niewielu prawdziwie autorskich audycji - czyli Prognozy, chyba uwierała pierwszego kibica Arsenalu i wyleciała - ma wrócić w grudniu po protestach słuchaczy. Do tego radio obrzydziło mi kompletnie Męskie Granie, bezkrytycznie chwalone i wręcz nachalnie promowane niemal w każdej audycji jednego ze współwłaścicieli. Pomijam niejasne powiązania pomiędzy tym co dzieje się na antenie (radio miał być bez reklam) i innymi aktywnościami niektórych prowadzących. Zrezygnowałem po niemal trzech latach z patronowania, zastanawiam się nad jego wznowieniem, ale coraz rzadziej słucham (niestety) 357 - projekt ewidentnie przestał się rozwijać, zamiast skupiać się na tworzeniu dobrego radia osoby z nim związane skupiają się na innych projektach (festiwal), i innych aktywnościach - zapominając o głównym celu radia. Trochę też irytują ciągłe bliższe i dalsze wyjazdy , rzekomo w celu relacji (pomijam znakomite materiały Pana Gorazdowskiego), czy w celu kupna płyt (naprawdę w obecnej dobie wszystkie nowości można kupić w sieci i nie trzeba czasami co tydzień ruszać do Londynu). Nadal kibicuję radiu, ale chyba wszyscy przegrywamy ten mecz w karnych. Sądzę, żę jedyną szansą radia jest znalezienie partnera, który wsparłby ten projekt finansowo i powalczenie o FM. Inaczej to jednak będzie nie prawdziwe radio a internetowe radyjko.




Koncesja, nadajniki i pozostałe rzeczy związane z nadawaniem na FM to gigantyczne pieniądze. Żaden partner na dłuższą metę nie zdecyduje się na pomoc w ponoszeniu kosztów, bo to byłaby słaba reklama za wielkie kwoty. Żeby nadawać tradycyjnie, radio musiałoby zbierać więcej kasy, albo ekipa właścicielska ze znajomymi zarabiać mniej. No i to chyba chyba wszystko wyjaśnia.


Myślę, że masz sporo racji. Gdyby pojawiłby się poważny partner to nigdy by się nie zgodził na to, że jeden z właścicieli robi sobie 3 miesiące wolnego w tym czasie będąc związanym z innym przedsięwzięciem, którego sponsor jest patronem jego audycji. A tak hulaj dusza....
odpowiedź
User
OOO
Ok, kilka słów od stałego (jeszcze) słuchacza. Niestety, ale coraz częściej przełączam się na RNŚ i Trójkę (zwłaszcza w czasie audycji Boro). Z prostej przyczyny - jak tylko skończy się "Kieruj", w sądzie zaczyna się robić nudno i nijako. Popołudniówki również stały się przewidywalne (może za wyjątkiem piątku, kiedy to radio żyje przez te kilka godzin i trzyma tempo). Pomysł z "Mam grać" i tym zlepkiem muzycznym w samym środku dnia to jakieś nieporozumienie. Nie będę winił za to wyłącznie prowadzących, ale prawdą jest, że to oni odpowiadają za muzyczne wybory i czasami nie wiem, czy w danym momencie słucham jeszcze 357 czy już Eski... Nie mogę nie wspomnieć o "Placu na rozdrożu", który w nowej odsłonie nie powala. Ta przypadkowość w doborze tematów i prowadzących nie zachęca. Słuchacze lubią rutynę. Ja np. w środowe wieczory słucham Mikołajewskiego w RNŚ, a w czwartek przełączam się na Kwapisa - wiem, co usłyszę i zawsze, mimo tego, są w stanie mnie zaskoczyć. Tu niestety często nie ma energii i przekonania do tego, co robią twórcy (takie odnoszę wrażenie). Zmieńcie środek dnia proszę, bo idzie to w złą stronę...
Podzielam te uwagi. Niestety koncepcja radia przedstawiona na początku była zupełnie inna (pomijam zapowiedzi o prawdziwym radiu, a nie internetowym). Mam wrażenie, że zabrakło Tomka Michniewicza i jego wizji. Współwłaściciele radia, zaangażowani w inne projekty, chyba nie mają pomysłu co dalej. Odnośnie publicystyki - bezsprzecznie widać zjazd. Brakuje wyrazistych postaci, a nawet korespondentów. Muzycznie w radiu jest coraz więcej komercyjnej papki i polskiego popu. Lista od początku nie spełnia oczekiwań - wąska grupa głosujących wciąż oddaje głosy na te same polskie utwory. Muzycznie poza audycją Pana Piotra Kaczkowskiego, który w istocie jest obok radia, audycjami Marka Niedźwieckiego i Wiernością w stereo, może jeszcze propozycjami Marty Kuli i audycją metalową niewiele jest więcej. Irytująca Pani Redaktor Maja Piskadło (przy całym szacunku) być może jest dobrym tłumaczem wywiadów, ale nigdy nie powinna trafić na antenę, trochę zatrzymał się Antek Grudniewski, wybory Pani Budki też mnie nie przekonują. Królują zastępstwa, a często zastępujący odtwarzają cokolwiek, a nie utwory kojarzone z daną audycją (powinni brać przykład z Pana Niedźwieckiego). Jedna z niewielu prawdziwie autorskich audycji - czyli Prognozy, chyba uwierała pierwszego kibica Arsenalu i wyleciała - ma wrócić w grudniu po protestach słuchaczy. Do tego radio obrzydziło mi kompletnie Męskie Granie, bezkrytycznie chwalone i wręcz nachalnie promowane niemal w każdej audycji jednego ze współwłaścicieli. Pomijam niejasne powiązania pomiędzy tym co dzieje się na antenie (radio miał być bez reklam) i innymi aktywnościami niektórych prowadzących. Zrezygnowałem po niemal trzech latach z patronowania, zastanawiam się nad jego wznowieniem, ale coraz rzadziej słucham (niestety) 357 - projekt ewidentnie przestał się rozwijać, zamiast skupiać się na tworzeniu dobrego radia osoby z nim związane skupiają się na innych projektach (festiwal), i innych aktywnościach - zapominając o głównym celu radia. Trochę też irytują ciągłe bliższe i dalsze wyjazdy , rzekomo w celu relacji (pomijam znakomite materiały Pana Gorazdowskiego), czy w celu kupna płyt (naprawdę w obecnej dobie wszystkie nowości można kupić w sieci i nie trzeba czasami co tydzień ruszać do Londynu). Nadal kibicuję radiu, ale chyba wszyscy przegrywamy ten mecz w karnych. Sądzę, żę jedyną szansą radia jest znalezienie partnera, który wsparłby ten projekt finansowo i powalczenie o FM. Inaczej to jednak będzie nie prawdziwe radio a internetowe radyjko.




Koncesja, nadajniki i pozostałe rzeczy związane z nadawaniem na FM to gigantyczne pieniądze. Żaden partner na dłuższą metę nie zdecyduje się na pomoc w ponoszeniu kosztów, bo to byłaby słaba reklama za wielkie kwoty. Żeby nadawać tradycyjnie, radio musiałoby zbierać więcej kasy, albo ekipa właścicielska ze znajomymi zarabiać mniej. No i to chyba chyba wszystko wyjaśnia.


Myślę, że masz sporo racji. Gdyby pojawiłby się poważny partner to nigdy by się nie zgodził na to, że jeden z właścicieli robi sobie 3 miesiące wolnego w tym czasie będąc związanym z innym przedsięwzięciem, którego sponsor jest patronem jego audycji. A tak hulaj dusza....
odpowiedź