Większość młodzieży ogląda patostreamy z ciekawości i nudy. "Po pierwsze edukować, po drugie okazać dzieciom atencję"
84 proc. nastolatków słyszała o tzw. patostreamach, czyli internetowych transmisjach szkodliwych społecznie zachowań. Kusi je ciekawość (75 proc. przypadków) i nuda (29 proc.) - wynika z raportu "Patotreści w internecie" opracowanego przez Fundację Dajemy Dzieciom Siłę we współpracy z Rzecznikiem Praw Obywatelskich, przy wsparciu Orange Polska.
Patotreści to nieakceptowane społecznie, nieraz niedopuszczalne prawnie treści w internecie, których najbardziej jaskrawym przykładem jest patostreaming. Obok niego są jeszcze harmful content - treści legalne, ale szkodliwe oraz illegal content - treści nielegalne.
O zjawisku w mediach co jakiś czas jest głośno, głównie za sprawą zatrzymań znanych patostreametrów. Pod koniec stycznia policja zatrzymała Daniela Z. (Daniela Magicala) i jego matkę. Mężczyzna pochwalał atak nożownika na prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Ostatecznie Z. wyszedł z matką za kaucją.
O przyczynach, skutkach i możliwych rozwiązaniach problemu patotreści w sieci dyskutowano we czwartek w biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. W czasie spotkania zaprezentowano także raport "Patotreści w internecie" autorstwa Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę, biura Rzecznika Praw Obywatelskich ze wsparciem Orange Polska.
Badanie diagnozuje zjawisko, opisuje jego specyfikę, skalę, potencjalny wpływ na młodych odbiorców oraz jego ramy prawne.
- Patotreści stały się zjawiskiem na tyle rozpowszechnionym i popularnym, że walka z nimi musi mieć charakter kompleksowy. Tu nie wystarczy aktywność pojedynczych osób czy instytucji - musimy organizować prawdziwie pospolite ruszenie - mówi dr Adam Bodnar, Rzecznik Praw Obywatelskich.
Większość młodzieży zna patostreaming
Zdecydowana większość (84 proc.) badanych nastolatków w wieku 13-15 lat słyszała o patotreściach, a więcej niż co trzeci (37 proc.) je oglądał. Młodzi ludzie najczęściej dowiadują się o tego typu filmach od innych osób (53 proc.), przez przypadek, np. z polecenia platformy internetowej (30 proc.) oraz z mediów (29 proc.).
Ciekawość to najczęstszy powód oglądania tego typu materiałów (75 proc.). Kolejne to nuda (29 proc.), chęć rozrywki (24 proc.) oraz chęć „bycia na czasie” (10 proc.). Z kolei 15 proc. nastolatków przyznaje, że patotreści ogląda każdego dnia, prawie co trzeci badany (32 proc.) raz lub dwa w miesiącu.
Respondenci deklarują, że najczęściej oglądają shoty, czyli wybrane fragmenty patostreamów na YouTube (73 proc.). Tylko 18 proc. zgadza się ze stwierdzeniem, że niektórzy twórcy tego typu nagrań im imponują.
Większość ankietowanych (88 proc.), które oglądały patotreści, twierdzi, że było to dla nich niepokojące doświadczenie. Tego typu materiały postrzegane są przez młodzież przede wszystkim jako szkodliwe, zachęcające innych do naśladowania patologicznych zachowań (87 proc.), a co za tym idzie, powinny być zakazane w internecie (82 proc.).
W rekcji na patostreamy najczęściej badani dają "łapki w dół" (47 proc.), co trzecia osoba podaje materiał dalej, 30 proc. daje "łapkę w górę". Tylko 5 proc. widzów patostreamów decyduje się wesprzeć autora wpłatą pieniężną.
Skąd się wzięły patostreamy?
O problemie patotreści rozmawiano podczas debaty, na którą zaproszono przedstawicieli mediów, organów państwa, naukowców, ekspertów i firm internetowych (Google'a i Facebooka). W spotkaniu uczestniczyli także Wanda Buk, wiceminister cyfryzacji i Rzecznik Praw Dziecka Mikołaj Pawlak.
Jednym z kluczowych wniosków z debaty było wskazanie społecznej podwaliny, na której rozwinął się na polskim rynku przemysł patostreamingów. To dorośli, przez własny brak uwagi i czasu, doprowadzili do zaniedbania dzieci, przez co czują się niezauważone, niewysłuchane i niedocenione. Brakuje im relacji z rodzicami, przez co rzucają się w otchłań internetu.
Na problem zwróciła uwagę m.in. prof. Anna Giza-Poleszczuk, prorektor ds. rozwoju Uniwersytetu Warszawskiego. - Dorośli po 89 roku rzucili się w pracę, zaniedbując relacje z innymi, dziećmi - mówiła ekspertka, zwracając też uwagę: - W Polsce znika kontrola społeczna, ważne narzędzie wymuszania przestrzegania norm, nie mamy odwagi zwrócić uwagi np. awanturującej się młodzieży - oceniła prof. Anna Giza-Poleszczuk. Dodała, że rolą dorosłych jest "wyposażanie młodych ludzi w autonomię i odporność na wpływ społeczny".
