Youtuberzy ciekawsi od podróżników z tv? „Poczucie, że oglądamy kogoś znajomego”
W linearnej telewizji i w płatnym streamingu nie znajdziemy zbyt wielu programów podróżniczych. Fani takich formatów powinni sięgnąć po treści dostępne na YouTube. Internetowi twórcy w rozmowie z Wirtualnemedia.pl twierdzą, że są bardziej autentyczni niż podróżnicy z telewizji i odwiedzają mniej odkryte miejsca.
TVN wciąż pokazuje i nagrywa program „Kobieta na krańcu świata” Martyny Wojciechowskiej. To produkcja realizowana na całym świecie, ale jej odcinki są dość krótkie, a premiery nie ukazują się często. Choć Travel Channel nie zmienił się w kanał o UFO i niewyjaśnionych zjawiskach (jak Trvl w USA), to w ramówce stacji królują powtórki z innych anten TVN Warner Bros. Discovery. Fani podróży znajdą programy dla siebie w Travelxp 4K. Zasięg tego kanału jest jednak ograniczony (Polsat Box i Polsat Box Go). W przypadku tej stacji irytująca może być nie tylko liczba powtórek. W innych krajach to stacja FAST z reklamami. W Polsce programy są przerywane filmikami z krajobrazami albo niemieckimi spotami reklamowymi (prawdopodobnie przez pomyłkę). Niedługo do kanałów podróżniczych oferowanych przez tradycyjnych operatorów dołączy Patronite Travel od Wirtualnej Polski. Znajdą się w nim materiały YouTuberów.
Są jeszcze płatne serwisy streamingowe. Tutaj wybór także jest ograniczony, jeśli chodzi o treści podróżnicze. W zakładce National Geographic platformy Disney+ królują produkcje przyrodnicze. Jeśli jakiś program ociera się o podróże, to najczęściej jest to produkcja reality, jak „Gordon Ramsey. Świat na talerzu”. „Niezwykłe podróże koleją” znajdziemy na przykład w Canal+ online. Sęk w tym, że najnowsze sezony francuskiego programu wciąż nie trafiły na platformę. Jeśli nie wystarczają nam powtórki „Boso przez świat” Wojciecha Cejrowskiego (TVP VOD) czy programów Roberta Makłowicza (TVP VOD, Player), to powinniśmy sięgnąć po treści z YouTube. Mogą być nie tylko dobrą rozrywką, ale też researchem przed wakacjami.
Miejsca rzadko spotykane w telewizji
Atutem podróżników są miejsca, które wybierają na swoje wyprawy. Zobaczymy je w telewizji rzadko albo w ogóle. Na kanale Podróże Wojownika (449 tys. subskrybentów) tylko w ostatnich tygodniach autor zamieścił odcinki z Iraku, Somalii czy Dżibuti. Twórca kanału Vlog Casha (442 tys. subskrybentów) pokazał z kolei razem z polskimi misjonarzami zwyczaje panujące w Papui-Nowej Gwinei. Nie uniknął trudnych tematów, takich jak samosądy na sprawcach wypadków drogowych czy kanibalizm.
Na kanale Piotr Polo Przywarski - Bucket List (120 tys. subskrypcji) w ostatnim czasie można z kolei oglądać relacje z wyprawy po wyspach na Oceanie Spokojnym. Twórca mieszka w tanich hostelach i często porusza się autostopem. Autor pokazał m.in. Polinezję Francuską, Samoa, Tonga, Wyspy Salomona, Vanuatu. Na uwagę zasługuje też kanał BezPlanu (650 tys. subskrybentów). W ostatnich miesiącach Bartek Czukiewski wraz z pochodzącą z Wenezueli partnerką przemierzał afrykańskie Togo, Benin, Nigerię czy Ugandę. YouTuber nakręcił dużo odcinków w Ameryce Południowej czy też w dotkniętym skutkami trzęsienia ziemi Haiti. Kamil-In Travel (569 tys. subskrybentów) ostatnio pokazywał podróż po Korei Południowej. Wcześniej prezentował między innymi Arabię Saudyjską, która coraz bardziej zabiega o turystów. YouTuber odwiedził na przykład miejsce, gdzie dokonuje się egzekucji na skazańcach i poruszył kwestię praw kobiet.
