Rodzice Igora Stachowiaka przesłuchani ws. źródeł nagrań w reportażu Wojciecha Bojanowskiego
Policja nadal prowadzi śledztwo dotyczące wycieku materiałów o okolicznościach śmierci Igora Stachowiaka na komisariacie we Wrocławiu, które w maju ub.r. ujawniono w reportażu Wojciecha Bojanowskiego. W tej sprawie przesłuchano rodziców Stachowiaka.
W reportażu Wojciecha Bojanowskiego wyemitowanym w maju ub.r. w TVN24 przedstawiono okoliczności śmierci Igora Stachowiaka na komisariacie Wrocław Stare Miasto. Mężczyzna był rażony kilka razy paralizatorem przez policjantów w toalecie. W materiale pokazano nagrania z kamery w paralizatorze.
Kilka dni po pierwszej emisji reportażu minister spraw wewnętrznych i administracji odwołał komendanta wojewódzkiego policji na Dolnym Śląsku i jego zastępcę oraz komendanta miejskiego policji we Wrocławiu. Powołano też specjalny zespół kontrolny mający wyjaśnić działania policji w tej sprawie
Za reportaż Wojciech Bojanowski otrzymał m.in. Nagrodę Radia ZET im. Andrzeja Woyciechowskiego, Mediatora oraz Nagrodę „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Z kolei jesienią ub.r. dolnośląski związek zawodowy policjantów (należeli do niego funkcjonariusze, którzy użyli paralizatora wobec Stachowiaka) złożył do warszawskiej prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa poprzez ujawnienie w reportażu Bojanowskiego nagrań z kamery w tym urządzeniu. - Publikując nagrania, dokonano linczu na policjantach. To wywołało falę hejtu. Ferowanie wyroków na tym etapie było nieuczciwe - uzasadnił Piotr Malon, szef dolnośląskiego NSZZ Policjantów
Prokuratura w ramach dochodzenia zwolniła Wojciecha Bojanowskiego z tajemnicy dziennikarskiej. Dziennikarz w listopadzie ub.r., odbierając Nagrodę Radia ZET im. Andrzeja Woyciechowskiego, zadeklarował, że nie zamierza ujawnić swoich informatorów. - Nie zostałem jeszcze ani przesłuchany, ani wezwany. Już na samym początku jestem zwolniony z tajemnicy, chociaż nie miałem okazji się nią posłużyć - stwierdził Bojanowski.
Jak dowiedział się „Fakt”, 23 kwietnia br. warszawska prokuratura przesłuchała w tej sprawie rodziców Igora Stachowiaka. Nie mogą oni podać szczegółów przesłuchania.
Informację o dalszych działaniach prokuratury z oburzeniem skomentowali na Twitterze niektórzy dziennikarze. - Żaden z policjantów zamieszanych w śmierć Igora Stachowiaka nie poszedł siedzieć. Brak odpowiedzialnych, policjant nadużywający paralizatora po zawieszeniu wrócił do pracy, a prokuratura ściga... dziennikarza, który ujawnił ukrywaną prawdę - napisał Jacek Nizinkiewicz z „Rzeczpospolitej”. - Niesamowite co się wyprawia. Dziennikarz wykonał świetnie swoją pracę i jest za to ścigany - stwierdził Marcin Dobski z „Wprost”.
Żaden z policjantów zamieszanych w śmierć Igora Stachowiaka nie poszedł siedzieć.
— Jacek Nizinkiewicz (@JNizinkiewicz) 5 maja 2018
Brak odpowiedzialnych, policjant nadużywający paralizatora po zawieszeniu wrócił do pracy, a prokuratura ściga... dziennikarza, który ujawnił ukrywaną prawdę.#WszyscySąRówniWobecPrawa w praktyce👎 https://t.co/jNb1eGGUFu
- Państwowa policja zabiła chłopaka. Państwowa prokuratura ściga dziennikarza, który to ujawnił. Tym państwem rządzi gang - ocenił Tomasz Lis z „Newsweek Polska”. - Jeśli prokuratura szuka informatorów Wojciecha Bojanowskiego w spr. Stachowiaka to stajemy się Rosją. Chyba to prawda, bo prokuratura ściga też ludzi podejrzanych o kontakty z nami z w spr. ŻW. Lubię mój kraj, ale nie znoszę mojego państwa - napisał Marcin Wyrwał z Onet.
Przypomnijmy, że Wyrwał wspólnie z Edytą Żemłą i Pawłem Ławińskim opisali nieprawidłowości w Żandarmerii Wojskowej, m.in. historię molestowania i mobbingu kapral Anny z mazowieckiego oddziału tej formacji. W grudniu ub.r. Żandarmeria Wojskowa skierowała do dziennikarzy Onetu żądanie zaprzestania dalszych publikacji na ten temat. Stanowisko w obronie dziennikarzy wyraził Press Club Polska.
Z kolei Jan Kunert z Polsat News przypomniał, że jego redakcyjna koleżanka Ewa Żarska w październiku ub.r. została ukarana 6 tys. zł grzywny. Powód? Dziennikarka odmówiła ujawnienia danych informatora, który pomógł jej w przygotowywaniu szeroko komentowanego reportażu o pedofilu Krzysztofie P. opisującym swoje przestępcze działania w mailach. - Minister Sprawiedliwości niedawno, w innej sprawie, korzystał z możliwości wydania polecenia umorzenia. Tu też mógłby... - zwrócił uwagę Krzysztof Berenda z RMF FM.
Dołącz do dyskusji: Rodzice Igora Stachowiaka przesłuchani ws. źródeł nagrań w reportażu Wojciecha Bojanowskiego