- Cierpimy na brak spotkania z drugim człowiekiem - diagnozował z kolei Konrad Ciesiołkiewicz, odpowiedzialny za CSR w Orange Polska. Ekspert powiedział, że "walka z patotreściami zaczyna się tam gdzie spotykamy się z drugim człowiekiem". Możliwe jest to dzięki szerokiej współpracy wielu środowisk - rodziców, samorządów, szkół i organizacji samorządowych. Dopiero taka koalicja ma szansę zbudować ekosystem bezpieczny dla dzieci i młodzieży, w którym nie będą musiały uciekać w szkodliwe treści w sieci.
Dr Adam Bodnar w czasie debaty mówił o uświadamianiu i rozmowie z młodymi ludźmi o wartościach, które muszą iść w parze z odpowiednimi regulacjami prawnymi. Jednocześnie stwierdził, że jako rzecznik praw obywateli, nie widzi woli współpracy w zakresie zwalczania patotreściami w resorcie sprawiedliwości.
O patostreamach w mediach - tak czy nie?
W czasie dyskusji poruszono także kontekst mediów szeroko zasięgowych i ich wpływu na rozpowszechnianie się wiedzy o patostreamach. Czy z automatu traktować to jak popularyzację zjawiska? - Dla rodziców konieczna jest wiedza, z czym mogą zetknąć się ich dzieci w internecie - oceniała Ludmiła Anannikova, reporterka "Dużego Formatu". Dziennikarka uważa, że rolą mediów jest odpowiedzialne informowanie o zjawisku, tak by jego skala dotarła do rodziców. Wtedy nie zbagatelizują problemu i będą umieli rozmawiać o nim z dzieckiem.
Maciej Budzich, autor bloga Mediafun, sądzi, że bardziej niepokojące od doniesień medialnych o patostreamach jest to, że tak łatwo na nich zarabiać. Wskazał przykład wydarzeń takich jak gale Fame MMA (transmitowane w telewizji walki patotwórców). - To trzeba piętnować, a nie promować - skwitował.
Budzich upomniał też część środowiska twórców internetowych, za to, że niedostatecznie publicznie krytykują patotreści. - Mam żal do wielu twórców, za to, że nie piętnują patostreamerów. Boją się o swój wizerunek, nie chcą wchodzić z nimi w konflikty - wyliczał bloger.
Patostreamy i kary
O konsekwencjach prawnych dla sprawców przemocy transmitowanej w sieci (częste w czasie patostreamingów) mówił prokurator Maciej Młynarczyk z Prokuratury Rejonowej Warszawa - Praga-Północ. - Skuteczne ściganie patostreamerów jest możliwe w obecnym porządku prawnym - zapewniał. Prokurator uważa, że należy budować świadomość i wrażliwość w przedstawicielach organów ścigania, sądów i prokuratury. Zwłaszcza prokuratorzy muszą uświadomić sobie rangę problemu i ważny interes społeczny ich ścigania.
Z kolei mec. Zuzanna Rudzińska–Bluszcz, koordynatorka Okrągłego Stołu w Biurze RPO zaznaczyła, że w ubiegłym roku Sąd Najwyższy uznał internet za przestrzeń publiczną. Co za tym idzie, przestępstwa tam popełnione powinny być ścigane tak, jakby zostały popełnione na ulicy, w sklepie czy na drodze.
Obecni na debacie przedstawiciele Google i Facebooka zgodnie mówili, że reprezentowane przez nich serwisy z najwyższą stanowczością tępią treści zawierające przemoc i inne społecznie szkodliwe zachowania. Marcin Olender, menadżer ds. polityk publicznych i relacji rządowych dla regionu centralnej i wschodniej Europy w Google dodał, że patostreamerzy już dawno przestali publikować na YouTube (należącym do Google). A jeśli są jakieś przypadki, to szybko znikają z serwisu.
Spotkanie w sprawie patotreści w internecie odbyło się u Rzecznika Praw Obywatelskich po raz drugi, W ubiegłym roku w urzędzie obył się tzw. "okrągły stół", przy którym spotkali się m.in. wiceminister cyfryzacji, prokurator specjalizujący się w zwalczaniu mowy nienawiści, przedstawiciel Google i Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich.
Badanie zaprezentowane w artykule zostało przeprowadzono wśród polskich nastolatków w marcu i kwietniu 2019 r. przez firmę Puzzle Research, na zlecenie Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę dzięki wsparciu Orange Polska. Składało się ono z dwóch części: jakościowej oraz ilościowej. W ramach badania jakościowego przeprowadzono 4 wywiady grupowe z nastolatkami w wieku
13–15 lat w podziale na grupy wiekowe oraz płeć respondentów w dwóch miastach o różnej wielkości. Badanie ilościowe zostało przeprowadzone w skali ogólnopolskiej za pomocą ankiety online na próbie (N=400) 13–15-latków, reprezentatywnej ze względu na płeć i wielkość miejscowości.
Dołącz do dyskusji: Większość młodzieży ogląda patostreamy z ciekawości i nudy. "Po pierwsze edukować, po drugie okazać dzieciom atencję"