Nie wszyscy twórcy skrupulatnie planują swoje podróże. - U nas wygląda to tak, że wybierając nowe miejsca do podróży, bardzo często podejmujemy spontaniczne decyzje. Aktualnie jesteśmy 18 miesięcy w podróży dookoła świata, a na dniach lecimy do Nikaragui. Chcemy zwiedzić Amerykę Łacińską i w sierpniu zakończyć naszą wymarzoną podróż dookoła świata. Żaden z tych etapów nie był planowany z wyprzedzeniem. Jedyne bilety kupione miesiąc wcześniej to z Auckland do Santiago de Chile. One były najdroższe i wymagały wcześniejszego zaplanowania. Za to ostatnie bilety do Rio zostały kupione 3 dni przed wylotem, a do Nikaragui 5 dni przed wylotem. Jak widzisz, u nas wszystko odbywa się na bieżąco – zapewniają Wirtualnemedia.pl Marika&Marcin z kanału ucieczka.w.tropiki (9,78 tys. subskrypcji).
Niektórzy są bezpośrednio związani z branżą turystyczną. - Pracuję jako przewodniczka w Szwajcarii, więc w pracy poznaję mnóstwo nowych ludzi i odwiedzam sporo turystycznych miejsc. Dlatego, kiedy wybieram się w podróż prywatnie to szukam miejsc, w których nie będzie tłoczno i będę mogła odetchnąć, oraz naładować baterie na kolejny sezon. Ostatnim wyborem był miesiąc w Nowej Zelandii i to był strzał w dziesiątkę - mówi Wirtualnemedia.pl Agnieszka M. Piecuch (Agnieszka MP Vlog, 19,4 tys. subskrybentów).
Wszystkich łączy pasja do podróży, często od najmłodszych lat. - Dorastałam na książkach podróżniczych i przygodowych. Ciekawość świata była we mnie od początku i wynikała z chęci zrozumienia otaczającej mnie rzeczywistości. Zaczęłam podróżować, by tę ciekawość zaspokoić. Interesują mnie miejsca, które wzbudzają emocje jak np. Indie lub rozpalają wyobraźnię jak wielokulturowa Jerozolima czy majestatyczne góry Nepalu. Szukając informacji o tym kim jesteśmy staram się docierać do miejsc, które są zagrożone konfliktem i mogą w niedługim czasie przestać istnieć w takiej formie jak do tej pory. Lubię przekonywać się na własnej skórze jak mylne mamy postrzeganie świata i staram się walczyć z wieloma stereotypami powszechnie powielanymi w dobie łatwo rozprzestrzeniającej się (dez)informacji. W swoich filmach chcę pokazywać miejsca trudno dostępne, do których nie każdy ma możliwość się wybrać, ale również miejsca bliskie, w których często nie zauważamy kryjącej się pod powierzchnią drugiej rzeczywistości - zapowiada w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Katarzyna Drelczuk z kanału Wałkowanie Świata (51 tys. subskrybentów).
Nie brakuje YouTuberów specjalizujących się w danych częściach świata. Przykładem takowego jest Homeless Pelican, znany wcześniej jako Bezdomny Pelikan (11,7 tys. subskrypcji). Twórca nagrywa głównie filmiki poświęcone Azji.
