Piotr Kuczyński: Z grą na krótko na giełdzie trzeba bardzo uważać
W ciągu ostatnich pięciu miesięcy WIG20 stracił ok. 17 proc. Choć spadki kuszą, by obstawić dalszą utratę wartości aktywów, to giełdową grę na krótko lepiej stosować do zabezpieczania klasycznych transakcji. Duże pieniądze na kontraktach terminowych zarobić jest bardzo trudno – przestrzega Piotr Kuczyński.
Na warszawskiej giełdzie ostatnio bardzo trudno zarobić. Tracą nie tylko największe spółki. Także indeks szerokiego rynku WIG jest o przeszło 10 proc. niżej niż w połowie maja, mimo że wówczas osiągnął poziom najwyższy od grudnia 2007 roku. Na spadających rynkach część inwestorów decyduje się grać na krótko, czyli obstawiać spadki aktywów.
– Normalną grą przy spadających rynkach jest otwieranie krótkich pozycji, czyli kupowanie kontraktów, które pozwalają zarabiać wtedy, kiedy cena danych aktywów spada – tłumaczy Piotr Kuczyński, główny analityk Domu Inwestycyjnego Xelion. – W Polsce najbardziej popularne są kontrakty na WIG20. Wkłada się nieduży depozyt i można zagrać zarówno na spadek, jak i na wzrost wartości tego kontraktu. Bardzo pospolite są kontrakty na złoto, srebro, ropę, na wszelkie właściwie rodzaje towarów, aktywów, również na temperaturę, pogodę, na przeróżne rzeczy.
Mechanizm ten przypomina raczej zakłady bukmacherskie czy obstawianie gonitw na torach wyścigowych niż inwestycje. I podobnie jak w przypadku hazardu trudno na tym zarobić poważniejsze pieniądze.
– Jest takie powiedzenie wśród inwestorów, którzy starają się grać fundamentalnie lub tylko na rosnące rynki – przypomina Piotr Kuczyński. – Mówią oni: „Pokażcie mi te jachty tych, którzy grali na krótko”. Inaczej mówiąc: nie dorobisz się prawdziwego zysku, grając na krótko. A to dlatego, że bardzo często te trendy spadkowe są gwałtowne, ale szybkie, bardzo szybkie, i trudno na nich zarobić.
W Polsce do gry na krótko najlepiej nadają się kontrakty na WIG20. Tylko one dają szansę zarobku, bo jest to bardzo płynny instrument, który łatwo otworzyć, łatwo zamknąć, dlatego najłatwiej na nim zagrać.
– Dorobić można się wtedy, kiedy trwa wieloletnia hossa – podkreśla główny analityk Domu Inwestycyjnego Xelion. – Kiedy indeksy, ceny aktywów rosną. Wtedy można spokojnie inwestować, dokupując poszczególne aktywa, i zyskiwać. A rzeczywiście zarobić na krótko jest dosyć trudno.
Co nie znaczy, że kontrakty terminowe są niepotrzebne. To dobry instrument do zabezpieczania klasycznych transakcji i ograniczania w ten sposób ryzyka związanego z kupowaniem akcji i grą na ich zwyżkę.
– Często jest to stosowane jako tzw. hedge, czyli zabezpieczenie pozycji – mówi Piotr Kuczyński. – Inaczej mówiąc: gram na długo, czyli na wzrost jakichś aktywów, ale wiem, że jeżeli kupię inne aktywa, które są skorelowane ujemnie z inwestycją pierwotną, czyli, kiedy jedno rośnie, to drugie spada, i wtedy otworzę kontrakty na ten spadek, to wtedy, w przypadku, kiedy nie uda mi się inwestycja, będę właśnie przez te kontrakty chroniony.
Dołącz do dyskusji: Piotr Kuczyński: Z grą na krótko na giełdzie trzeba bardzo uważać