Pirackie serwisy streamingowe robią zakupy za pomocą kart płatniczych klientów

Zazwyczaj, aby wykupić legalną subskrypcję serwisu streamingowego, potrzeba podać numer karty, datę jej wygaśnięcia i kod CVV, umieszczony na jej tylnej części. Podobnie są sprzedawane pirackie pakiety za pośrednictwem stron przypominających legalnie działających operatorów. Co jakiś czas są one likwidowane.

Kilka lat temu zniknął na przykład popularny serwis Franqie.net, który sprzedawał kilka pakietów z kilkunastoma tysiącami kanałami i treściami wideo na żądanie. Zazwyczaj w miejsce jednego pirackiego serwisu streamingowego powstaje kilka kolejnych. Tego typu platformy są promowane w mediach społecznościowych. Nieświadomy użytkownik może więc się łatwo nabrać na oszustwo.

Eksperyment amerykańskiej organizacji wykazał duże ryzyko

Digital Citizens Alliance w ramach eksperymentu wykupiła 20 pirackich usług streamingowych przy pomocy karty kredytowej Capital One QuickSilver. Nielegalne pakiety kosztowały od 5,99 do 40 dol. Już po 11 dniach z karty zaczęto jednak dokonywać podejrzanych i niechcianych transakcji.

Wydano 17,21 dol. w chińskim sklepie z odzieżą damską, 17,99 dol. w platformie oferującej kryptowaluty w litewskim Wilnie, 16,60 dol. w sklepie odzieżowym w Hong Kongu, 16,68 dol. za zakupy w chińskim sklepie spożywczym., 118,53 dol. oraz 244,78 dol. w sklepie Pazzion w Singapurze, który zajmuje się sprzedażą m.in. butów, torebek, bransoletek i innych akcesoriów. Zablokowano zakupy na kwoty 899 i 150 dol., ponieważ wymagały one potwierdzenia właściciela karty.

Walcząca z nadużyciami organizacja przeprowadziła badanie wśród 2330 Amerykanów. Wykazało ono, że co trzeci mieszkaniec USA, gdzie piractwo jest najpopularniejsze, korzystał z takich treści przynajmniej raz w roku. Jeden na dziesięciu badanych użył przy tym swojej karty płatniczej. 72 proc. z nich zgłosiło problemy z oszustwami dokonanymi przy jej pomocy. Dla porównania, w takiej sytuacji znalazło się tylko 18 proc. ankietowanych, którzy nie odwiedzili pirackich stron. Klienci piratów czterokrotnie częściej padli ofiarą kradzieży tożsamości i pięciokrotnie częściej narzekali na złośliwe oprogramowanie.

Piractwo IPTV coraz większym problemem

Nielegalne subskrypcje są sprzedane nie tylko za pośrednictwem podejrzanych stron, ale też legalnie działających platform sprzedażowych z Azji typu Ali Express czy Alibaba. Ich sprzedawcy często zmieniają konta albo oferują usługi pod kryptonimem, aby zmylić organy i organizacje walczące z piractwem. Przez to, że większość z nich mieszka w Chinach, trudno ich ścigać na terytorium Unii Europejskiej czy Stanów Zjednoczonych. Niedawno w Holandii zamknięto największą serwerownię z pirackim streamingiem na kontynencie. Po kilku godzinach lub dniach przerwy, nielegalny przekaz stacji z całego świata, powrócił.

Organizacje antypirackie co jakiś czas apelują do Komisji Europejskiej o szybką i zdecydowaną walkę z piractwem. Zarzucają Unii Europejskiej bezradność. Szacuje się, że w Polsce z pirackich usług IPTV korzysta 1,5 proc. społeczeństwa. Pirackie usługi są popularniejsze na bogatszych rynkach, gdzie opłaty abonamentowe za płatną telewizję są wyższe, a rynek streamingowy bardziej rozdrobniony.

Piraci należą do osób, które wykupują najwięcej subskrypcji. Potwierdzają to wyniki badania Deloitte Poland zaprezentowanego podczas Konferencji Polskiej Izby Komunikacji Elektronicznej. Użytkownicy tylko legalnych usług z transmisjami na żywo skorzystali z 5 treści, natomiast subskrybenci pirackich serwisów z 11 treści legalnych i 3 nielegalnych. Podobnie wyglądała sytuacja w przypadku VOD. Przeciętny klient legalnych serwisów sięgnął po 8 treści, a pirat po 14 treści legalnych i 3 nielegalne.