- Jestem zakochany w Azji od wielu lat, dlatego zawsze ten kontynent jest numerem jeden, jeśli chodzi o nowe kierunki. Większość krajów już zwiedziłem. Została mi tylko Birma, czyli Mjanma. Czasami życie pisze scenariusz za mnie. Nadarza się okazja na podróż i wybieram się w dane miejsce. Tak było ze Stanami Zjednoczonymi. Okazało się, że mam tam ziomka, który mnie po prostu zaprosił. Powiedział, że mogę u niego mieszkać, pożyczył mi samochód. Była to łatwa opcja, żeby zwiedzić Stany Zjednoczone. Choć USA nigdy nie były na mojej top liście, to skorzystałem z okazji. Tak samo ostatnio było z Indiami. Mój kolega Hindus tam się wybierał. Kolega, który na co dzień mieszka w Korei Południowej. Raz na rok odwiedza rodzinę w Indiach. To lepsza opcja niż podróżowanie solo. Miałem gdzieś w głowie, że chcę odwiedzić Indie. Nadarzyła się okazja i to zrobiłem. Nigdy więcej. To był pierwszy raz, kiedy przerwałem podróż, bo Indie mnie przerosły: zatrucie pokarmowe, hałas, syf straszny. Tak jakby wywaliło szambo na wysypisku śmieci. Tak wygląda cały kraj. Wiem, że podobny klimat jest w Bangladeszu czy Pakistanie, ale po Indiach raczej w takie miejsce nie będę się zapuszczał. Niby nigdy nie wiadomo, ale póki co trauma. Pozostaje jeszcze Australia, Nowa Zelandia, Afryka. W tych miejscach nie byłem. Chcę zobaczyć jak to wygląda, ale nie mam sprecyzowanych planów. Teraz jestem spontanicznie w Laosie. To jeden z ostatnich krajów azjatyckich, w których nie byłem - zauważa w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Bezdomny Pelikan.
Jedna osoba zamiast całej ekipy
W stacjach telewizyjnych sukcesem danego formatu pracuje cała ekipa, czyli między innymi wydawca, prowadzący, reżyser, operatorzy, dźwiękowcy i montażyści. YouTuberzy najczęściej muszą radzić sobie sami. Wpływa to często negatywnie na jakość zdjęć. Niekiedy autor jest widoczny przez znaczną część materiału zarejestrowanego selfie stickiem. Choć internetowi twórcy dość często sięgają po drony, to w zmontowanych materiałach brakuje im detali.
YouTuberzy przeważnie oferują swoje nagrania w jakości 4K, ale nie używają profesjonalnych kamer. - Od lat korzystam z aparatu Panasonic Lumix GH5 i uwielbiam jakość tego sprzętu. Zarówno video, jak i audio są na bardzo wysokim poziomie. Filmy montuję w programie Final Cut Pro, który daje naprawdę dużo możliwości i będzie świetnym wyborem dla początkujących, oraz bardziej zaawansowanych montażystów - tłumaczy Agnieszka M. Piecuch. Final Cut Pro jest wykorzystywany w newsach m.in. przez reporterów TVN i TVN24.
Amerykańscy reporterzy coraz częściej nagrywają materiały za pośrednictwem smartfonów. Przez kilkanaście lat urządzenia te znacząco poprawiły możliwości pod względem nagrywania. Nic dziwnego, że sięgają po nie YouTuberzy.
- Do nagrywania używamy wyłącznie telefonów. Całą naszą podróż dokumentujemy za pomocą iPhone'a 13 Pro Max, co jest świetnym rozwiązaniem dla podróżników kręcących filmy. Na własnym przykładzie mogę powiedzieć, że cała produkcja i montaż mieści się w mojej kieszeni, ponieważ filmy też montuję na telefonie w programie VN. Różnica pomiędzy youtuberem a programem podróżniczym z telewizji polega na tym, że ja jestem operatorem kamery, reżyserem, aktorem, narratorem, montażystą oraz dźwiękowcem - wszystkie te potrzebne osoby do stworzenia filmu w telewizji, w moim przypadku spoczywają na mnie. Co jest super, bo uwielbiam to robić - mówią Marika i Marcin.
