Olga Samsonowicz, do niedawna prezenterka w TVN24, objęła stanowisko dyrektora biura komunikacji w PKP. Po publikacji portalu Wirtualnemedia.pl część internautów oburzyła nowa praca dziennikarki. Samsonowicz w mediach społecznościowych podkreśliła, że ma odpowiednie wykształcenie i chce mieć więcej czasu dla rodziny.
13 października Olga Samsonowicz (wcześniej Olesek) pożegnała się z widzami poranku TVN24 „Wstajesz i weekend” 13 października. - Dziękuję państwu i dziękuję moim fantastycznym kolegom i koleżankom. Już mi ich brakuje, bo wiem, że za chwilę ten etap, tej przygody kończymy - stwierdziła prezenterka.
Samsonowicz zaczęła pracę w TVN24 w listopadzie 2015 roku. Wcześniej była związana m.in. z Superstacją, TVP3 Warszawa czy iTV. Najpierw była reporterką najstarszego kanału informacyjnego w Polsce i przygotowywała wejścia na żywo. Z czasem awansowała na prezenterkę. Poza serwisami informacyjnymi przy poranku TVN24 „Wstajesz i wiesz” oraz „Wstajesz i weekend” prowadziła m.in. „15 na żywo”, „Teleserwis”, „Strefę kibica” czy „Sylwester z TVN24”. Na początku br. dziennikarka wróciła na antenę TVN24 po urlopie macierzyńskim.
Dziennikarka od razu nie zdradzała, gdzie przechodzi. Dopiero kilka dni temu uczyniły to Polskie Koleje Państwowe. - Pani Olga Samsonowicz z dniem 15 listopada 2024 r. obejmie stanowisko dyrektora biura komunikacji w PKP S.A. - informuje Wirtualnemedia.pl biuro prasowe Polskich Kolei Państwowych. Stanowisko to od kwietnia było nieobsadzone.
Olga Samsonowicz w PKP. „Miałam już dość porannych pasm”
Po publikacji na portalu Wirtualnemedia.pl m.in. na portalu X (dawny Twitter) pojawiły się krytyczne komentarze na temat nowego stanowiska byłej prezenterki TVN24. Dziennikarz śledczy Wirtualnej Polski Szymon Jadczak zacytował jeden z wpisów, którego autor twierdzi, że Samsonowicz w PKP ma pensję w wysokości 50 tys. zł miesięcznie, a jej mężem jest Maciej Samsonowicz, doradca wicepremiera, ministra obrony narodowej Władysława Kosiniaka-Kamysza.
Do wpisu była prezenterka odniosła się na Facebooku i Instagramie. - Ceniony niegdyś przeze mnie reporter podaje fake newsa, w którym nazwanie mnie zwykłą reporterką zamiast prezenterką to najmniejsza „nieścisłość”. Jadczak podaje fake newsa o zarobkach w wysokości 50 tysięcy, kończącego się sformułowaniem „K…MAĆ”. To absolutnie żenujący poziom i nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Wystarczyłoby sprawdzić przed podaniem tego fejka, jakie są widełki zarobków na interesującym dziennikarza stanowisku. Ale nie wykonano nawet tej pracy – zauważyła Samsonowicz.
Dalej odniosła się do komentarzy osób twierdzących, że nie ma odpowiedniego przygotowania do pracy na takim stanowisku. - Mam kierunkowe wykształcenie, za sobą wieloletnie doświadczenie w mediach i wszystkie predyspozycje do tego, by w sposób naturalny zmienić miejsce pracy. Miałam już dosyć porannych pasm ze względów rodzinnych. Każdy kto przez lata wstawał o 03.30 na pewno rozumie jak to rozbija życie rodzinne zwłaszcza w sytuacji, kiedy jest małe dziecko. - wyjaśniła
- Nie zamierzam nikomu się tłumaczyć z decyzji, podyktowanych moim życiem prywatnym, ale może kilka osób spojrzy przez palce na takie „dziennikarstwo”, jakie dziś przedstawia Jadczak. Upadek - dodała.
Grupa PKP nadzorowana przez polityka PSL
Jej wpis zacytował m.in. dziennikarz śledczy Republiki Marcin Dobski, który wcześniej również skomentował sprawę. - Mężem Olgi Samsonowicz (z domu Olesek) jest Maciej Samsonowicz, doradca wicepremiera W. Kosiniaka-Kamysza (PSL). Nadzór nad infrastrukturą (m.in. PKP) ma PSL. Dziewczyna dostanie jako dyrektor z 50 tys. zł miesięcznie. Wszystko jasne? - pytał retorycznie.
Później Dobski poinformował na portalu X, że pensja w wysokości 50 tys. zł była przesadzona i chodzi prawdopodobnie o kwotę bliską 20 tys. zł. Nową pracę dziennikarki opisano też na portalu TV Republika. Stacja zauważyła, że spółka PKP podlega pod ministra infrastruktury Dariusza Klimczaka, związanego z Polskim Stronnictwem Ludowym.
11