Ruszył proces lekarki przeciw TVP ws. „egzotycznych podróży”. Kossakowski i Pereira przerzucają się odpowiedzialnością
Przed warszawskim Sądem Okręgowym rozpoczął się proces, który lekarka rezydentka Katarzyna Pikulska wytoczyła Telewizji Polskiej za artykuł Ziemowita Kossakowskiego na portalu TVP.info opisujący jej udział w misji humanitarnej jako egzotyczne wakacje. Kossakowski mówił, że został użyty przez TVP „jak narzędzie” i obarczał odpowiedzialnością przełożonych, zupełnie inną wersję przedstawia szef TVP.info Samuel Pereira.
Pikulska była jedną z aktywniejszych uczestniczek protestu rezydentów w 2017 roku. W październiku 2017 roku na portalu TVP.Info ukazał się tekst Ziemowita Kossakowskiego pt. „Kontrowersje wokół rezydentów. Narzekają na zarobki, jedzą kanapki z kawiorem”. Opisano w nim podróże zagraniczne niektórych strajkujących lekarzy-rezydentów (w tym Katarzyny Pikulskiej), oraz zwrócono uwagę, że lekarze skarżący się na niskie zarobki i przepracowanie podróżowali w egzotyczne zakątki i „jedli kanapki z kawiorem”.
Okazało się, że zdjęcie Pikulskiej użyte w tekście nie pochodziło z wakacji, lecz z zagranicznej misji w Kurdystanie, w jakiej uczestniczyła lekarka. Dwa dni po publikacji artykułu Kossakowski został zawieszony, a redaktor naczelny TVP.Info Samuel Pereira przeprosił Katarzynę Pikulską. Rezydentka nie przyjęła jednak przeprosin i skierowała sprawę do sądu.
Proces ruszył we wtorek. Pikulska domaga się przeprosin w głównym wydaniu „Wiadomości” oraz wpłaty 30 tys. zł. na rzecz fundacji Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej (to z nią Katarzyna Pikulska wyjechała na zagraniczną misję, z której pochodziła fotografia użyta na TVP.Info).
Kossakowski: polecenie i materiały do tekstu od wydawcy
Na pierwszej rozprawie zeznawał Ziemowit Kossakowski. - Wydawca portalu Tomasz Owsiński zlecił mi napisanie tego tekstu. Podesłał wszystkie potrzebne materiały, linki. Twierdził, że są zweryfikowane. Zgłaszałem wątpliwości w newsroomie, ale dostałem odpowiedź, że materiał jest wiarygodny - opowiadał Kossakowski. - Jako dziennikarz podlegam wydawcy i szefowi serwisu. Ja oddałem produkt, to w ich kompetencji było dalsze nadzorowanie tekstu - dodał.
Przywołał też maile od Samuela Pereiry, w których miał dostać instrukcje, jak tekst ma wyglądać. Mówił też o tym, że został wykorzystany przez TVP jako „narzędzie do ataku na rezydentów”.
Samuel Pereira nie zgadza się z tym i odpowiada w rozmowie z „Gazetą Stołeczną”, że w jego odczuciu Kossakowski próbuje winą obciążyć wydawcę i szefa portalu, a w dniu publikacji jego nie było w pracy. - Wydawca został przez Kossakowskiego oszukany. Zlecając tekst zaufał mu i uwierzył jego zapewnieniom, że sprawdził zgodność z prawdą podawanych informacji. Każdemu może się zdarzyć błąd, ale o dojrzałości człowieka świadczy zdolność do przyznania się i uderzenia we własne, a nie w cudze piersi - powiedział Pereira.
- GW i Oko (czyli OKO.press - przyp.) ws. Pikulskiej dały wiarę insynuacjom Kossakowskiego, nie próbując się nawet ze mną skontaktować (!). Nie, nie zatrudniałem go, on już był w redakcji, gdy objąłem kierowanie portalem. Wyleciał po 2,5 mies. - dodał Samuel Pereira wieczorem na Twitterze. - Rezydentom radzę: miejcie świadomość z kim idziecie ręka w rękę - zaznaczył.
W odpowiedzi Ziemowit Kossakowski zamieścił zarzut ekranu z mailem, o którym mówił w sądzie.
;). pic.twitter.com/7oI2xkXGNf
— Ziemowit Kossakowski (@ZKossakowski) November 19, 2019
Pikulska nie chce ugody
Pełnomocniczka TVP złożyła na pierwszej rozprawie wniosek o oddalenie powództwa w całości i zasądzenia kosztów sądowych, twierdząc, że nie otrzymała jednego z pism procesowych. Domagała się także przeprowadzenia dowodów materiału dowodowego przekonując, że artykuły zaprezentowane przez pełnomocnika Katarzyny Pikulskiej są nieprzydatne dla naruszenia praw osobistych.
Pikulska zdecydowanie odrzuca możliwość ugody. - Jedyną opcją jest wyrok sądu, na który będziemy spokojnie oczekiwać. Będę walczyć o prawdę i lekarską godność - powiedziała lekarka portalowi Gazetalekarska.pl.
W czasie pierwszej rozprawy przed sądem zebrali się lekarze i rezydenci, wyrażając poparcie dla Katarzyny Pikulskiej. Udzielali wywiadów, przemawiali na sądowych schodach, rozdawali ulotki i sprzedawali koszulki z napisem „Walczymy o godność polskich medyków”.
Kossakowski po zawieszeniu wrócił na kilka miesięcy do TVP
Sprawę artykułu Ziemowita Kossakowskiego skierowano też do Komisji Etyki Telewizji Polskiej, która oceniła, że tekst był nierzetelny i naruszono w nim szereg zasad etyki dziennikarskiej obowiązujących w TVP. Natomiast Jacek Kurski w grudniu ub.r. zapowiedział, że zawieszony Kossakowski wróci do pracy w TVP Info.
Dziennikarz z TVP Info rozstał się ostatecznie w połowie ub.r., nie przedłużono z nim wygasającej umowy. Niedługo potem udzielił wywiadu „Plusowi Minusowi”, w którym stwierdził, że to Samuel Pereira zlecił mu napisanie artykułu o zagranicznych podróżach strajkujących lekarzy. - Po publikacji dzwonił, że świetna robota, dwa dni później mnie zawiesił, a potem uciekł jak tchórz i do dzisiaj nie starczyło mu odwagi, żeby wyjaśnić ze mną sprawę w cztery oczy - opisał.
Dołącz do dyskusji: Ruszył proces lekarki przeciw TVP ws. „egzotycznych podróży”. Kossakowski i Pereira przerzucają się odpowiedzialnością