Najważniejsza jest mobilność. - Zawsze wychodziłam z założenia, że najlepsza kamera to taka, którą ma się pod ręką i można jej użyć. W niektórych sytuacjach najlepiej sprawdzają się te, które najmniej rzucają się w oczy. Wtedy korzystam z DJI Osmo Pocket oraz kamery sportowej DJI. Kiedy pozwala na to sytuacja moją główną kamerą jest Panasonic GH5. Zebrany materiał od początku istnienia kanału montuję w tym samym programie Adobe Premiere Pro - tłumaczy Drelczuk. Profesjonalizacja kanałów i ich popularność będzie z pewnością rosła. Z badania The Gauge Nielsena wynika, że udział YouTube w całkowitej oglądalności na ekranie polskich telewizorów w lutym wyniósł 1,9 proc. To więcej niż w przypadku wielu naziemnych kanałów telewizyjnych.
Niektórzy mogą liczyć na wsparcie znajomych przy montażu. - Do nagrywania używam głównie GoPro 9 Black, posiłkowo DJI Osmo Pocket. Czasem dogram coś telefonem (pięcioletni Huawei P20 Pro). Do montażu używam... przyjaciół. Przy moim życiu zawodowym i pozostałych hobby ciężko byłoby zmieścić gdzieś czas na montaż. Oni z kolei używają Adobe Premiere Pro i Vegas Pro. Kilka starszych filmów zmontowałem sam w iMovie na komputerze żony - mówi Wirtualnemedia.pl Witek Żak (kanał o takiej samej nazwie, 1,42 tys. subskrypcji).
Bezdomny Pelikan używa różnych obiektywów, aby uzyskać lepsze zdjęcia, na przykład efekty artystyczne. - Nagrywam aparatem Sony A6500, mam trzy obiektywy. Montuję w Adobe Premiere Pro, chociaż mam w planach przerzucić się na CapCut na komputerze. Mój kolega YouTuber z Tajlandii powiedział mi, że to teraz numer jeden i różne efekty można osiągnąć o wiele łatwiej i szybciej niż w Adobe Premiere.
Większe pieniądze zarabiają nieliczni
Czy można żyć tylko z kanału podróżniczego na YouTube? - Życie z YouTube w Polsce może być dobrze opłacalne dla osób, które osiągnęły dużą popularność i mają stabilną bazę widzów. Jednakże, sukces na YouTube wymaga zaangażowania, kreatywności i wytrwałości, a konkurencja na platformie jest duża – odpowiadają Marika i Marcin.
YouTuberzy prowadzą zbiórki w serwisie Patronite. Czasami sprzedają gadżety z nazwami kanału, takie jak koszulki albo swoje książki. Możliwy jest też product placement. Na polskich kanałach promowano m.in. usługi finansowe, statki wycieczkowe czy biura podróży. Jedno z nich wysłało Roberta Makłowicza (578 tys. subskrybentów) do Meksyku. Internetowi twórcy muszą rywalizować nie tylko ze sobą, ale też z twórcami telewizyjnymi. W Playerze można obejrzeć „Niezwykłe Stany Prokopa”, a na YouTube „Niezwykłe Bałkany Prokopa” (MarcinProkopPL, 34,6 tys. subskrybentów).
Wielu YouTuberów raczej dokłada do swoich kanałów. - W moim przypadku koszty produkcji filmów czyli koszty wyjazdów są większe niż korzyści płynące z dochodów na YouTube, wiec wciąż jest to praca dodatkowa. W szczególności kiedy chce się mówić o rzeczach kontrowersyjnych i wyłamujących się z cukierkowego schematu mediów społecznościowych - mówi autorka kanału Wałkowanie Świata. Podobne spostrzeżenia ma Agnieszka M. Piecuch. - Traktuję YouTube jako hobby, zarabiam na tym niewiele. Myślę, że można z tego żyć bardzo dobrze, jeśli nastawimy się na dodatkowe współprace. Ja wolę jednak pozostawić to dodatkowym zajęciem, które robię z przyjemnością niż obowiązkiem – wyjaśnia.
Bilety lotnicze i noclegi wymagają dużych inwestycji. Na zwrot kosztów można czekać latami. - Nie jest to zajęcie, z którego można dobrze żyć, jeśli nie ma się przynajmniej setek tysięcy, a najlepiej milionów wyświetleń miesięcznie - a takich YouTuberów w Polsce jest może kilkunastu. Nie polecam tego nikomu, zwłaszcza początkującym, jako sensownej ścieżki kariery. Ja robię to jako hobby i póki co inwestuję w montaż kilka tysięcy złotych miesięcznie (na szczęście mogę sobie na to pozwolić). Gdybym montował filmy sam, musiałbym poświęcić na to ponad 100 godzin miesięcznie - to praktycznie drugi etat. Nawet w optymistycznym wariancie minie jeszcze wiele lat, zanim się "odrobię". W tej chwili nie myślę o tym, ani nawet tego nie zakładam. Po prostu cieszę się każdym swoim nowym filmem - zapewnia Żak.
Bezdomny Pelikan zaczął nagrywać filmiki po angielsku. Polskojęzyczne odcinki nie przyniosły oczekiwanych efektów. - Można z tego dobrze żyć lub niedobrze żyć. Wszystko zależy od wyświetleń. Dobrze YouTube płaci. Zmienia się to w zależności od kraju, z którego nas widzowie oglądają. W moim przypadku nie jest to moje jedyne źródło utrzymania, chociaż bardzo chciałbym, żeby tak było. To marzenie większości YouTuberów. Mam bardzo wielu znajomych, którzy zajmują się tym zawodowo. W moim przypadku czasami jest fajny miesiąc, czasami okrutny. W najlepszym miesiącu stwierdziłem, że mógłbym z tego żyć. W najgorszym wyszło parę groszy za godzinę. Wszystko zależy od Ciebie, algorytmu i widzów - przekonuje.
Jak zamierzają udoskonalić kanały?
Mimo trudności, wszyscy mają plany rozwijania swoich kanałów i odwiedzenia kolejnych kierunków. - Jest jeszcze bardzo wiele miejsc, które chciałabym odwiedzić. Przez długi czas odkładałam podróż do Ameryki Południowej, ale chciałabym wkrótce ruszyć w tamtym kierunku. Zostały już nawet poczynione pewne kroki. Na kilka miesięcy zamieszkałam w Hiszpanii, by szlifować język hiszpański, który z pewnością będzie niezbędny do realizacji wybranych przeze mnie tematów. Udoskonalanie kanału odbywa się na bieżąco. Dzięki temu, że zwiększyły się zasięgi na moich filmach jestem w stanie realizować trudniejsze tematy w bardziej odległych i trudniej dostępnych miejscach. Chciałabym w przyszłości zaangażować do moich filmów bohaterów, którzy będą mogli opowiedzieć swoje historie z własnej perspektywy - zapowiada Katarzyna Drelczuk.
Wielu z nich zamierza pracować nad dalszym zwiększeniem zasięgów kanałów. - Jesteśmy na etapie rozwoju kanału, gdzie stawiamy na większą liczbę transmisji na żywo. Ostatnio przeprowadziliśmy transmisję na żywo za pomocą telefonu, i zauważyliśmy, że YouTube promuje tę formę przekazu. Nasze statystyki potwierdzają, że dotarliśmy do znacznej liczby nowych widzów - mówią Marika i Marcin.
Niektórzy, aby zwiększyć popularność swoich kanałów sięgają po specjalne poradniki. - Nie jestem do końca w to dobry. Staram się robić rzeczy po swojemu. Mam swój styl, plan odcinka. Wymyślam sobie jakiś temat. Trzeba wymyślać tematy, które się klikają. Wynajmuje sobie takie, które mnie ciekawią i moim zdaniem są spoko. Nie zawsze to ma przełożenie na kliknięcia. Uwzględniam też w odcinku to, co się dzieje po drodze. To już nie te czasy, że szło się na ulicę, robiło zdjęcia i wszyscy mówili „wow”. Trzeba budować historię. Jest bardzo dużo filmików na YouTube z poradami, jak to robić, jak wybrać punkt, w którym ludzie będą ciekawi, aby dalej tego słuchać. Jest mnóstwo technik, ale bardziej wolę robić to po swojemu, dlatego nie jestem numerem jeden, ani nawet w Top 10 podróżników w Polsce. Mam trochę na to wywalone. Trendy ciągle się zmieniają. Trzeba ciągle je śledzić i dowiadywać się jak robić filmy - poleca Bezdomny Pelikan.
Inni szukają inspirujących kierunków. - Bardzo lubię podróżować po USA, a amerykańskie parki narodowe to idealne miejsce dla kogoś kto szuka pięknych widoków i przestrzeni. Ostatnio chodzi mi po głowie Mongolia, więc kto wie, czy za rok nie wybiorę się właśnie tam - mówi Agnieszka M. Piecuch.
Są i tacy, którzy chcą być w każdej części planety. - Planuję do końca życia odwiedzić wszystkie lub prawie wszystkie kraje i jurysdykcje, a kolejność nie ma dla mnie szczególnego znaczenia. Przy wyborze kolejnej wycieczki biorę pod uwagę ile mam czasu, ile czasu potrzebuję żeby sensownie zwiedzić dany kraj lub region, i w ostatniej kolejności kwestie kosztowe lub inne organizacyjne. Swój kanał chcę udoskonalać krok po kroku. Niektóre rzeczy wiem, że muszę poprawić, i stopniowo to robię - ale jest też dużo "nieznanych niewiadomych" - po prostu nie wiem, jak dobry kanał podróżniczy powinien wyglądać. W miarę, jak się o nich dowiaduję, to staram się implementować je przy najbliższej okazji. W pierwszej kolejności muszę popracować nad dźwiękiem - mikrofon w GoPro to tragedia jakaś okrutna. Muszę popracować nad tytułami i miniaturkami oraz ich zgodnością z pierwszymi kilkoma sekundami filmu. No i mieć cierpliwość - potrzeba czasu, żeby szersza publiczność zetknęła się z kanałem - ocenia Witek Żak.
„Widzów przyciąga autentyczność”
Mężczyźni z kanałów na YouTube nie mają idealnie przygotowanych fryzur i nierozpraszającego wizerunku, jak utarło się w telewizji. W internecie długa broda i duża liczba tatuaży nie jest problemem. Może być nawet atutem. Przeszkody nie stanowi też słabsza dykcja czy wada wymowy. W materiałach dominują bezpośrednie zwroty do rozmówców. Autorzy kanałów nie używają określenia „Witam państwa”. Częściej komunikują się słowami „Siemano, mordeczki”, „Teraz pokażę wam mordy kolejne miejsce …”. W ten sposób docierają do młodej widowni. Nie wszystkie kanały przedstawiają dużą dawkę wiedzy o danym miejscu czy jego historie (tutaj przewagę mają programy telewizyjne). Niektóre ograniczają się do pamiętnika z wyjazdu i poradnika dla zainteresowanych danym kierunkiem. Nie przeszkadza to widzom. Najpopularniejsze materiały mają ponad 600 tys. wyświetleń.
- Filmy na YouTube mają coraz lepszą jakość, ale to nie jest to, co przyciąga widzów najbardziej. Naturalność i poczucie, że oglądamy kogoś znajomego odróżnia nas od profesjonalnych programów podróżniczych. YouTuberzy są bardziej dostępni, a bezpośredni kontakt z widzem w komentarzach pod filmami pozwala stworzyć wyjątkową więź i poniekąd uczestniczyć w tych podróżach oglądając je na ekranie – zauważa Agnieszka M. Piecuch.
