SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Koronawirus nie straszny dla rynku mieszkaniowego

Mimo że przez koronawirusa ceny mieszkań spowolniły, to za przeciętne używane "M" w drugim kwartale trzeba było płacić o 11,7 proc. więcej niż przed rokiem - wskazało HRE Investments za NBP. Dodano, że miesiącach epidemii za mieszkania używane płacono więcej niż na początku roku.

fot. Shutterstock.com fot. Shutterstock.com

Analityk HRE Investments Bartosz Turek, komentując dane NBP nt. cen mieszkań w Polsce zwrócił uwagę, że mimo iż wzrosty cen mieszkań spowolniły, to niemałym zaskoczeniem jest to, że za przeciętne używane mieszkanie w drugim kwartale trzeba było płacić o 11,7 proc. więcej niż przed rokiem. Wskazał, że to uśredniony wynik dla Gdańska, Gdyni, Krakowa, Łodzi, Poznania, Warszawy i Wrocławia, a zmiany są mierzone tzw. indeksem hedonicznym. Zawiera on korektę uwzględniającą różnice w cechach mieszkań ze względu np. na ich lokalizację, powierzchnię, standard wykończenia.

"Jeśli porównamy ceny transakcyjne pomiędzy kwartałami, to tu także czekać nas będzie zaskoczenie. Okazuje się bowiem, że w miesiącach epidemii za mieszkania używane płacono więcej niż na początku roku. Średnia cena transakcyjna dla siedmiu miast wzrosła w tym czasie o 2,3 proc. Jest to o tyle zaskakujące, że w tym samym czasie przeciętna cena pojawiająca się w ogłoszeniach o chęci sprzedaży mieszkań była trochę niższa niż na początku roku (o 0,8 proc.)" - dodał Turek.

Analityk wskazał jednak, że były dość istotne różnice regionalne. Pomiędzy kwartałami pierwszym i drugim w Warszawie, Trójmieście i Krakowie mieliśmy do czynienia ze stabilizacją cen (wzrosty o 0,7 – 1,4 proc.). Z kolei w Poznaniu Wrocławiu i Krakowie dane NBP sugerują, że ceny mieszkań używanych wzrosły aż o 4-6 proc. - zauważył. Dodał jednak, że należy jednak pamiętać, że liczby te bank centralny może jeszcze rewidować przy okazji kolejnych publikacji.

Turek dodał, że w przypadku danych dotyczących mieszkań deweloperskich, NBP nie oblicza indeksu hedonicznego. Dostępne są tu informacje z aktów notarialnych, czyli ceny transakcyjne. Metodologia badania jest więc inna. "Niemniej z liczb tych wynika, że nowe mieszkania w okresie epidemii były sprzedawane o 6,5 proc. drożej niż przed rokiem i o 1,4 proc. taniej niż na początku bieżącego roku" - wskazał.

Analityk wyjaśnił, że to, że w przypadku mieszkań nowych mamy do czynienia z mniej dynamicznymi zmianami niż na rynku lokali z drugiej ręki nie powinno dziwić – było tak i przed epidemią.

"Kupujących może za to cieszyć kosmetyczny spadek przeciętnej ceny transakcyjnej nowych lokali w dużych miastach. Problem w tym, że nie ma pewności, na ile wynika on z faktu że deweloperzy faktycznie obniżyli ceny, a na ile z tego, że do oferty nie wprowadzano nowych lokali, czy z tego, że część kupujących mieszkania spłoszonych niepewną sytuacją wycofywała się z wcześniej podpisywanych umów" - zauważył Turek.

Analityk HRE Investments Bartosz Turek przestrzegł, że do przedstawionych danych należy podchodzić z rezerwą. "Przede wszystkim mamy do czynienia z pierwszymi epidemicznymi informacjami. Zanim będziemy mogli mówić z całą stanowczością o jakichś trendach, trzeba będzie poczekać na kolejne publikacje. Do tego omawiany okres - niepełny drugi kwartał kalendarzowy - bez wątpienia charakteryzował się mniejszą liczbą zawieranych transakcji, co daje nam zupełnie inną bazę porównawczą" - zaznaczył.

Według eksperta, w kolejnych miesiącach ceny mieszkań powinny się stabilizować. Dodał, że pewne przeceny na rynku mogą się zdarzyć jeśli górę weźmie kryzys, a koronawirus zostanie z nami na dłużej, przez co banki powstrzymają się z akcją kredytową.

Analityk przyznał jednak, że nie jest wykluczony zgoła inny scenariusz, w którym górę weźmie stymulacja fiskalna i monetarna.

"Najważniejsze wydają się decyzje o cięciu stóp procentowych. To przez nie spadło oprocentowanie złotowych kredytów mieszkaniowych, lokaty bankowe są niemal nieoprocentowane, a większość obligacji skarbowych nie chroni przed inflacją. Każdy z tych elementów stymuluje popyt na nieruchomości – teraz szczególnie ze strony inwestorów, którzy mogą szukać bezpiecznej przystani dla swoich oszczędności i ochrony przed inflacją" - podsumował.

Dołącz do dyskusji: Koronawirus nie straszny dla rynku mieszkaniowego

0 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl