Od przyszłego roku ceny w Polsce zaczną rosnąć. Inflacja w przyszłym roku wyniesie ok. 1 proc.
Od początku przyszłego roku można oczekiwać powolnego powrotu inflacji. Nie znaczy to, że ceny w Polsce zaczną gwałtownie rosnąć. Na razie raczej ustabilizują się na niskim poziomie, a w perspektywie kolejnych miesięcy będą rosły o ok. 1 proc.
– Czynnikami, które oddziałują w kierunku spadku cen w ujęciu rok do roku, są oczywiście ceny żywności – tłumaczy Jakub Borowski, główny ekonomista Crédit Agricole. – Ten spadek będzie wyhamowywał, dlatego że będziemy się porównywać z bardzo niskimi poziomami cen żywności z ubiegłego roku. Pamiętamy, one były efektem wprowadzenia embarga rosyjskiego na import żywności z krajów Unii Europejskiej. Do tego dochodzą ceny paliw, które oczywiście są silnie powiązane z notowaniami cen ropy i kursu złotego.
Ceny w Polsce zaczęły maleć w połowie zeszłego roku, a między styczniem a kwietniem deflacja przekraczała 1 proc. We wrześniu, jak podał Główny Urząd Statystyczny w szybkim szacunku, była nawet głębsza niż w dwóch poprzednich miesiącach i sięgała 08 proc. rok do roku. Niskie ceny to efekt wzajemnych sankcji między Rosją a Unią Europejską, które doprowadziły do radykalnego ograniczenia eksportu polskiej żywności na Wschód. W rezultacie jej ceny na krajowym rynku spadły. Spadły też ceny paliw, gdy Stany Zjednoczone ograniczyły rosyjskie zyski z handlu ropą, zwiększając wydobycie i sprzedaż tego surowca.
– Spodziewamy się, że w najbliższych miesiącach deflacja będzie coraz płytsza – prognozuje Jakub Borowski. – Będziemy zmierzać w kierunku dodatniego wskaźnika inflacji i ten dodatni wskaźnik inflacji osiągniemy w grudniu, najdalej w I kw. przyszłego roku. Potem inflacja będzie po takim dość wyraźnym wzroście utrzymywać się na poziomie zbliżonym do 1 proc. przez dłuższy czas.
Nadal można jednak oczekiwać, że inflacja będzie hamowana przez niskie i stabilne ceny paliw i żywności – to będą te dwa podstawowe czynniki, które sprawią, że nawet przy dość wyraźnej poprawie koniunktury obserwowanej w ostatnich kwartałach i wciąż dobrej sytuacji na rynku pracy w perspektywie najbliższych kilku kwartałów trudno będzie oczekiwać jakiegoś wyraźnego przyspieszenia inflacji.
– Przy umiarkowanie stabilnym kursie złotego i stabilnych cenach paliw w najbliższych miesiącach, kwartałach, bo takie mamy założenia, ten deflacyjny wpływ cen paliw będzie stopniowo wygasał – ocenia główny ekonomista Crédit Agricole. – Natomiast, jeśli miałbym wskazać czynniki ryzyka dla tego scenariusza, to te czynniki ryzyka są ewidentnie w dół. One się wiążą głównie z sytuacją gospodarczą w Chinach, tu zakładamy lekkie spowolnienie wzrostu gospodarczego.
Jeżeli chińska gospodarka będzie się rozwijać wolniej, niż zakładano, spadnie eksport surowców do tego kraju. To będzie oznaczało spadki cen na światowych rynkach, a także w Polsce. Tymczasem wiele wskazuje na to, że wzrost PKB w Chinach nie osiągnie nawet zakładanych na ten rok 7 proc.
– Wzrost będzie niższy, spodziewamy się, że to będzie 6,8 proc. – mówi Jakub Borowski. – Ale ta prognoza też jest obciążona ryzykiem w dół, tzn. istnieje niemałe prawdopodobieństwo, że gospodarka chińska wyhamuje silniej, a to będzie miało przełożenie na ceny surowców i wtedy ta deflacja utrzymywać się będzie nieco dłużej i będziemy mogli zobaczyć w Polsce kolejne spadki cen paliw.
Dołącz do dyskusji: Od przyszłego roku ceny w Polsce zaczną rosnąć. Inflacja w przyszłym roku wyniesie ok. 1 proc.