Czy YouTuberzy są alternatywą dla programów podróżniczych w telewizji? - Oczywiście, że tak. Poziom filmów umieszczanych na platformie YouTube znacznie wzrósł na przestrzeni lat i bezdyskusyjnie mogą być one konkurencją dla programów telewizyjnych. Myślę, że widzów przyciąga autentyczność YouTuba oraz możliwość bezpośredniego kontaktu z twórcą. Twórca może realizować wybrane przez siebie projekty nie zważając na to czy są one poprawne politycznie, nie jest zależny od nikogo z góry kto decyduje o kształcie programu, może się elastycznie dostosowywać do zapotrzebowania widzów. Tutaj sami jesteśmy reżyserami, scenarzystami i producentami więc mając 100 procent kontroli nad produktem końcowym możemy powiedzieć dokładnie to co chcemy - to jest coś co sprawia, że YouTube jest konkurencyjny dla telewizji - przekonuje autorka kanału Wałkowanie Świata.
To widzowie w komentarzach wskazują kierunki i tematy, których poruszenia chcieliby na kanałach. - Youtuberzy stanowią alternatywę dla tradycyjnych programów podróżniczych w telewizji z kilku powodów. Po pierwsze, youtuberzy często oferują bardziej autentyczne i osobiste spojrzenie na podróże. Ich filmy są często bardziej interaktywne, pozwalając widzom na uczestnictwo w przygodzie poprzez komentarze, pytania i sugestie. Po drugie, youtuberzy mają większą swobodę twórczą i nie podlegają ograniczeniom czasowym ani redakcyjnym, które mogą być narzucane przez tradycyjne stacje telewizyjne. Dzięki temu mogą eksperymentować z różnymi formatami, długościami filmów i stylem narracji, co często przyciąga widzów. Po trzecie, youtuberzy często podróżują po mniej znanych lub niedostępnych miejscach, co może zainteresować widzów poszukujących autentycznych i unikatowych doświadczeń. Ich zdolność do docierania do miejsc, do których tradycyjne media mają ograniczony dostęp, może sprawić, że ich treści są bardziej atrakcyjne dla widzów poszukujących nietypowych podróży. Wreszcie, youtuberzy często budują silniejsze relacje z widzami poprzez regularne publikowanie treści, interakcję na platformach społecznościowych i udział w spotkaniach z fanami. To może sprawić, że doświadczenie oglądania ich filmów staje się bardziej osobiste i angażujące niż tradycyjne programy telewizyjne - mówią autorzy kanału ucieczka.w.tropiki.
Przeciwnego zdania jest Bezdomny Pelikan. To właśnie na jego kanale można znaleźć odcinki o korzystaniu z Tindera w innych krajach. - Mnie się wydaje, że to dwie różne rzeczy. Telewizja ma swój format i musi się go trzymać, a kanały podróżnicze na YouTube to własna inwencja. Każdy może sobie robić to po swojemu, jechać gdzie chce. Jeśli kogoś interesuje niszowe miejsce na świecie, to może znaleźć sobie YouTubera, który tam był i to pokazał. Z programami podróżniczymi tak nie ma. Można zobaczyć gościa, który jest grzeczny, chociaż na YouTube też trzeba teraz być grzecznym. Teraz nie piję alkoholu, ale kiedyś mogłem sobie zrobić odcinek o tym, że pojechałem na górę Fuji, wypiłem piwo, poderwałem dziewczynę, zabrałem ją do hotelu, a na koniec puściłem pawia. To inny format niż telewizja. Teraz YouTuberzy też muszą się trzymać wytycznych, bo jak nie, to algorytm tego nie puści - mówi YouTuber.
Część YouTuberów nawet nie próbuje naśladować twórców telewizyjnych. - Fakt, że YouTube to platforma z tak szeroką ofertą, że każdy żyje tam w swojej bańce. Ale w mojej bańce nie da się porównać autentyczności treści (nawet, jeśli produkcja jest bardzo dobra) do sztucznej rzeczywistości w TV. Mój brak przekonania do telewizji dobrze ilustruje fakt, że nie oglądam jej absolutnie wcale - a jak leci gdzieś w barze, to siadam tyłem do niej. Nie jestem fanem. Na YT za to spędzam kilka godzin dziennie - zapewnia Żak.
Dołącz do dyskusji: Youtuberzy ciekawsi od podróżników z tv? „Poczucie, że oglądamy kogoś znajomego”