SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Ostatnie lato księżnej Diany. Recenzja pierwszej części sezonu finałowego „The Crown” Netfliksa

Netflix podzielił sezon finałowy „The Crown” na dwie części. Pierwsze cztery odcinki są już dostępne na platformie i opowiadają ostatnie lato księżnej Diany. Stanowią miniserial w serialu, ponieważ królowa Elżbieta II nie odgrywa w nich większej roli, oczy całego świata zwrócone są na królową ludzkich serc, Dianę Spencer.

Lato 1997 roku zapamiętamy jako wyjątkowo tragiczne, ponieważ w lipcu w Miami został zamordowany projektant mody Gianni Versace, a w ostatnim dniu sierpnia w wypadku w Paryżu zginęła księżna Diana, która zdążyła pojawić się na pogrzebie przyjaciela. Odczuwaliśmy to także w Polsce, gdy media informowały o szczegółach pochówku Versace, jak i relacjonowały pogrzeb Lady Di. Śmierć księżnej zdominowała niedzielne wydanie „Teleexpressu”, omawiana była także w wieczornych pasmach informacyjnych. Trudno się temu dziwić, tragiczny wypadek, w którym niechlubny udział mieli paparazzi, stał się dla brytyjskiej rodziny królewskiej, ale i celebrytów początkiem walki, aby okiełznać tę szarą strefę, w której pogoń za zdjęciem doprowadziła do śmierci trzech osób. W minionym ćwierćwieczu wiele się w tej kwestii wydarzyło w zakresie prawodawstwa, do czego dążyli synowie zmarłej, William i Harry.

Ostatnie lato w Portofino

Zanim jednak nastąpi to najgorsze, „The Crown” pokazuje nam prawie idealne lato zamożnych i uprzywilejowanych przedstawicieli brytyjskiej arystokracji. Diana wybiera się z synami na jacht Mohameda Al-Fayeda, którego poznała na wyścigach konnych i polubiła jako nieszablonowego ekscentryka. Ten jednak z czasem, jak sugeruje Peter Morgan w serialu, ujawni swoje obsesyjne dążenia, aby za wszelką cenę zbliżyć się do rodziny królewskiej.

Wakacje w Portofino pokazano w „The Crown” jako podręcznikowy czas matki z dziećmi, przeplatany natarczywymi działaniami paparazzi. Odpoczynku na jachcie i pływania będzie jeszcze więcej, ale największy zarzut, jaki można mieć do scenariusza tych odcinków, dotyczy braku dramaturgii. Poza tragiczną i nieuniknioną puentą, wakacje księżnej uatrakcyjnia jedynie fantastyczna rola Elizabeth Debicki, która nie tyle odtwarza gesty i mimikę postaci rzeczywistej w skali 1:1, ile idealnie obrazuje jej zmienność, swego rodzaju nieuchwytność i co mówi sama Diana – podążanie z chaosem, a także – co mówi w rozmowie z nią jej terapeutka – skłonność do wzniecania skandali. Nie jest jasne, na ile relacje między Dianą a Dodim Al-Fayedem były poważne, ale serial raczej je bagatelizuje, skupiając się na swojej najważniejszej bohaterce.

Nie dowiadujemy się niczego nowego, ponieważ wszyscy, którzy znali Lady Di i mieli ochotę, już wypowiedzieli się na jej temat w mediach. Ci zaś, którzy wolą milczeć, najprawdopodobniej nie będą dementować błędów albo przekłamań kolejnego serialu fabularnego z wątkiem poświęconym księżnej. Poza popisem aktorskim Debicki nie mamy więc co oglądać. Widać, że twórca serialu Peter Morgan zrobił wszystko, żeby nikogo nie urazić. Połechtał ego Karola (Dominic West) jako rozsądnego ojca i przewidującego przyszłego króla, a także oddał hołd Brytyjskiej Róży, jak śpiewał o Dianie sam Elton John.

Plany Mohameda Al-Fayeda

Próba nierozwścieczenia żadnej z zainteresowanych stron sprawia, że serial nie zadaje nowych pytań o to, kim była Diana, co działo się z nią w ostatnich miesiącach życia, czy żałowała zaprzyjaźnienia się z rodziną Al-Fayedów. Bo jeśli kogoś Morgan w serialu krytykuje, to jest to Mohamed Al-Fayed. Widzimy go jako człowieka ogarniętego obsesją kontroli i dążącego do wprowadzenia Diany do swojej rodziny na stałe. Sam Al-Fayed nie może już niestety skomentować najnowszego sezonu serialu, ponieważ zmarł 30 sierpnia tego roku, dzień przed 26. rocznicą śmierci Dodiego i Diany.

„The Crown” pozostaje serialem, jaki znamy od kilku lat – pięknie sfilmowanym, dbającym o detal, odwzorowującym z najwyższą starannością rytuały rodziny królewskiej i ostrożnym w wydawaniu sądów zwłaszcza jeśli miałyby urazić koronowaną głowę. Hołd dla Diany sprawił, że królowa musiała ustąpić miejsca młodszemu pokoleniu. Wiadomo już, że druga część skupi się na życiu studenckim Williama więc to czytelny znak, że Morgan opowiedział nam o królowej wszystko, co uznał za najważniejsze.

Wycieczka do lat 90.

Lata 90. oglądane w szóstym sezonie przybliżają widownię do Windsorów, ponieważ ci nie są już odcięci od swoich poddanych murem milczenia jak we wcześniejszych dekadach. Gdy przypomnimy sobie, jak wyglądała koronacja Elżbiety II i pierwsza dekada jej panowania, a jak wygląda życie Brytyjczyków i Windsorów w 1997, dostrzegamy, że minęła epoka. Rozluźnianie tej skostniałej organizacji, jaką jest brytyjska korona, idzie powoli, ale systematycznie. Diana miała duży wpływ na te zmiany, co sprawiło, że niektórzy członkowie rodziny jej (delikatnie rzecz ujmując) nie pokochali, do czego twórca także się odnosi.

Pierwsza część finału „The Crown” to spełnienie oczekiwań Brytyjczyków kochających Dianę i czekających na jej uhonorowanie w serialu. Fabularnie nie jest to dla widowni zbyt atrakcyjne, nie wpływa na poznanie bohaterki i jej zrozumienie. Poza doskonałą obsadą (Imelda Staunton, Dominic West i wspaniała Elizabeth Debicki) i realizacją, zabrakło pogłębionej historii o królowej ludzkich serc. Dostaliśmy jedynie spóźnioną pocztówkę z wakacji roku 1997.

Serial „The Crown” dostępny jest na platformie Netflix. Druga część sezonu finałowego pojawi się w serwisie 14 grudnia.

Dołącz do dyskusji: Ostatnie lato księżnej Diany. Recenzja pierwszej części sezonu finałowego „The Crown” Netfliksa

0 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl